Rozdział 10

2.2K 189 16
                                    

Dzień nawet dobrze się nie zaczął, ale z powodu grzejącego słońca wszyscy jak tylko mogli opóźniali wyjście poza chłodne mury swoich domów, albo jak w przypadku gromady młodych ludzi, tymczasowych zakwaterowań.

Levi oczekiwał w swoim gabinecie na ostatnią kandydatkę zastanawiając się czemu nie wybrał późniejszej godziny na przeprowadzenie testu. Nawet on, wiecznie przygotowany na wszystko w tym upalnym dniu stracił chęć do dalszej pracy. Najchętniej wróciłby już do swojej prawdziwej kwatery, w zamku Zwiadowców ponieważ tutaj, na wewnętrznych murach nie działo się nic. Chyba pierwszy raz pukanie do drzwi przyniosło mu ulgę.

Nim dokończył mówić proszę, drzwi otworzyły się i do środka weszła dziewczyna. Pierwsze co zauważył Levi to jej brązowe włosy, które spięła w taki sam sposób jak zawsze upinała jego koleżanka Hange. Liselotte nawet nie mrugnęła kiedy się przedstawiała. Stała równo, ze spokojem, a kiedy wyszli odpowiadała mu głosem pozbawionym emocji. Zachowywała się całkiem inaczej niż podczas ich ostatniego spotkania kiedy z uśmiechem na ustach przekazywała mu dokumenty od Erwina. Kapitan szybko jednak zaniechał myślenia o jej dziwnym zachowaniu kiedy tylko wyszli na pole. Ostatni już raz tego dnia przedstawił zasady i podał jej miecz. Dziewczyna pewnie chwyciła go w dłoń i jakby na chwilę się ożywiła. Nie czekała na uderzenie od Levi'a tylko sama go zaatakowała. Zaskoczony Kapitan automatycznie odparował cios. Kolejne cięcia były równie mocne i głośne co pierwszy, tylko z każdą kolejną minutą było ich coraz mniej. W pewnej chwili Levi spojrzał na ramię dziewczyny i odskoczył do tyłu unikając ciosu
- Stój - zawołał kiedy brązowowłosa podnosiła miecz, aby uderzyć. Gdy opuściła broń Levi podszedł do niej i zobaczył, że ubranie na ramieniu jest lekko nasiąknięte krwią.
- Co to jest? - Liselotte jednak popatrzyła na niego obojętnie i stała dalej milcząc. Levi powtórzył pytanie po chwili kiedy utwierdził się w swoim przekonaniu. Rana nie mogła powstać teraz, podczas walki,  ponieważ na ubraniu nie było żadnych śladów rozerwania ani rozcięcia. Po chwili trochę ironicznie dziewczyna odpowiedziała
- Krew jeśli pan Kapitanie nie widzi- Levi nawet nie zareagował na jej ton tylko zebrał z ziemi miecze
- Chodź - kiedy jednak dziewczyna nadal stała w miejscu złapał ją za zdrowe ramię i pociągnął w stronę swojego gabinetu. Zaciekawiony całą sytuacją Ackerman szedł co chwile zerkając na plamę krwi. Tak jak chciał w końcu zaczęło się coś dziać. Była to miła odmiana nawet jeśli to tylko krew na białej, nieskazitelnie czystej koszuli.

[Snk] Levi kim jesteś? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz