Kiedy budzik wydał z siebie ten przepięknie irytujący dźwięk wstałam jak oparzona i udałam się do łazienki. Prysznic, ubranie, plecak, śniadanie i autobus.
W szkole każdy patrzył się na nas. Byliśmy sensacją japońskich uczniów.
Ja również byłam pod wrażeniem, ale ich. Wszystko było takie nowe i tajemnicze. Chciałam się wszystkiego dokładnie przyjrzeć. Ubraliśmy te sławne kapcie szkolne i zaczęłyśmy lekcje. Nauczycielka uraczyła nas angielskim tłumaczeniem, więc zrozumieliśmy wszystko. Dzwonek zadzwonił już któryś raz z kolei dzisiejszego dnia. Lekcje skończone, więc mieliśmy czas wolny. Wychodząc trafiłam na wysokiego chłopaka, który na moje oko nie był stąd.
- Wybacz.- Odparliśmy w tym samym momencie. Uśmiechnął się przepraszająco, na co mu zawtórowałam.
- Jestem Sean Boswell. -Przedstawił się wyciągając dłoń, którą bez namysłu przyjęłam.
- Rose O'Conner. Miło mi.
- Mi również.- Zaśmialiśmy się. Nagle podeszła do nas brunetka o ciemnych oczach. Kojarzę ją, gdyż widziałyśmy się na korytarzach. Podeszła do Seana i go pocałowała.
- Uuu. Zakładam, że to Twoja dziewczyna. Rose O'Conner.- Zażartowałam. Dziewczyna zmierzyła mnie wzrokiem, po czym uśmiechnęła się łagodnie
i przytuliła. Zbita z tropu stałam jak wryta.
- Hej, mam na imię Neela i owszem to jest mój chłopak.- Rozmowa toczyła się bez przeszkód. Czegóż więcej trzeba? Jednak, kiedy zaczęliśmy rozmawiać na tematy bardziej zawiłe spojrzeli po sobie i kiwnęli z uśmiechem głowami.
- Jeśli ci to nie przeszkadza chcielibyśmy pokazać ci jedno lub dwa miejsca
i przedstawić kilku osobom. - Bez namysłu przytaknęłam. Środek dnia, słońce świeci na niebie swoim blaskiem. Idę z tyłu za Neelą i Seanem. Przeprosili mnie, ale musieli coś obgadać nie zrobiło mi to różnicy. Chciałam zostać chwilę ze swoimi myślami. W pewnej chwili podeszłam za blisko i usłyszałam kawałek rozmowy.
- Sean jestem pewna, że to ona.
- Też mi się tak wydaje. Myślisz, że co on powie? Głupi nie jest, aby się przyznać
i przeprosić. Znamy go nie od dziś. Pewnie nawet jej nie zauważy.
- Zobaczymy. - Na koniec rozmowy zwolniłam kroku. Staram się przetrawić to, co usłyszałam. Kim jest ten ON? I o co im chodzi z moją osobą? Na szczęście lub nieszczęście miałam się zaraz dowiedzieć. Zeszliśmy w dół jakiegoś parkingu. Sean i Neela przywitali się z nijakim Toshem. Na wstępie usłyszałam głośną muzykę i ryki silników. Adrenalina drgnęła w moim ciele jak piorun. Mięśnie miałam napięte jak struny. Uważnie przyglądałam się każdej napotkanej osobie. Znajdując się na parkingu ujrzałam mnóstwo pięknych samochodów. Dziewczyny
i faceci stali przy nich rozmawiając. Niektórzy tańczyli czy podziwiali. Czułam się jak małe dziecko w fabryce zabawek. Pragnęłam wszystko zobaczyć i dotknąć. Jednak para miała inne plany. Neela wzięła mnie pod rękę, a Sean nas wyprzedził.
- O co chodzi?- Zapytała.
- O nic. Chociaż, nigdy nie widziałam tak wspaniałych aut. Ten widok jest tak piękny i niesamowity, że nie mogę się zdecydować, na co jako pierwsze mam patrzeć. - Dziewczyna zachichotała. Przyspieszyła kroku do momentu, kiedy znalazłyśmy się przy jej chłopaku, który kłócił się z innym. Tego drugiego nie mogłam dostrzec. No cóż wzrost mi doskwierał i akurat Sean musiał stanąć na przeciwko mnie.
- Odbiło ci!
- No, ale tylko ci ją przedstawię. Polubisz ją.
- Tak, jasne. Jest to tak prawdopodobne jak to, że spałem z Beyoncé!
- Serio? Dlaczego nie mówiłeś?! - Zaśmiałam się. Boswell odwrócił się do mnie, dzięki czemu mogłam zobaczyć trochę twarzy drugiego rozmówcy. Stałam jak głupia gapiąc się na czarne włosy i kawałek wąskiego oka i malinowych ust.
W duchu powtarzałam sobie, że to nie możliwe.
- Rose to jest Han Seoul-Oh. Han to jest Rose O'Conner. - Mogę teraz uciec?
Chłopak się odsunął. Staliśmy wpatrzeni w siebie jak gdyby nigdy nic. Przyglądałam się jego twarzy. Oceniałam każdy jej cal. Czarne włosy i brązowe oczy otoczone krótkimi, ledwo widocznymi rzęsami. Jego cera była interesująca. Niby opalona niby zniszczona od papierosów. Prosty zaokrąglony nos
i proporcjonalne usta. Żuchwa doskonale odzwierciedlała jego męski charakter
i gotowość. Przez głowę przeszło mi pytanie, co on o mnie myśli? Stoimy przecież tak bezczynnie nic nie mówiąc. To nie dawało mi spokoju, do czasu, kiedy jego wyraz twarzy zaczął się zmieniać. Na początku wydawało się, że jego oczy zabłysły a skóra była zdrowsza. Jakby zobaczył coś, co wprowadziło go w radość
a nawet zachwyt. Ale po chwili zmienił na zdekoncentrowaną, zdenerwowaną,
a później obojętną. Bił się z myślami. Tylko szkoda, że ja tu stoję i to wszystko widzę. Nagle zdecydował się na jedno uczucie. Niestety na moją niekorzyść.
-To nie miejsce dla dzieci, Barbie. - Powiedział oschle. Poczułam się jakbym dostała z liścia. Albo pięścią w brzuch. Nie potrafiłam się ruszyć na szczęście złość i mój honor zmusiły mnie do działania.
- Serio? Trochę to nie sprawiedliwe skoro aktorzy pornosów dla gejów tacy jak ty mogą tu przebywać. -Ucięłam krótko. Stres zdążył mnie już opuścić. Teraz, co czułam to tylko złość i chęć czystego chamstwa. Zacisnął szczękę i ruszył w moją stronę. Jednak Sean stanął między nami wszystko psując.
- Przestańcie!- Warknął. Neela podeszła do mnie i chwyciła za rękę chcąc stamtąd wyprowadzić. Ruszyłam do przodu wyrywając rękę z uścisku szatynki.
Ominęłam Seana i podeszłam do Hana. Utkwiłam w nim swój wyzywający wzrok.
Obydwoje oddychaliśmy ciężko. Staraliśmy się nie wybuchnąć przy gapiach, którzy akurat się zebrali wokół nas. Skąd w nas tyle pokładów złości?
- Jeśli masz coś do mnie to mi to po prostu powiedz. - Oznajmiłam.
Świdrował mnie wzrokiem. Przez chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią.
Znowu bił się z myślami, bo jego oczy wyrażały wszystko.
- Nie chce cię tu. Nie pasujesz do naszego towarzystwa. Jesteś słaba! Po prostu żałosna!- Wycedził przez zęby. Jak szyba, która została poharatana kamieniem. Tak się poczułam. Wszystko było poukładane a z jego słowami coś pękło.
Na dodatek on miał coś w sobie. Coś mnie do niego ciągnęło. Tylko za największe skarby świata nie wiem, co. Zmarszczyłam brwi, a on podniósł głowę i uniósł kącik ust w chamskim uśmieszku. Poniżona nie chciałam dawać za wygraną, ale musiałam przyznać, że w obecnej sytuacji nic nie zdziałam.
- Żałosna? Nawet się nie znamy, a ty już mnie oceniasz? Musisz być bardzo pewny siebie i dobrze szacować ludzi skoro wyciągasz takie wnioski. - Odezwałam się na odchodne i odsunęłam się od niego. Zmierzył mnie swoimi brązowymi tęczówkami a to, co wydarzyło się później... Głowę bym dała, że nie sądziłam, że to powie.
- Ścigasz się?- Zapytał posyłając mi prowokujący uśmiech.
- A wyglądam ci na taką osobę?- Pytaniem na pytanie nie powinno się odpowiadać, ale skoro i tak mnie nie lubi to przejmować się nie będę. Przeczesał dłonią włosy.
- Zróbmy tak. Skoro uważasz, że jesteś warta tego wszystkiego.- Rozłożył ręce chcąc dać mi do zrozumienia, że chodzi o tych ludzi, auta, wyścigi itp.
- Zostaniesz nauczona technik a w sobotę widzimy się tu. Będziesz rywalizować
z jednym z nas. Wygrasz? Wiadomo, możesz wtedy bez problemu zostać. A jeśli nie to arrivederci baby. - Skończył. Odwróciłam głowę w stronę Seana i Neeli. Kiwnęli głowami, a to był znak. Uśmiechnęłam się do sobie i zaraz do tego bezwstydnego prowokatora.
- Zgoda.- Han zaśmiał się, a tłum krzyknął zaraz po nim. Wolnym krokiem podszedł do mnie tak, że stał bokiem, nachylił się do mojego ucha i wyszeptał.
- Powodzenia, przyda ci się.- I poszedł.
- Zobaczymy klucho.- Odgryzłam się tym razem mówiąc tylko do siebie. Podeszłam do pary i wyszliśmy z parkingu. Na zimnym nocnym powietrzu oprzytomniałam.
Co ja zrobiłam?
CZYTASZ
⚡Speed needs no translations ⚡
Fanfiction~Dokonuj wyborów i nie patrz wstecz.~ * * * * * Na podstawie serii "Szybcy i Wściekli" Niektóre fakty mogą być zmienione na potrzebę Fanfiction. Miłego czytania 🤗