Nie mogłam uwierzyć w to, że to nie sen. Całowałam się z Bellamy'm. Byłam z Bellamy'm. To było niesamowite.
A, no i Arka przyleciała na Ziemię.
Szykowaliśmy się właśnie wszyscy do drogi, bo przylecieli niestety kilkadziesiąt kilometrów od obozu.
Pakując rzeczy wraz z przyjaciółmi, nie potrafiłam na niego nie spoglądać i nie posyłać mu uśmiechów. On odwzajemniał mi tym samym. Nie mogliśmy niestety pozwolić sobie przy wszystkich na nic innego, bo wspólnie postanowiliśmy, że na razie nie będziemy oficjalnie ogłaszać, że jesteśmy razem. Chcieliśmy zobaczyć jak się wszystko potoczy.
Choć byłam niezwykle szczęśliwa, że się z nim spotykam, moje myśli wciąż krążyły wokół Arki.A co jeśli coś poszło nie tak?
Nie mogłam znieść myśli, że straciłabym już obojga rodziców.
Bellamy jakby czytał mi w myślach.
- Wszystko będzie dobrze, obiecuję - szepnął mi do ucha. Pod wpływem jego bliskości przeszły mnie ciarki.
Chciałabym móc go wtedy pocałować, ale przyglądało się nam za dużo par oczu.
Nadrobimy to - pomyślałam sobie.
Sprawdziłam jeszcze raz czy mam wszystko i oznajmiłam wszytkim, że wyruszamy za pięć minut. Nikt się nie sprzeczał - wiele dzieciaków mogło w końcu zobaczyć swoje rodziny. Droga niestety miała nam zająć pół dnia.
Stałam przy bramie i patrzyłam na obóz. Czy my jeszcze tu wrócimy?
Pewnie powstane nowe "obozowisko" z pozostałości Arki. Jednak trudno było się rozstać z tym miejscem.- Wspomnienia, co? - zapytał Bellamy podchodząc od tyłu.
Uśmiechnęłam się.
- Tak, całkiem sporo.
- Spójrz na to inaczej, od dzisiaj będziemy wolni. No może w pewnym sensie bardziej ograniczeni, ale przestaniemy być odpowiedzialni za każdą śmierć.
Spojrzałam na niego ze smutkiem. Wiedziałam, że każdy zgon kogoś z Setki traktuje jako osobistą porażkę.
Ze mną nie było inaczej. Oboje mięliśmy jakąś chorą obsesję nad opiekowaniem się wszystkimi. Finn powiedział mi kiedyś, że to przez to, że obwiniam się bo nie mogłam ocalić swojego ojca. Może z Bellamy'm było tak samo jeśli chodzi o matkę?Ostatni raz sprawdziliśmy czy nikogo i niczego nie brakuje i pozostawiliśmy obóz za sobą.
***
Wędrowaliśmy już od kilku godzin bez dłuższego postoju. Ludzie narzekali, ale priorytetem było odszukanie Arki. Moi przyjaciele nie przejmowali się zmęczeniem tak bardzo jak reszta, bo wszyscy skupieni byli na nowej wiadomości - związku Raven i Murphy'ego. Żartowali sobie i podśmiewali się, zwłaszcza Jasper, ale tamtym to nie przeszkadzało. Właśnie tego z Bellamy'm chcieliśmy uniknąć.
- Ej Murphy - zaczął Jasper - jeśli się zakochałeś to znaczy, że teraz już będziesz dla wszystkich milutki? - dostał od szatyna po głowie, ale kontynuował - No wiesz, tencze, jednorożce, kwiatuszki, serduszka...
Zaczęli się ganiać po lesie.
Zaśmiałam się.
- Potrafisz się śmiać Księżniczko? - zapytał nagle jakiś chłopak, jeden ze starszych ode mnie, chyba Ian.
- A co nie widać?
- Żadnego tekstu w stylu "na zabawę jeszcze przyjdzie czas"? Podoba mi się to - mrugnął do mnie.
CZYTASZ
I care about you | Bellarke
FanfictionHistoria na podstawie serialu "The 100" Zostało kilka dni do przylotu Arki na Ziemię. Młodzi kryminaliści chcą wykorzystać ten czas jak najlepiej. Jednak nie Clarke i Bellamy. Ta dwójka jest odpowiedzialna za całą resztę. Z początku nienawidzili s...