Rozdział 5

3.4K 220 16
                                    

Od czasu pierwszego treningu minęły już ponad trzy tygodnie, jednak Levi wciąż uważał, że jego podopieczni nie są gotowi do walki z tytanami. Dlatego
też, gdy Erwin oznajmił mu, że to odpowiedni czas na ich pierwszą misję, Kapitan głośno protestował. Jednak bez skutku. 
Tak więc, następnego dnia rozpoczęły się męczące, przygotowania, które miały trwać kilka kolejnych dni. Rekruci jednak bardzo szybko zapomnieli o tych niedogodnościach, gdy w niemal pięćset osób wyruszyli na swoją pierwszą wyprawę w kierunku odległych murów Rose.
Podróż chociaż zaledwie dwudniowa wyczerpała wszystkich. Wjeżdżając do nowego dla większości z nich miejsca, zamiast okrzyków zachwytu wśród oddziału panowała cisza.

Jedyną osobą, która nie czuła się wyczerpana był Levi. Jak zwykle zamiast przejmować się stanem swoich podopiecznych rozglądał się dookoła. Chociaż ten teren był bezpieczny od tytanów Kapitan po latach spędzonych za murami wolał zachować ostrożność.

Mężczyzna czekał cierpliwie aż i po niego zjeździe platforma, na której miał dostać się na szczyt Rose. Wysokość, którą tak lubił sprawiła, że odprężył się po raz pierwszy od dawna. Pomimo, że lubił wygodę jaką dawało miasto czy chociażby zamek Zawiadowców, brakowało mu adrenaliny jaką czuł podczas walki z tytanami.

Po chwili, stojąc już na murze popatrzył na czekającą niego gromadę i rozpoczął chwilę wcześniej ułożone w głowie  "przemówienie":
- Zostaniecie podzieleni na mniejsze grupy, aby nauczyć się jak wygląda życie na murach. Od teraz będziecie przydzieleni pod opiekę żołnierzy, którzy spędzili tu niemal całe życie, aby chronić was i wasze rodziny. Dzisiaj możecie odpocząć, ale od jutra czekają na was obowiązki. Nie będzie pobłażania ani litości. Tylko najsilniejsi z was poradzą sobie z tą okrutną rzeczywistością, dlatego dajcie z siebie wszystko - widząc zniechęcenie na twarzach niektórych z nich Levi westchnął w myślach zastanawiając się, czemu zdecydowali się pójść do wojska. Odwrócił się i podszedł do swojego białego konia, który jako jeden z ostatnich czekał na przetransportowanie na drugą stronę murów. Wyjął z podręcznej torby długa listę
- Na tej karcie jest zapisany wasz przydział. Na dole czekają na was opiekunowie więc macie być posłuszni i nie przynieście wstydu waszym rodzinom. Każde niewykonanie rozkazów będzie skutkowało karą, może nawet wydaleniem z oddziału- mówiąc to Levi popatrzył na nich swoim zabójczym wzrokiem- May przeczyta wam listę - mówiąc to rzucił zawinięty w rulon papier, stojącej za nim dziewczynie, a sam odszedł by wypić filiżankę gorącej, czarnej herbaty.

[Snk] Levi kim jesteś? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz