Poszukiwania

321 8 0
                                    

Szukaliśmy Tatji wszędzie, ale nigdzie mogliśmy jej znaleźć. Z każdą chwilą przy której jej nie było czułem jakby moje serce rozrywało się na miliony kawałków. Tak strasznie się o nią bałem. To moja wina...gdybym był wtedy przy niej nic by się nie stało! Nie mogłem pozwolić aby coś gorszego jej się przytrafiło. Po kilkunastu godzinach poszukiwań nadal jej nie znaleźliśmy. Bylem zły i smutny. Tak bardzo się o nią boje. North położył mi rękę na ramieniu.
-Nie ma jej tu, musimy wracać. Jutro znowu jej poszukamy- widać było, że jemu też jest przykro. Niechętnie przytaknąłem. Wróciliśmy na biegun. Wszyscy przygnębieni wrócili do swoich zajęć. Założyłem kaptur i usiadłem na parapecie gapiąc się bezczynnie na widok za oknem. Dotknąłem palcem szyby na której ze szronu ułożyła się sylwetka Tatji.
-Tak strasznie mi jej brak...-wyszeptałem do siebie. Nagle przed oknem przeleciało coś czarnego. Szybko wziąłem swój kij i wyleciałem przez okno za tym czymś. Leciałem tak przez dłuższą chwilę, aż to coś nie zniknęło w jednej ze szpar w skale. Wylądowałem i zacząłem się rozglądać szukając tego wzrokiem.
-No witam- coś powiedziało za mną. Nie był to głos Tatji. Szybko się obróciłem. Zobaczyłem tam dziewczynę o ciemno brązowych krótkich włosach i żółtych oczach. Przypomniał mi się moment w którym Tatja spadała z klifu. Ta dziewczyna...To była ONA!
-Czego chcesz?!- spytałem wściekły.
-Oj, już się tak nie denerwuj. Chciałam pogadać
-Nie mamy o czym rozmawiać
-Mamy...np o twojej kochanej Tatji- uśmiechnęła się złowieszczo.
-Co jej zrobiłaś!?- Byłem przestraszony.
-Nic takiego, ale wiesz co? Jest całkiem dobrym wspólnikiem- na te słowa uśmiechnęła się jeszcze bardziej.
-Co? To nie możliwe! Ona by nigdy...
-A jednak! Wiesz, gdybyś był wtedy przy niej to nic by się pewnie nie stało, ale ciebie nie było. Pewnie miałeś ważniejsze rzeczy na głowie prawda?- uśmiechnęła się do nie.
-J-ja...- nie wiedziałem co powiedzieć.
-No nie! Oj Jack jesteś taki samolubny...- zrobiła udawaną smutną minę- No trudno! Będę już iść. Narazie!- po czym rozpłyneła się w chmurze dymu.
Stałem tam bez ruchu cały czas słysząc w głowie jej słowa. To moja wina! Zacząłem płakać. Łzy leciały mi po policzkach strumieniami. To przeze mnie ją straciłem! Jak mogłem być taki głupi! Upadłem na kolana i zakryłem twarz w dłoniach. Ona ma rację. Jestem okropny...

Trochę taki smutny rozdział, ale co tam! Życie! Wybaczcie za wszystkie błędy i do następnego!
            
                                               -Tatja

Strażnicy Marzeń || 🌸Duch Wiosny🌸 || (W Poprawie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz