XVIII

1K 96 26
                                    

Maraton #2
---
Steve pilnował, żeby Lila i Cooper nie odbiegli za daleko gdy szli nad jezioro. Sam znał drogę i najwyraźniej również cieszył się na tę wyprawę, bo Bucky musiał iść naprawdę szybko by za nim nadążyć. Gdy dotarli na miejsce, Barnes rozejrzał się urzeczony.

- Pięknie tu - powiedział cicho.

- Prawda? - Steve uśmiechnął się. - Znajdź sobie miejsce gdzieś w cieniu, a ja pójdę z dzieciakami do wody, nie mogą się już doczekać.

- Nie utop się - rzucił jeszcze Bucky, całując go w policzek. Steve chwycił go za podbródek i złączył na moment ich wargi.

- Jakbyś jednak chciał wejść do wody, to po prostu mnie zawołaj - dodał, nim razem z młodymi Bartonami pobiegł w stronę wody. Bucky tymczasem rozłożył koc blisko brzegu, by mieć Lilę i Coopera na oku i rozsiadł się na nim wygodnie.

Steve od razu odpłynął dość daleko od brzegu nie odwracając się ani razu. Na szczęście dzieci siedziały dość blisko brzegu i niestety znalazły sobie dość kiepską zabawę.

- Hej, Cooper, nie podtapiaj jej! - rzucił ostro Bucky.

- Ale przecież uważam! To tylko zabawa - zaprotestował chłopiec.

- Teraz uważasz, a za chwilę stanie się tragedia. Nie wiesz, jaką krzywdę możesz jej zrobić - wyjaśnił łagodnie Barnes.

- Ale mi to nie przeszkadza, to zabawne - wtrąciła się dziewczynka.

- Nie będę się z wami kłócić, mam was pilnować, więc znajdźcie sobie jakąś normalną zabawę - uciął ostro. Lila i Cooper spuścili głowy ale posłusznie zaczęły bawić się w bardziej bezpieczny sposób.

Steve zdążył przypłynąć do brzegu, porozmawiać z Buckym i znów ruszyć daleko w jezioro. Barnes podnosił wzrok znad książki dość często, by kontrolować czy z dziećmi wszystko w porządku. Dzięki temu od razu zorientował się, że nigdzie nie widać dziewczynki.

- Gdzie Lila? - zapytał szybko podchodząc do samej wody.

- Przed chwilą była obok - mruknął Cooper nie patrząc mu w oczy. Bucky szybko zrozumiał, co się dzieje.

- Znowu się podtapialiście, prawda?

Chłopiec kiwnął tylko głową a Bucky spanikował.

- Szybko, wyłaź z wody - warknął. Wzrokiem odszukał Steve'a; był za daleko, by zdążył zareagować.

- Steve! Szybko! - krzyknął. Rogers zaczął płynąć w stronę brzegu najszybciej jak mógł, ale to wciąż było zbyt wolno. Bucky nie wahał się już i po prostu wskoczył do wody.

Chłodna woda wywołała u niego milion myśli na sekundę, ale zmusił się, by je odegnać. Skupił się na szukaniu Lili w mętnej wodzie. Znalazł ją niedaleko od miejsca, w którym wszedł do jeziora, nieprzytomną. Chwycił ją pod ramiona i wyciągnął na brzeg. Nie oddychała.

- Lila! - krzyknął Cooper. Chciał podejść do siostry, ale Bucky popchnął go na koc.

- Dość już zrobiłeś, siedź tam - warknął. Przyklęknął przy dziewczynce i wykonał wdechy ratownicze. Odczekał chwilę, a mała zakrztusiła się i wypluła trochę wody. Potem otworzyła oczy i popatrzyła na Bucky'ego.

- Umarłam?

Barnes odetchnął z ulgą, a potem zdjął koszulę i owinął nią dziewczynkę. Lila przytuliła się do niego cała drżąc.

- Już spokojnie - wyszeptał do niej. W tej samej chwili Steve wybiegł z wody.

- Przepraszam! - krzyknął. - Nie powinienem był odpływać tak daleko.

Wings of loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz