-No bo wiesz, jak oglądałam cię na YouTube to zawsze bardzo mi się podobałeś, a teraz jak spotkałam cię na żywo i po tym jak mnie uratowałeś to myślę, że cię... kocham...- ten moment zaważy o całej historii...
...W końcu dostaliśmy pizzę. Wyglądała przepięknie, na każdej części było coś innego. Od razu zabraliśmy się za jedzenie. Pizza była pyszna, a atmosfera przyjemna. Cały czas rozmawialiśmy. Zuzi nawet udało się zdobyć zdjęcie z Naruciakiem i jego autograf. Gdy wyszliśmy z pizzerii postanowiliśmy podejść do mnie po konie i razem gdzieś na nich pojechać. Co najlepsze Adam i Przemek nie potrafią wcale jeździć, a Zuzia i Justyna potrafią tak trochę. Czeka mnie dużo pracy. Dotarliśmy do mojego domu. Fafik obszczekał Adama, Justynę i Przemka. Pogłaskałam go i wpuściłam całe towarzystwo na podwórko. Od razu poszliśmy do stajni. Pozwoliłam im wybrać konia. Ja oczywiście wzięłam Beskida. Ogólnie mam 5 koni: Beskida, Kreponę, Demona, Rudego i Beibi. - Wow, ale duża stajnia-powiedziała Zuzia- a jaki ładny koń!- dodała wskazując na Kreponę. - Krepona- przeczytała z tabliczki umieszczonej na drzwiach boksu. - Spoko, możesz na niej jechać- powiedziałam. - To ja biorę tego- powiedział Przemek wskazując na Demona. - A co mi szkodzi biorę Rudego- powiedział Adam. - Czyli dla mnie została Beibi- odparła Justyna. Wyjęłam konie ze stajni. - To co? Pokażesz nam jak się jeździ?- zapytał Adam. - Nie tak prędko, najpierw trzeba przygotować konie- powiedziałam i podałam Naruciakowi wiaderko z rzeczami do pielęgnacji koni.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
-Wow, sporo tego- stwierdził Przemek. Pokazałam im dokładnie krok po kroku jak pielęgnować konia. Nie szło im to łatwo, ale po godzinie konie były gotowe (można było zrobić to krócej). Ruszyliśmy w drogę...
To koniec tego krótkiego rozdziału. Dajcie znać czy wolicie krótkie (200-400 słów) ale częste rozdziały, czy długie (400+ słów) ale rzadkie. 😉