CHAPTER 20 + wyjaśnienia

180 25 9
                                    

  Obudziła się z bólem głowy, której nie opierała już o ramię wokalisty, tylko o zagłówek siedzenia. Spojrzała na niego zaspanym wzrokiem, nie wiedziała co powiedzieć, ostatnimi czasy miała tak bardzo często.


- Jeszcze godzina- odpowiedział na niezadane pytanie- zaraz będziemy w Auckland.


- Gdzie?- spytała zdziwiona.


- Mamy przesiadkę w Nowej Zelandii, w Auckland- rzucił bez wyrazu.


Poczuła nutkę irytacji, że nie powiedział jej o tym wcześniej. Nic by to nie zmieniło, ale byłoby bardziej w porządku, gdyby bardziej się z nią liczył.


- Nie uważasz, że powinieneś mnie wcześniej o tym poinformować?


- Nie. To nic takiego, kolejny lot mamy 3 godziny po wylądowaniu, zdążymy coś zjeść na lotnisku.


Nie odezwała się już. Od kiedy przyjechał do niej pełen roszczeń i negatywnych emocji, jakoś źle się czuła w jego towarzystwie i miała wrażenie, że każde jej słowa go irytują.


Do końca lotu czytała książkę, którą zabrała ze sobą, lub patrzyła się bez emocji na siedzenia przed nią. Gdy samolot wylądował poczuła ulgę, bo coraz trudniej było jej nie patrzeć się na Andy'ego. Wreszcie mogła wysiąść i rozprostować nogi, choć ogólnie lot trwał krótko.


Na lotnisku skierowali się do najbliższego baru z jedzeniem, ale Cam nie była głodna. Nie miała ochoty na nic do jedzenia, zamówiła jedynie wodę, której przełykanie również szło jej z trudem. Chłopak natomiast zjadł 2 zapiekanki i sukcesywnie ją ignorował. Co jakiś czas przyłapywała go na spoglądaniu na nią, ale od razu odwracał wzrok. Trudno jej było siedzieć przy nim w ciszy, ale było to dużo prostsze, niż rozpoczęcie rozmowy. Patrzyła się przez okno lotniska, obserwowała deszcz spływający po szybie oraz nasłuchiwała wycia wiatru. Ogarnął ją lekki niepokój, że będą lecieć w tak niesprzyjających warunkach.


- Chodźmy już na odprawę- odezwał się nagle Andy i wstał z krzesła. Camille bez słowa zrobiła to samo i wyszli ze strefy gastronomicznej.


~*~


- I co teraz?- spytała cicho muzyka, który chodził w miejscu zirytowany. Przed chwilą miły głos oznajmił przez głośniki, że ich lot i nie tylko ich, został odwołany z powodu bardzo złych warunków pogodowych. Cam to nie robiło większej różnicy, ale Andy wyraźnie był wściekły.


- Nie wiem- oznajmił łamiącym się głosem, aż Cami zrobiło się go żal i chciała wstać, przytulić go, na szczęście w porę się powstrzymała- następny lot mamy dopiero jutro i to o ile pogoda się poprawi... Kurwa- tupnął zdenerwowany- jest dopiero 6 rano, nie wytrzymam do jutra- wymamrotał- i Juliet... Im dłużej mnie nie ma, tym bardziej ją tracę.


Zrezygnowany usiadł na krześle obok Camille, która położyła swoją dłoń na jego ramieniu, żeby choć trochę go wesprzeć, ale ten szybko ją odtrącił, jak gdyby jej dotyk go parzył. Nie odzywała się, spuściła wzrok na swoje dłonie, które położyła na kolanach i czekała na jego słowa.


- Chodźmy stąd- warknął i złapał za ich bagaże- będziesz tak siedzieć i się gapić? Wstawaj, idziemy do jakiegoś hotelu, muszę odpocząć, za dużo podróży w ciągu dwóch dni, skoro mamy wolny czas to nie zamierzam się tu z tobą szlajać tylko odpocznę.


- Oh, okay.


Zabolały ją jego słowa. Bolały, od kiedy przyjechał tu znowu, od kiedy traktuje ją jak wroga. Wstała i po cichu podążyła za nim. Zastanawiała się czemu był na nią aż tak zły. W końcu zerwanie zaręczyn przez Juliet nie było jej winą, Cam nic nie zrobiła. To jednak do Andy'ego w ogóle nie przemawiało.


Dotarli do najbliższego hotelu taksówką. Chłopak poprosił o pokój dwuosobowy, a Cam ucieszyła się w duchu, bo po jego ostatnim zachowaniu spodziewała się, że każe jej spać w oddzielnym pomieszczeniu. Jednak po wejściu przez drzwi oznaczone numerem z kluczyka, jej optymizm zmalał.


- To chyba kurwa jakiś żart- Andy rzucił torby pod ścianę- nie będę z tobą spać w jednym łóżku.


- Wydaje mi się, że troszkę przesadzasz. W końcu chyba jasne było, że skoro prosisz o dwuosobowy pokój z kobietą u boku, dadzą ci dwuosobowe łóżko- Cam rzuciła przekąsem, irytował ją już paskudny humor chłopaka i to, że w ogóle nie zwracał uwagi na jej uczucia, które w tamtym momencie były przez niego wyjątkowo poszarpane.


- Nie wytrzymam z tobą w jednym łóżku- wysyczał, a ona była bliska płaczu- idę do recepcji.


- Daj spokój- złapała go za rękę, żeby go zatrzymać, ale on szybko ją wyszarpnął- skoro tak cię boli moja obecność w tym łóżku, to mogę spać na podłodze.


Była gotowa dla niego na wszystko, bądź co bądź nic się nie zmieniło, wciąż go kochała.


- Teraz ty nie przesadzaj, nie będziesz spać na podłodze, po prostu poproszę o oddzielny pokój.


- Aż tak cię brzydzę, że nie zaśniesz ze mną w jednym łóżku?- spytała ze łzami w oczach.


Andy westchnął i usiadł na brzegu posłania. Przeczesał palcami włosy i spojrzał na nią. Zrobiło mu się jej żal, nie chciał, żeby płakała.


- To nie tak, przepraszam. Nieważne, zostawmy to już tak jak jest. Tylko- uśmiechnął się blado- nie zabieraj mi w nocy kołdry.


~*~


Well, wybaczcie, że rozdziału nie było tak długo. Głupio mi z tego powodu i zamierzam się poprawić. Po prostu w ostatnim czasie praktycznie zupełnie opuściła mnie wena, ale jak widzicie dzisiaj troszkę jej wróciło! Miejmy nadzieję, że to nie koniec i kolejny rozdział dodam jeszcze przed końcem wakacji. A właśnie, wakacje. Jak wam mijają?


Kocham i przepraszam za nieobecność, pirncessa67577  

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 20, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Stitch These Wounds || A.Biersack Where stories live. Discover now