Tajemniczy chłopak

824 34 2
                                    

Wiosna tak jak lato musiały się kiedyś skończyć. Nadeszła zima, a wraz z z nią pewien wesoły duszek strzeżący tej pory roku o niesfornie ułożonych białych włosach powiewających na wietrze, wesołych błękitnych oczach, nieskazitelnej bladej skórze oraz uśmiechu który od zawsze przynosi ludziom szczęście. Zima nie trwała w tym roku tak długo jak zwykle. Pani wiosna przyszła wcześniej niż mogło by się wydawać. Dzisiejszego dnia Tatja siedziała na jednym z powoli zaczynającym wypuszczać pąki drzewie obok parku na którym bawiły się dzieci zjeżdżając na sankach na resztce jeszcze świerzego śniegu który napadał uprzedniej nocy. Wzrok dziewczyny przykuły zamrażające się kable wysokiego napięcia. Powędrowała wzrokiem za szronem, a jej wzrok po chwili spoczął na biało włosym chłopaku w granatowej bluzie z uśmiechem na twarzy wpatrującego się w dzieci. Biało włosy zleciał do nich na dół, a młodsi od razu zauważając go podbiegły w jego stronę mocno się przytulając i wykrzykując jego imię. Z tego co usłyszała chłopak miał na imię Jack, ale nie była tego pewna. Obserwowała chłopaka który stworzył kulki śnieżne wywołując bitwę na Śnieżki, a za razem usmiech na twarzach dzieci. Tatja lekko posmutniała przypominając sobie swoje nieudolne starania, aby ktokolwiek mógł ją zobaczyć, ale kończyło się to jak zwykle bez skutku. Nagle poczuła uderzenie w twarz jedną z zimnych, śnieżnych kul. Otrzepała twarz z resztek śniegu po czym spojrzała na swojego oprawcy którym okazał sie być biało włosy młodzieniec, który uśmiechał się pod nosem wyraźnie dumny ze swojego czynu. Blond włosa spojrzała zdziwiona na chłopaka. Wiedziała, że nie jest człowiekiem bo nikt normalny nie umiał by latać, ani zamrażać kabli, ale nie wiedziała kim tak naprawdę jest biało włosy. Chłopak podleciał do dziewczyny siadając na jednej z gałęzi w miarę na przeciwko Tatji która nie wydała z siebie, ani słowa. Chłopak odezwał się pierwszy- Cześć! Jeszcze cię tutaj nie widziałem... Jesteś duchem mam racje?- spytał pewny siebie chłopak na co blondynka tylko kiwneła głową. -Jestem Jack. Jack Mróz- chłopak podał dziewczynie swoją bladą rękę, którą Tatja uścisneła. -A ty?... -spytał chłopak. -Ah! Jestem Tatja, ale niektórzy mowią Pani Wiosna...- przedstawiła się nie pewnie dziewczyna. -Bardzo mi miło! Nie jesteś z tąd co nie? Chyba cię jeszcze nie widziałem... -Chłopak zastanowił się chwilę starając się coś przypomnieć na temat dziewczyny. -Jestem tu tylko raz w roku kiedy przychodzi czas na wiosnę, a ty jak widzę przynosisz zimę... Pewnie dlatego się nigdy nie widzieliśmy. -uśmiechneła się Tatja. -Pewnie masz rację- Jack odwzajemnił uśmiech. Ma naprawdę piękne, białe ząbki niczym płatki śniegu. -A co ty tu robisz tak wcześnie? Roztopy nie powinny zacząć się dopiero na końcu Lutego? Jest przecież dopiero styczeń! -Oburzył się chłopak na co Tatja się zaśmiała. -Ponieważ w tym roku Zima również przyszła wcześniej dlatego wiosna również przyszła wcześnie. -Wytłumaczyła chłopakowi z uśmiechem. -Fakt... Wybacz, że się uniosłem. -Jack zaśmiał się nerwowo drapiąc po karku. -Nic nie szkodzi. Miło, że ze mną rozmawiasz... Nie gadałam z nikim od prawie dwóch lat nie licząc zwierząt i ptaków z którymi podróżuje. -uśmiechneła się Pani wiosna. -Wiem co czujesz. Ja też z nikim nie rozmawiałem przez bardzo długi czas... Tylko czasem z księżycem. -Jack spojrzał w niebo. Dziewczyna zauważyła dziwnie spoglądające na Jacka dzieci więc klepneła go w ramię, aby się odwrócił. -Chyba musisz już wracać do dzieci bo dziwnie się ma ciebie patrzą kiedy rozmawiasz z niewidzialną dla nich osobą. -Powiedziała dziewczyna uśmiechając się. Chłopak kiwnął głową jeszcze szybko mówiąc, aby dziewczyna na niego poczekała do póki dzieci nie pójdą do domów na co blondynka się zgodziła. Jack wrócił do zabawy z dziećmi z którymi spędził kolejne kilka godzin do póki na dworze nie zrobiło się ciemno, a dzieci nie musiały iść już do domów. W tym czasie drzewo na którym siedziała Pani Wiosna zdążyło wypuścić małe, zaróżowione pączki i sporo listków. Jack podleciał ponownie na drzewo siadając na gałęzi tym razem obok dziewczyny, która uśmiechała się do niego. Noc spędzili na przyjemniej rozmowie leżąc na drzewie, wpatrując się w księżyć oraz opowiadając przeróżne historie jakie przytrafiły im się w poprzednim jak i w tym życiu. Nie zauważyli nawet kiedy słońce zaczeło wychodzić z za horyzontu ku górze. Dziewczyna opierając się o gałąź drzewa zasneła, a pod jej głową oraz ciałem wyrusł puchaty, zielony mech. Jack również po chwili zasną spokojnie z uśmiechem na twarzy który mogło by się zdawać, że nigdy z niej nie schodzi.

Strażnicy Marzeń || 🌸Duch Wiosny🌸 || (W Poprawie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz