LII

696 71 4
                                    

Czy rozdział wyświetla się Wam przed 51 czy po nim? Bo wattpad uparcie pokazuje go przed 51 i już nie wiem.
-----

- Hej - mruknął Steve wchodząc do
celi. Bucky objął go mocno, jednocześnie chcąc dodać mu otuchy.

- Hej, Stevie - odpowiedział równie cicho. - Chodź, usiądziemy.

Jak zawsze usiedli na podłodze pod ścianą, a Steve od razu oparł głowę na ramieniu. Potem długo się nie odzywał.

- Stevie? Wszystko w porządku? - zapytał w końcu Barnes.

- Nie zasłużyłeś sobie na to - powiedział cicho Rogers. - Nie powinieneś tu być.

- Dobrze wiesz, że nie mam do ciebie o to żalu - Bucky spojrzał na niego. - To nie jest niczyja wina, rozumiesz?

Steve nie odpowiedział, ale Barnes dostrzegł łzy błyszczące w kącikach jego oczu. Bez słowa obrócił go twarzą do siebie i przytulił do siebie mocno.

- Przepraszam - wyszeptał Steve. - To ja powinienem być oparciem dla ciebie, a tymczasem wypłakuję ci się w ramię.

- Nic mi nie będzie - odparł pewnie Bucky. - Dlatego właśnie uważam, że nie powinieneś przychodzić co tydzień.

- Co? Dlaczego? - Steve odsunął się by na niego spojrzeć.

- Bo to nic nie daje. A za każdym razem, kiedy się tu pojawisz, wychodzisz bardziej zdołowany. Ja nie jestem tego warty, Stevie, nic mi nie będzie jeśli posiedzę tu sam.

- Czyli wolisz dołować się sam niż zamiast pozwolić mi tu z tobą siedzieć, żeby przypadkiem nie zdołowało to mnie? Wiesz, Bucky, jesteś zupełnie niemożliwy.

- Nie jestem niemożliwy, tylko nie się o ciebie troszczę - Barnes naburmuszył się.

- Czasami mam wrażenie, że ty zapominasz o tym, że to ty siedzisz w celi bez możliwości wyjścia, nie ja - Steve uśmiechnął się. - Poradzę sobie, Bucky.

- Jakoś nie wyglądasz – Barnes wzruszył ramionami. – Zmieńmy temat, opowiadaj, co się dzieje w zewnętrznym świecie?

- Zewnętrzny świat dzieli się na tych, którzy cię nienawidzą i tych, którzy uznają, że skoro ja ci wierzę, to jesteś w porządku.

- A jak się trzyma reszta? Wiesz, chodzi mi o to, że połowa z nich będzie musiała zeznawać.

- I na pewno nikt się z tego nie cieszy. Zwłaszcza ja, Tasha i Tony, musimy zeznawać przeciwko tobie.

- Martwię się o Starka, na pewno wyciągną nagranie ze śmierci jego rodziców, to, o którym mi wspominałeś. Przeze mnie wszyscy będą cierpieć...

- Nie przez ciebie, Bucky. Przez Hydrę – przerwał mu Rogers. – I nikt nie ma ci tego za złe.

- Wyjaśnij mi jeszcze jedną rzecz. Mark mówił, że powołaliście Sharon na świadka. Po co?

- Groziła ci. A raczej groziłaby, gdyby nie te wszystkie kamery. W każdym razie mamy nagranie z tego, jak tu była, a tam czarno na białym widać, że cię nienawidzi, i że wszystko, co robiła, było spowodowane zazdrością. To może trochę osłabić oskarżenie, sam fakt, czym było motywowane jej działanie.

- Ale nawet to nie zamaże faktu, że są nagrania, na których widać moją twarz kiedy Zimowy zabija, strzela, niszczy... spójrzmy prawdzie w oczy, Stevie, to jest beznadziejna sytuacja i nie ma dużej szansy, że to się zmieni.

- Chcesz się poddać? – Steve zmarszczył brwi. – Chcesz zniszczyć to, co wszyscy dla ciebie robimy?

- Oczywiście, że nie! – Bucky zerwał się z ziemi, jakby bliskość Rogersa go paliła. – Ale jeżeli nie ma szansy, że mnie uniewinnią... wiesz, jak to się skończy, oboje wiemy.

Wings of loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz