Rozdział 17

62 8 1
                                    

Odrazu oddałam pocałunek Shawn'a.

Poczułam jak jego ciepła ręka dotyka mojego policzka,a drugą ręką gładził kciukiem moją skórę na biodrze.

Położyłam obydwie ręce na jego policzkach,poczułam jak przejechał swoim językiem na mojej wardze,odrazu otworzyłam szerzej usta na dostęp.Swoimi silnymi ramionami przyciągnął mnie na swoje kolana.

Całowaliśmy się tak przez pare dobrych minut , jakby nasze języki tańczyły najwolniejsza piosenkę świata, kiedy nagle usłyszeliśmy wielki huk ze strony domu.

Odrazu oderwałam się od Shawn'a i razem spojrzeliśmy w stronę domu.

Zamarłam kiedy zobaczyłam jak z okna kuchni pali się ogień. A z domu wybiega Madison.

Zeszłam z Shawn'a i odrazu pobiegliśmy razem z Shawn'm w stronę przestraszonej dziewczyny.

-Co się stało ?Gdzie jest Jack?!-zapytałam dotykając ramienia Madison.

-J-ja nie wiem siedziałam Jack'm w kuchni kiedy poczułam dym z kuchni,zobaczyłam ogień,spanikowałam i wybiegłam z domu.-zaczęła cała się trząść.

-Dobrze,ja po niego pójdę,tu z nią zostań.-powiedział do mnie Shawn.

-Chyba żartujesz ty z nią zostajesz.-zatrzymałam go ręką,następnie pobiegłam w stronę domu,zostawiajac go oszołomionego.

Kiedy dotarłam,zakryłam twarz bluzką i ruszyłam poszukać przyjaciela.

-Jack!-krzyczałam kiedy weszłam do kuchni,na kuchence palił się garnek.Podeszłam szybko do szafki kaszląc i wzięłam szmatkę i starałam zgasić ogień uderzając materiałem w garnek.

Garnek przestał się palić lecz zostały jeszcze firanki,które starałam tez zgasić lecz okna mi na to nie pozwoliły.Szybko schyliłam się na podłogę i zakryłam twarz rękoma.Kiedy poczułam na policzku coś bardzo ostrego,dotknęłam bolącego mnie miejsca i poczułam dość spory kawałek szkła z okna które pękło.

Krzyknęłam wyciągając szkło i rzuciłam w kąt kuchni.Kaszlałam coraz bardziej. Kiedy chciałam się podnieść oparłam się o kuchenkę która ponownie zaczęła się palić pewnie przez wcześniej palące się firanki.

Przecież ta kuchenka ma butle z gazem.

Odrazu podbiegłam do drzwi wyjściowych kaszląc,jednak zaczęło kręcić mi się w głowię a następnie,ciemność.

Jack

Kiedy spojrzałem na nią kolejny raz,nie mogłem się powstrzymać i ponownie tego dnia ją pocałowałem.Oddała pocałunek,położyła swoją rękę na moich włosach i je ścisnęła, usiadła na moich kolanach.Ścisnęłem jej tyłek na co jęknęła.

Całowaliśmy się tak przez jeszcze pare sekund,a potem usiedliśmy na kanapie przytuleni do siebie.Oglądaliśmy jakieś programy telewizyjne kiedy Madison pobiegła do kuchni i usłyszałem krzyk.

Pobiegłem do kuchni gdzie zauważyłem ogień,starałem się go zgasić jednak nie udało mi się.

Jak najszybciej podbiegłem do ogrodu i wyszłem z domu, z daleka zauważyłam sylwetkę moich przyjaciół.Szybko do nich podbiegłem,jednak brakowało jednej osoby.

-Gdzie jest Kelsey?-zapytałem przerażony i zdyszany.

-Ona poszła ciebie szukać!-krzyknął spanikowany Shawn i pobiegł do palącego się domku,podszedłem do Madison biorąc jej głowę w swoje ręce.

-Dlaczego mnie zostawiłaś?-zapytałem zawiedziony z łzami w oczach.

-J-Ja przepraszam,to był odruch,nie na codzień się widzi palącą kuchnie.-złapała za moje ręce,głos zaczął jej się łamać i chciała spuścić głowę w dół,lecz jej na to nie pozwoliłem.

-Proszę cie nie rob tak więcej,wiesz ze mi na tobie zależy i nie darowałbym sobie gdyby stało się coś dla mnie albo dla ciebie.-spojrzałem na jej usta a następnie je pocałowałem.

-Przepraszam.-powiedziała kładąc swoje czoło na moje.Przytuliłem ją.

Shawn

Z daleka zauważyłem biegnącego w moja i Madison stronę Jack'a z którym nie było Kelsey.

O Boże,ona tam została.

-Gdzie jest Kelsey?-zapytał Jack.

-Ona poszła ciebie szukać!-krzyknąłem.- Japierdole,idę po nią.-powiedziałam do siebie i zacząłem biec w stronę domu.

Jeżeli coś jej się stanie nie wybaczę sobie.

Dobiegłem do kuchni,gdzie zobaczyłem Kelsey. Leżała na brzuchu na podłodze,podszedłem do niej i odrazu wziąłem ją na ręce.A Następnie wyszedłem z domu.

-Jack weś ją a ja postaram się zgasić ten pożar!-krzyknąłem kładząc dziewczynę na trawę.Chłopak odrazu przybiegł w moją stronę razem z brunetką.

-Co mam z nią zrobić?-zapytał spanikowany Jack.-Nigdy nie byłem w takiej sytuacji.-złapał się za końcówki włosów.

-Ty tumanie,odsuń się.-powiedziała Mad,odsuwając jej chłopaka i podchodząc do nieprzytomnej Kelsey.-Zrobię jej usta usta.-zatkała jej nos i zaczęła dmuchać jej w usta.-A ty Shawn się tak nie gap tylko biegnij zanim dom wybuchnie!-krzyknęła w moją stronę,robiąc masaż serca.

Pobiegłem do kuchni,rozejrzałem się po pomieszczeniu.

Butla.

O cholera.

Szybko zakręciłem odpływ od gazu i wyrzuciłem butle za okno.

Kurwa ciężka.

Zanim zdołałem zatrzymać nadal palący się ogień z firanek,poczułem jak ktoś mnie łapie za ramiona i wyciąga z pomieszczenia.

Spojrzałem w tą stronę to był strażak.

Wyszliśmy z pomieszczenia i odrazu dostałem maskę z tlenem.Rozejrzałem się po całym podwórku,na trawie gdzie byli Jack i Madison stał ambulans, w którym właśnie siedzieli, razem z maskami tlenu i jednym z strażaków.

Podziękowałem dla strażaka który mnie wyprowadził z domu i podeszłem do pary.

-Gdzie Kelsey?-zapytałem spoglądając na dom który stał się zgaszany od ognia.- I kiedy zadzwoniliście po pomoc?

-Zadzwoniłam odrazu kiedy tylko pobiegłeś po Kelsey.-zaczęła Mad.Zdejmując maskę i dając ją dla ratownika.

-A Kelsey się nie obudziła,zabrała ją karetka.-powiedział Jack,a mi się zrobiło niedobrze.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 22, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Bad.|Shawn Mendes|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz