§Rozdział 2§

1K 29 6
                                    

Obudziłem się o 6.00. Gdy już się oporządziłem zadzwonił telefon. Opieka społeczna. Powiedzieli że o 19 przywiozą Weronikę. Bardzo się ucieszyłem. Mam tydzień wolnego. Na początku miały być dwa tygodnie ale przebłagałem szefa i się zgodził.
*Werka pov* (będę pisać Werka a nie Weronika dop.aut)
Tak czekałam w bidulu na 19 że nie mogłam usiedzieć w jednym miejscu. Gdy już stanęłam w drzwiach miałam tylko plecak na plecach. Tylko tyle. Mi w zupełności to wystarczyło.
-Już nie mogłem wytrzymać-powiedział Krystian i przytuliłam się do niego. Gdy już wszystko było zrobione (rozpakowałam się itp.) zaczeliśmy walkę na poduszki. Oczywiście ja wygrywałam. Z dziewczynami z pokoju zawsze wygrywałam. Nikt nie miał ze mną szans. Jak już ten raj się skończył Krystian powiedział że on śpi na kanapie w salonie a ja w sypialni. Ale nalegałam żeby było na odwrót. Po 10 minutach się zgodził. Ubrałam się w piżamę i poszłam spać bo była już 21. Wstałam o 5.00 . Nic nadzwyczajnego. W bidulu zawsze wstawałam o 5. Czasem o 4 nawet. Ten śpioch jeszcze spał. Postanowiłam że zrobię śniadanie. Pyszne kanapeczki z serem , pomidorkiem i sałatą. Ja szybko zjadłam i ubrałam się w czarne spodnie i koszulkę galaxy. Trampeczki w których zawsze chciałam podbić świat i moją ulubioną bluzę fioletową z kapturem. Potem wzięłam telefon włączyłam piosenki i zaczęłam czytać książki. I niewiem jakim cudem przysnęłam. Gdy się obudziłam telefon leżał na stole. Nareszcie się obudził bo sama nie zdjełam sobie telefonu i nie przykryłam się kocykiem. Wstałam gdy akurat Krystian jadł śniadanie. Spojrzałam na zegar w telefonie. Była 9 ?! Rekord normalnie. Ostatnio tyle spałam 2 lata temu.
-Dzień dobry-powiedziałam
-Jak się spało ?-zapytał Krystian
-Wybornie
-O której wstałaś ?
-O 5.00
-Co ?!-zapytał zszokowany
-Normalka-odpowiedziałam-A ty ?
-Przed chwilą-odpowiedział.
-Mogę iść dziś na cały wieczór do Zosi ?-zapytałam. Mam nadzieję że się zgodzi. Jeszcze go tak dobrze nie znam
-Przyjaciółka ?
-Dokładnie. Wiesz dziś mija 3 rok naszej przyjźni.
-Dobrze. Możesz iść. Ale bądź ostrożna dobra ?
-Dobrze. Będę ostrożna i grzeczna.-powiedziałam i zaśmiałam się
-No ja myślę. A tak wogóle robisz pyszne śniadania-powiedział
-A dziękuje. Po mamusi
Do 15 rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Potem przyszła pora na Zośke.
*Krystian pov*
Gdy już Werka miała wychodzić dałem jej okulary z kamerką. Chciałem zobaczyć czy Werka jest przyjaciółką córki Olgierda. Zaprosiłem przyjaciela do siebie. Powiedziałem mu o wszystkim i też był zainteresowany czy nasze podopieczne się znają. Zaczeliśmy oglądać transmisję z kamerki w okularach Werki.
*Werka pov*
Na ławce siedziała Zosia. Podeszłam od tyłu i zasłoniłam jej oczy
-Zgadnij kto to-powiedziałam
-Hmm... Bartek ?
-Ejj-usiadłam na ławce obok niej. Zrobiłam minę w stylu focha
-To co idziemy na fabrykę?
-Masz to o co cię prosiłam?-zapytałam
-No jasne! To idziemy ?
-Tylko się musimy sprężać.
Poszłyśmy na starą opuszczoną fabrykę. Miałyśmy tam puścić 5 fajerwerek. Weszłyśmy i usłyszałyśmy jakiś dźwięk. Czyjeś kroki. Nagle wyszedł facet na oko 40 lat i zaczął mierzyć do nas z broni (pamiętajmy że Olgierd i Krystian wszystko widzą)
Szybko popchnęłam Zośkę za kartony. Usłyszałam strzał. Szybko zorientowałam czy wszystko ok ze mną i Zośką. Przemknęłyśmy szybko do wyjścia. Gdy przeskakiwałyśmy przez siatkę zachaczyłam ręką o drut i rozcięłam skórę. Pobiegłyśmy do najbliższego parku. Usiadłyśmy na ławce i Zośka wyciągnęła z mojego plecaka bandaże i wodę utlenioną. Opatrzyła ranę ale stwierdziłyśmy że jest poważna. Ale nie zamierzałam nic mówić Krystianowi.
-Nie wiem dlaczego Bartek nas olał-odezwała się Zosia
-Powiedział że przyjdzie. Świnia jak każdy inny
-Prawda-powiedziała i zaśmiałyśmy się
Siedziałyśmy tak z godzinę. I zaczęło się ściemniać.
-Jak tam ręka?-zapytała
-Boli jak cholera i chyba trzeba będzie zmienić bandaż-powiedziałam po czym Zosia zmieniła mi opatrunek. Zaczęłyśmy się zbierać. Byłam ciekawa jak się wytłumaczę Krystianowi. Jestem mądra więc napewno coś wymyślę.
*Krystian pov*
-Przecież ona musi jak najszybciej jechać do szpitala !-powiedział Olgierd
-Od razu jak wróci to zabierzemy ją.
Wtedy do mieszkania weszła Werka
-Wróciłam!-zawołała
Gdy była w salonie Olgierd stanął za nią a ja zapytałem
-Nie masz czegoś do powiedzienia?
-Nie...-odpowiedziała
-Nie potrafisz kłamać-powedziałem
-Dlaczego wszystko wiruje...-zapytała i zemdlała. W ostatniej chwili Olgierd ją złapał
-Co jest?!-zapytałem i odsłoniłem jej ramię. Bandaż był tak przesiąknienty krwią że aż krew kapała na podłogę.
-Jedziemy do szpitala!-powiedziałem i wziąłem Werkę na ręce i zaniosłem do samochodu. W szpitalu okazało się że do rany zdążyło się wdać zakażenie i że Werka straciła dużo krwi. Byłem załamany. Czemu pozwoliłem jej iść z Zośką?
-To nie twoja wina-powiedział
-Gdybym jej nie puścił nic by się nie stało!
-Czekaj zadzwonię do Zośki.
-Co tam tato ?-odezwała się Zosia
-Jak tam minął ci wieczór?
-Dobrze a co ?
-Bo właśnie jesteśmy w szpitalu w którym leży Weronika
-Mówiłam jej żebyśmy poszły do szpitala !
-A co wy wogóle robiłyście w starej fabryce?-widać było że Olgierd się zdenerwował. Wreszcie wyszedł lekarz i powiedział
-Miała dużo szczęścia. Uratowaliśmy jej rękę.
Siedziałem przy jej łóżku. Tak słodko wyglądała. Olgierd pojechał na komendę. Więc zostaliśmy sami.
*Werka pov*
Otworzyłam oczy. Krystian siedział i patrzył się na mnie.
-Przepraszam-powiedziałam
-To nie twoja wina. Nie wiedziałaś co się stanie.
-Gdybym tam nie poszła nic by się nie stało
-Wiesz kto to był ?
-Wiem. To był morderca mamy i mojej przyjaciółki...

Siemka. Długo nie było rozdziału ale w końcu jest ! Napiszcie w komach czy chcecie akcje czy mogę im dać trochę spokoju.

Pozdrawiam Namiko💜

Gliniarze : Krystian i OlgierdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz