Rozdział 8

148 7 0
                                    

-Boże Kelsey!Dobrze przyjadę gdzie jesteś?-zapytał.

-U Shawn'a w łazience.-szlochnęłam.

-Już jadę.-i się rozłączył.

W między czasie założyłam sukienkę i umyłam twarz mydłem.

Nagle usłyszałam mocne uderzenie w drzwi od łazienki.A potem następne.

-Co jej zrobiłeś?!-usłyszałam krzyk Jack'a.

Coś szybko przyjechał.

Delikatnie otworzyłam drzwi i spojrzałam co się dzieje w pokoju.

Gilinsky trzymał Shawn'a za szyje.

-Jack-szepnęłam.Chłopak widząc mój stan,odrazu do mnie podbiegł.Łzy nie przestawały mi spływać z oczu.

-Odwieś mnie do domu.-szlochnęłam.

-Kelsey ale ja ci nic nie zrobiłem!-krzyknął Shawn.

Nie odezwałam się,spojrzałam mu w oczy z największym bólem a ten, jakby posmutniał?

Nie wiedziałam ze kiedykolwiek ten człowiek będzie miał uczucia.

Kiedy byliśmy już przed wyjściem z domu usłyszałam jego głos.

-Psychopatka.-szepnął do siebie.

Na te słowa odrazu wyrwałam się z objęć Jack'a i podbiegłam w jego stronę.

-Nie masz sprawa mnie tak nazywać!Nie znasz mojej przeszłości!Jesteś zadufanym w sobie dupkiem!-krzyknęłam mu prosto w twarz i dałam mu z liścia.Shawn odrazu się za niego złapał po czym spojrzał na mnie przepraszająco.

-Przepraszam.-wykrztusił.

-Spierdalaj.-burknęłam.

Jack,patrzył na nas z szeroko otwartymi oczami  i nic nie mówił,kiedy ponownie do niego podeszłam zaczęłam płakać jeszcze bardziej niż wcześniej.

Kiedy wybiegłam do samochodu,Shawn wybiegł przed dom.

Ruszyliśmy z posiadłości Mendes'a i z piskiem opon wyjechaliśmy.

-Kelsey powiesz mi co się stało?-zapytał Gilinsky

-Wczoraj jak wracaliśmy z imprezy Shawn powiedział ze zaliczyłam zgona i mnie rozebrał.Jack on mnie dotykał,nie chce powtórki z przeszłości.-prawie krztusiłam się własnymi łzami.

-Wiem kochanie,Shawn cie przebrał,ale byłem przy tym a potem pojechałem do domu.Nie martw się już nic ci nie grozi.

Oparłam głowę o szybę i starałam się przestać płakać.Jack położył dłoń na moim kolanie,na co odrazu ją złapałam i ścisnęłam.

-Wiozę cie do Jake'a,bo musze załatwić pare spraw.-spojrzał na mnie i się uśmiechnął.

-Jasne.-kiwnęłam głową i ponownie patrzyłam pusto na ulice,światła,sklepy i na ludzi.

Po paru minutach byliśmy już pod domem blondyna.

Wyszłam z samochodu,a Jack razem ze mną.Kiedy znaleźliśmy się przy drzwiach zadzwoniłam dzwonkiem,a po chwili otworzył nam Jake.

-O siema!-spojrzał na mnie i odrazu spoważniał.

-Jake chodź na chwilę.-Jack wziął go pod ramię i wyszedł przed dom,ja nie wiedząc co ze sobą zrobić weszłam w głąb domu.

Jake od kiedy pamietam,nie mieszkał sam.Zawsze ktoś u niego był,zawsze.Przez jakiś czas nawet ja u niego mieszkałam.

Nagle obok mnie pojawili się wszyscy.Dosłownie.

Czyli mówiąc :

Erika,Tessa,Chance,Anthony,Chad,Martinez twins,Ray i Kade.A Nick jak zwykle przy biurku.

-Kelsey!-Krzyknęli na raz.Myślałam ze zaraz zemdleje od tego krzyczenia.

Świetnie Kelsey,napłakałaś się i teraz się łep boli.

-Boże moje uszy!-zaśmiałam się.

-Jak ja za tobą tęskniłam!-Erika mnie przytuliła,odrazu odwzajemniłam uścisk.

-Ja za tobą tez!Ile my się nie widzieliśmy?Pół roku?

-Okej,okej,a za mną to najbardziej tęskniłaś co?-Podszedł do nas Chance.

-Chance!-rzuciłam mu się na szyje,dosłownie,owinęłam swoje nogi wokół jego bioder i schowałam glowe w zagłębieniu jego szyi.

-Tez za tobą tęskniłem.-odwzajemnił uścisk.

-O mnie to chyba zapomniałaś.-usłyszałam Tesse.

-Oczywiście ze nie!-rzuciłam się na nią,jak to przypada na nas ze aż spadłyśmy na podłogę głośno się śmiejąc.

Nagle do salonu przyszedł Jake.

-Hola Hola.-Spojrzał na nas.-A ja?

-Ciebie widzę w szkole!Ich nie widziałam pół roku.

-Oj tam,oj tam,a przytulasów już nie można?-zapytał robiąc oczka szczeniaka.

-Ty się tak nie rozpędzaj.-podeszła do niego Erika i się do niego przytuliła.Wspomniałam że są razem?

Resztę czasu spędziliśmy na gadaniu,śmianiu się,i po prostu bawiąc się.

Tak jak ze starych dobrych czasów.

_______________________________
Ostrzegam!

Ludzie!!!

Jake Paul w tym FF nie jest sławny!

-Vikaaaxx

Bad.|Shawn Mendes|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz