Rozdział 10

78 12 21
                                    

*PoV Leondre*

- Dzięki Tobie chce zostać w tym mieście wiesz? - zapytał Lenehan po chwili ciszy.

- Dlaczego miałbyś wyjechać? - zmarszczyłem brwi patrząc na niego.

Charlie jednak nic nie odpowiadał. Wstałem z kanapy i zacząłem zmierzać w jego kierunku.

- Co robisz? - zapytał gdy byłem blisko niego.

- Podchodzę bliżej - odpowiedziałem tak jakby to nie było oczywiste.

- Możesz?

- Mogę - z każdym krokiem znajdowałem się coraz bliżej blondyna - Nie prowokujmy losu - stałem już na przeciwko chłopaka.

- O czym mówisz? - spojrzał na mnie swoimi niebieskimi oczami.

- J-ja tak dłużej nie mogę i nie chce...

- Jesteś pewien Leo?

- Tak - podszedłem jeszcze bliżej starszego.

Po chwili Charlie zbliżył swoją twarz do mojej. Nasze niespokojne oddechy zaczęły się ze sobą mieszać, aż wkońcu usta się ze sobą zetknęły.

Pocałunki były wolne, ale dokładne. Z chwili na chwilę języki toczyły ze sobą coraz większą walkę. Ręce zarzuciłem mu na szyję natomiast on swoje na moje biodra.

Kiedy zabrakło nam powietrza oderwaliśmy się od siebie.

- Zawsze tak jest? - popatrzyłem prosto w jego niebieskie tęczówki.

- Nigdy - uśmiechnął się.

Nic nie mówiąc wtuliłem się w jego klatkę piersiową.

***

Leżałem już w piżamie na łóżku rozmawiając przez telefon nie z nikim innym jak z Charliem.

- Napewno dobrze się czujesz? - zapytał już chyba 20 raz Lenehan.

- Yeah, czuje się lepiej niż dobrze, wręcz doskonale - uśmiechnąłem się sam do siebie.

- Choć się dotknęliśmy? - zapytał niepewnie.

- Tak

- Dzieliliśmy jeden oddech - wciąż mówił z niedowierzaniem.

- Taak zrobiliśmy to - zaśmiałem się.

- Pocałowaliśmy się.

- Jak mówiłem, jest doskonale... Dobranoc Charlie

- Dobranoc Leondre

***

Czytałem, że naskórek wymienia się co dwa tygodnie, ale niektóre komórki nie odnawiają się, tylko starzeją. Za dwa tygodnie moje usta nie będą pamiętały Charliego. Ale mój mózg tak.

***

Siedziałem na parapecie znudzony czytając jakąś książkę. Jednak moją ciszę zakłóciły dość głośne rozmowy za oknem. Oderwałem wzrok od lektury po czym wyjrzałem przez szybę.

- Właśnie tato wyjdź - usłyszałem Charliego.

- To nie twój problem - odezwał się prawdopodobnie jego ojciec.

- Nie mój? Ty tak poważnie? - szedł w zaparte blondyn.

- Nie mieszaj się - rodzic niebieskookiego był zdenerwowany.

- Bo co? - Charlie popchnął swojego tatę.

Po chwili jednak jego ojciec oddał mu ze zdwojoną siłą przez co blondyn upadł na ziemię.

Nie wytrzymałem. To był impuls. Zbiegłem na dół, otworzyłem drzwi jak najszybciej potrafiłem po czym wybiegłem z domu prosto do Charliego.

- Co Ty wyprawiasz? - złapał mnie za policzki Lenehan.

- Jesteś ranny? - nie przejmowałem się teraz tym co się stanie ze mną.

- Co Ty robisz?! Wracaj do domu proszę Cię - zaczął ciągnąć mnie w stronę mojego mieszkania.

- Leondre! Co Ty wyprawiasz?! - obok mnie pojawiła się również moja matka.

Złapała mnie za ramię i zaciągnęła jak najszybciej do domu.

- Dlaczego to zrobiłeś?

- J-ja musiałem sprawdzić czy nic mu nie jest

- Dotknąłeś czegoś?

- Nie, to nawet nie była minuta

- Wystarczy sekunda - rzuciła mama.



Wystarczy wam
I tak watpie że ktoś to przeczyta oprócz Oli X D

Dawno mnie tu nie było oj




Ponad Wszystko |Chardre| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz