Rozdział 11

67 11 0
                                    

*PoV Leondre*

- Przepraszam - spuściłem głowę na dół.

- Dlaczego ryzykujesz życie dla obcego? - mówiła już spokojniej.

- Nic mi nie jest - ominąłem jej pytanie.

- Nie jest obcy prawda? - zapytała kiedy spuściłem wzrok.

- G-gadamy przez internet -  zająknąłem się.

- Internet... Jak mogłeś?

Ma rację. Cztery godziny w kąpieli antysceptycznej, a i tak mogę obudzić się chory. Cztery godziny wspominania. Nic nie pamiętam po za tym, że Charlie krzyczał abym wracał do domu.

***

Siedziałem na parapecie patrząc w gwiazdy. Po chwili jednak do pokoju weszła mama.

- Przykro mi - spokojnie usiadła na łóżku - Charlie nie zasłużył na takiego ojca.

- Mi też jest przykro - spojrzałem na nią.

- Dobrze się czuje?

- Nie mam pojęcia - odwróciłem głowę spowrotem w stronę szyby.

- Mogę poprosić żeby ktoś z nim porozmawiał

- On nie chce żeby ktoś wiedział - westchnąłem - Bronił mamy, nie lubi o tym rozmawiać.

- Czułam, że coś się w Tobie zmieniło... Powinnam się zorientować jak przyniósł ciasto.

Zaśmiałem się cicho na jej słowa.

- Mogłeś mi powiedzieć

- Nie chciałem Cię martwić - pokręciłem lekko głową.

- Jaki jest? - westchnęła.

- Zawsze ubiera się tylko na czarno, nie jest tak cyniczny jak się wydaje. Jest życzliwy, oboje chodzimy zmęczeni, bo zamiast spać rozmawiamy, ale wolę to od snu. Kiedy z nim rozmawiam czuję jakbym był na zewnątrz. Uważa mnie za zabawnego, bystrego i pięknego - zarumieniłem się.

- I słusznie - westchnęła mama - Wydaje się fantastyczny.

- Bo taki jest

- Chciałabym żebyś mógł mieć więcej.

- Wiem - usiadłem obok niej na łóżku.

- Przepraszam

- To nie twoja wina - pokręciłem głową.

Z głośnym westchnięciem popatrzyła na zdjęcie na mojej szafce. Przedstawiało ono mnie, mamę, tatę oraz brata na plaży.

- Twój tata uwielbiał ocean, miałaś wtedy kilka miesięcy. Nie wiedzieliśmy jeszcze dlaczego ciągle chorujesz.

- Chciałbym to pamiętać - posmutniałem.

- Może byłoby łatwiej, gdybym to ja zapomniała

Popatrzyłem znowu na twarz mamy.

- Kocham Cię bardziej niż Ci się wydaje - powiedziała - Nie możesz się z nim więcej spotkać.

- Nie zrobiłem tego - zmarszczyłem brwi na myśł o tym, że wszystko się wyda.

- A jednak - podała mi rękę z jakimś przedmiotem.

Położyła to na mojej dłoni po czym wyszła. Popatrzyłem na rękę, leżała na niej bransoletka jaką parę dni temu Charlie we mnie strzelał. To było nasze pierwsze spotkanie. Blondyn musiał o niej zapomnieć przez co znalazła ją moja mama.



Ponad Wszystko |Chardre| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz