Po kolacji zaprowadziłam Pete'a do naszego domku. Wybrał łóżko tuż przy wejściu, po prawej stronie. Nick przyniósł mu jego rzeczy.
– Jeśli chcecie, możemy wykombinować wam tu okna – powiedział, rozglądając się wokół.
– Przydałyby się – przyznałam.
Chłopak pokiwał głową i wyszedł, mówiąc, że zobaczy co da się zrobić jutro. Zostaliśmy sami z Peterem. Chłopak spytał mnie o moje spotkanie z Zefirem:
– Podobno spotkałaś go wcześniej, zanim pojawił się przed tobą i Amber. Jak to było?
Odetchnęłam głęboko, usiadłam na środkowym łóżku i streściłam zdarzenie. Kiedy skończyłam spojrzałam w stronę drzwi i zobaczyłam stojącego tam Phila. Nie wiem, ile czasu tam stał. Patrzył na mnie intensywnie. Wiedziałam, że chce pogadać. Potrzebowaliśmy tej rozmowy, by wyjaśnić sobie parę rzeczy. Trochę się tego obawiałam. Uśmiechnęłam się do swojego współlokatora.
– Idę na przechadzkę z Jacksem. Muszę ustalić moje treningi szermierki. Miecz stanowczo nie jest dla mnie...
– Ta, nie musisz się tłumaczyć. Macie randkę! – krzyknął Pete wesoło.
Zirytował mnie tym tekstem. Wstałam i stanęłam po środku dywanu.
– Nic z tych rzeczy, bratanku – odpowiedziałam. Spojrzałam na Phila, jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, choć oczy zdawały się dziwnie błyszczeć. – Όchi akóma* – pokręciłam głową, – Eínai polý norís yia éna rantevoú.** – mruknęłam cicho, wychodząc.
Όchi akóma (czyt. Ochi akoma) - jeszcze nie [όχι ακόμα].
Eínai polý norís yia éna rantevoú. (czyt. Ine poli noris ja ena randevu) - Jest za wcześnie na randkę [είναι πολύ νωρίς για ένα ραντεβού].
Odpuściliśmy sobie ognisko. Przeszliśmy się w stronę jeziorka i wskoczyliśmy do kajaków. Pierwszy raz pływałam w kajaku sama, więc byłam trochę spięta. Phillip to zauważył i uśmiechnął się lekko.
– Odpręż się. Nie wypadniesz, nie pozwolę na to.
– Dziękuję – uśmiechnęłam się niepewnie.
Zerknęłam w głąb wody. Na dnie siedziały najady i machały do nas wesoło. Po chwili zorientowałam się, że machały do mojego towarzysza, na mnie patrzyły wrogo.
– Coś mi się zdaje, że nie tylko Pete uważa, że wybraliśmy się na randkę – powiedziałam, wskazując głową na nimfy wodne.
– A czemu nie miałaby być to randka? – spytał chłopak.
Spojrzałam na niego i poczułam się niezręcznie. Teraz jego twarz wyrażała emocje, których nie potrafiłam nazwać. Parzył na mnie intensywnie. Serce zabiło mi mocniej. Na szczęście się nie zaczerwieniłam... Chwała moim genom!
– A dlaczego miałaby być? – odrzuciłam pytanie.
Phillip w odpowiedzi uśmiechnął się czarująco, a mój żołądek zrobił fikołka. Odwróciłam wzrok i spojrzałam w stronę ogniska, które się właśnie zaczynało.
– Nie chcę ćwiczyć walki na miecze. Wolę poszukać innego sposobu obrony.
Jeśli zmiana tematu zaskoczyła Phila, to nie dał tego po sobie poznać. Pokiwał głową i zastanowił się chwilę.
– Może spróbuj sztylety. Moja mama uwielbiała walkę sztyletami. Amber i ja preferujemy miecze, a Janete noże i walkę wręcz. Jest w tym niezła. Chociaż najlepszy na obozie w walce na gołe pięści jest Paulo, syn Nemezis. Adam, syn Aresa jest z kolei najlepszy w zapasach. W strzelaniu z łuku najlepsi są oczywiście bliźniacy Apolla.
CZYTASZ
Nadzieja bogów *Nadzieja słońca*
FanfictionElpidha Iliakos zaczyna miewać dziwne sny. Śnią jej się greccy bogowie... Jednak przygoda się dopiero zaczyna, kiedy dziewczyna jest świadkiem niezwykłej walki nastolatków z potworem. Czy to na pewno nie jest jakiś żart? I kiedy dziewczyna się uspak...