*PoV Leondre*
Siedziałem na bujawce w moim ulubionym pokoju. Lubię w nim to, że ogromne okna zastępują mi ściany, dzięki czemu mogę sobie wyobrażać, że jestem na zewnątrz.Niestety wyjście z domu jest mi surowo zabronione. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Choruje na złożony niedobór odporności czyli SCID. Gdybym jakimś sposobem znalazł się na zewnątrz, prawdopodobnie umarłbym.
Posiadam ubrania, które są sterylizowane. W szafie znajdują się przeważnie białe koszulki. To mój standardowy strój.
Śluza jest szczelnym pomieszczeniem za drzwiami wejściowymi. Jest ono hermetyczne. Do domu nie może dostać się nic z zewnątrz.
Pragnę wyjść z domu i poczuć zapach trawy, kwiatów lub po prostu prawdziwego powietrza, otaczającego mnie dookoła.
Pomimo tego moje życie nie jest takie beznadziejne, jakie może wydawać się na pierwszy rzut oka. Czytam dużo książek, przez co piszę recenzje. Mam także internetowe zajęcia z architektury. Zawsze, gdy tworzę nową makietę, chowam w środku malutkiego astronautę. Jestem jak on. Jestem jak astronauta, zatrzymany w kosmosie.
Znudzony podszedłem do wielkiego okna w moim pokoju po czym przy nim usiadłem. Zacząłem przyglądać się światu, do którego nie należę. Nagle spostrzegłem przystojnego blondyna, siedzącego w samochodzie do przeprowadzek. Chłopak wydawał się być w moim wieku, może trochę starszy. Kiedy podniósł głowę i przeniósł na mnie, swoje przeszywające spojrzenie, uśmiechnął się. Niestety po chwili wszedł do swojego nowego domu. Odszedłem od szyby z dziwnym uczuciem.
Po chwili usłyszałem wchodzącą do mieszkania moją mamę. Dobrze jest mieć rodzica za lekarza, kiedy urodzisz się z taką chorobą. Dzięki temu moje SCID zdiagnozowano wcześnie.
Gdy mama sie przebrała oraz umyła ręce, sprawdziła mi ciśnienie, temperaturę i te wszystkie pierdoły.
Dzisiaj są moje urodziny. Mam 17 lat. Co nie ma tutaj znaczenia.
-Nie musisz brać wolnego- powiedziałem do mamy.
-Zawsze biorę- uśmiechnęła się do mnie kobieta- Co chcesz robić?- zapytała wstając.
-To, co zawsze- westchnąłem.
Po chwili już siedzieliśmy przy stole jedząc tort i grając w scrubble.
-Co to za słowo?- zapytała czytając wyraz, który ułożyłem.
-Spotlight.
-Nieprawda- odpowiedziała śmiejąc się.
-Jesteś kiepska w fonetyce.
-Bo to bez sensu.
-To Ty zawsze chcesz w to grać- uśmiechnąłem się.
-To ulubiona gra Twojego ojca.
-Też wygrywał?- zapytałem.
-Tak. Ale czasami pozwalał mi wygrać- wytłumaczyła mi.
Po grze zaczęliśmy z mamą oglądać komedię. Niestety przerwał nam dzwonek do drzwi.
-Ja otworzę, zostań- kobieta wstała z łóżka i ruszyła do drzwi.
Ja w tym czasie podszedłem do małego ekraniku na ścianie, aby zobaczyć kto nas odwiedził.
*PoV Charlie*
Dzisiaj znowu się przeprowadziliśmy. Robimy to praktycznie cały czas, ponieważ ojciec nie potrafi utrzymać się w pracy. Siedząc w samochodzie zobaczyłem w oknie naprzeciwko przystojnego blondyna. Podniosłem się z moją deskorolką w ręce po czym postawiłem ją na ulicy. Odjeżdżając uśmiechnąłem się do chłopca i mu pomachałem.
Kiedy wszystko ułożyłem w swoim pokoju rzuciłem się na łóżko. Rozmyślając o słodkim blondynie zasnąłem.
Pod wieczór obudziła mnie mama z wiadomością, że wraz z siostrą mamy iść z ciastem do sąsiadów, aby ich przywitać. Podniosłem się z łóżka i zszedłem na dół. Wziąłem do rąk talerzyk z ciastem i wyszedłem z siostrą, która już na mnie czekała.
Zadzwoniliśmy dzwonkiem i czekaliśmy aż ktoś nam otworzy. Po chwili w drzwiach pojawiła się kobieta, z tego co mi się wydawało- matka uroczego chłopaka.
-----------------------------------------------------------
Heej, cześć i wgl
Nie podoba mi się ten rozdział lol
Beznadziejaaa zabijcie mniePatixx
CZYTASZ
Ponad Wszystko |Chardre|
FanfictionLeondre, nastolatek cierpiący na rzadką chorobę, od lat nie wychodzi z domu. Gdy zakochuje się w chłopaku z sąsiedztwa, gotowy jest zaryzykować wszystkim, aby mogli być razem.