Rozdział 23 / Ostateczne starcie cz.2

233 13 7
                                    



– Vic oddawaj rydwan, to już nie jest śmieszne – Ian zgrzytnął zębami i zacisnął pięści.

– Nie ma mowy. Dlaczego miałbym Wam oddać mój skarb? – zaśmiał się dzieciak.

– Skarb? Po co ci on? – zapytałam.

– Apollo ma za dużo obowiązków, nie sądzicie?

Spojrzałam na syna Zeusa z powątpiewaniem. Nie wierzyłam w jego słowa. Chłopak był zbyt zadufany w sobie, by pomyśleć o innych. Ian najwyraźniej myślał tak samo, bo przewrócił oczami.

– A o co dokładnie chodzi Hawk? – warknęłam, podchodząc bliżej. Czułam narastającą wściekłość.

– No cóż... – wzruszył ramionami – Wiedziałem, że nie łatwo będzie was przekonać, więc przejdę do sedna. – Przestał się uśmiechać i spojrzał z powagą. – W końcu mój ojciec zwróci na mnie uwagę.

Warknęłam, nie mogąc powstrzymać frustracji i spojrzałam w górę. Zeusie, dlaczego muszę rozwiązywać twoje rodzinne problemy za ciebie? Możesz go przywołać do porządku? – krzyknęłam w myślach. Coś mi jednak mówiło, że nic z tego nie będzie. Bóg piorunów ustalił dawno temu zasadę, by bogowie nie ingerowali w życie herosów i ludzi bardziej, niż to konieczne. Konflikty i bitwy rozwiązywali przy użyciu innych herosów. Zeus nie mógł złamać tej zasady po raz kolejny, już i tak bardzo mi pomógł. Po za tym, gdyby się zjawił, albo zabrał stąd syna, udowodniłby Victorowi, że jego działanie się opłaciło, a to nie byłby dobry pomysł... Pokręcone są te boskie relacje rodzinne... Dobrze, że nie był moim ojcem, a moje matka i ba­bka chętniej naginały boskie zasady. Przy okazji szkoda, że tytani nie przestrzegają tych twoich zasad... – dodałam, wiedząc, że Król Bogów mnie słyszy.

Nie miałam czasu myśleć, bo poczułam lekkie spięcie w powietrzu. Młody syn Zeusa po­stanowił wykorzystać moje zamyślenie i puścił w moją stronę wiązkę niewielkich pio­runów. Nie widział chyba, że miałam już doświadczenie w pokonywaniu burz i radzeniu sobie z nała­dowaniem atmosferycznym dzięki jego ojcu. Sięgnęłam po tarczę i osłoniłam się w ostatniej chwili. Następnie sięgnęłam po swoją moc i za pomocą wiatru odrzuciłam od siebie naele­ktry­zowane powietrze. Chłopak uśmiechnął się półgębkiem. Wyglądało na to, że tylko mnie sprawdzał.

– Widzę, że refleks masz, mimo wszystko... – mruknął.

Schowałam znów tarczę, bo wolałam walczyć mocami jak bogowie, a nie bronią, coś mi mówiło, że Victor też to wolał.

– Jeśli sądzisz, że twój ojciec się tu zjawi, to się mylisz – uśmiechnęłam się z przekąsem i zrobiłam kolejny krok do przodu, co pewnie nie było mądrym posunięciem, ale nie myślałam już jasno przez wściekłość. – To mnie przysłał, abym rozwiązała problem.

– Ha! – zakrzyknął, a potem się zaśmiał. – I jak chcesz tego dokonać? Nie wiesz, gdzie jest ten rydwan.

– Być może, ale znam pewien sposób – szepnęłam i zmrużyłam oczy, bo nagle przyszło mi do głowy rozwiązanie.

Kiedy używałam światła miłości niechcący miałam dostęp do niewielkiej próbki mocy Afrodyty i... Persefony. Czemu jej? Nie wiem. A dzięki temu wiedziałam już jak wykorzystać swoje moce do odnalezienia Rydwanu Słońca. Wystarczyło odnaleźć nienormalne, nieludzkie źródło ciepła i światła w taki sam sposób, w jaki wyszukałam Kryształowego Kwiatu. A potem połączyć to ze światłem miłości, odszukując ukochany Rydwan Apolla. 

Zaśmiałam się, kiedy doszłam do tych wniosków. Spojrzałam na kuzyna z triumfem. Wiem, co robić. Zajmiesz się nim? – spytałam w myślach. On pokiwał głową i stanął przed Victorem.

Nadzieja bogów *Nadzieja słońca*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz