VI

862 43 47
                                    

Fizyka. Nienawidzę jej. Jak z innymi przedmiotami nie mam problemu, tak ten idzie mi tak źle, że kiedyś prawie przez niego nie zdałam do następnej klasy.

Jest wtorek wieczór, a ja, zamiast obmyślać plan na następny film, uczę się. Niestety kuzynka mi nie pomoże, ponieważ jest jeszcze w pracy.

- Eh zrobię sobie małą przerwę i wrócę do nauki - powiedziałam sama do siebie, po czym wzięłam telefon do ręki i zaczęłam przeglądać powiadomienia.

„Kuba Chuptyś wysłał Ci zaproszenie do grona znajomych".

- A więc tak ma na nazwisko chłopak od wody - pomyślałam i uśmiecham się.

Postanowiłam, że jednak nie chce siedzieć w domu i  wyszłam się przewietrzyć.

Śliczne różowo-purpurowe niebo zawładnęło moim sercem. Szybko zrobiłam zdjęcie i schowałam telefon, aby jak najdłużej móc nacieszyć się tym widokiem. Teraz zostało mi tylko czekać na gwiazdy. Mieszkam na obrzeżach Warszawy, więc jest trochę łąk niedaleko mnie, ale ja postanowiłam, że przejdę się do pobliskiego parku.

Usiadłam na jednej z ławek i patrzyłam jak ludzie powoli rozchodzą się do domów. Czułam jak zimno wieczoru szypie moją skórę, ale nie przeszkadzało mi to. Kocham zimno. Kocham to, że gdy czuję chłód, mogę ubrać na siebie moją ulubioną bluzę i poczuć jak powoli moje ciało się ociepla. Lubię noc. Jest tak tajemnicza, że aż straszna.

Jestem dość filozoficznym człowiekiem, a dzisiaj jest dość piękny koniec dnia.

W pewniej chwili poczułam, że czegoś mi brak. Może to jest brak mojego ulubionego kubka pełnego ciepłej herbaty, a może brak kogoś.
Kogoś bliskiego. Kogoś, kto by mnie wspierał. Kogoś, kto by mnie kochał. Kogoś, kto by był.

Z jednej strony nienawidzę ludzi i nie chce mieć z nimi żadnego kontaktu, a z drugiej chce się do każdego uśmiechać i przytulać.
Nie umiem, określić kim jestem, a tak bardzo tego pragnę.

Cisza. Pierwszy raz odkąd jestem, w Warszawie jest cisza. Tak piękna i melancholijna. Można by się w niej zakochać.

Nagle to cudo przerwał warkot silnika i jakieś auto.
Postanowiłam, że posłucham muzyki.
The Weeknd. Tak. Koleżanka kiedyś mi go poleciła. Zakochałam się od pierwszego brzmienia.
Me małe, czułe i pełne smutku serduszko zawsze przyśpiesza, gdy słyszę ten głos.

- Czy aby to nie jest zbyt późna pora dla takiej panienki? - usłyszałam zza siebie.
- Jeju nie zauważyłam pani. Proszę sobie usiąść - wskazałam na drugi koniec ławki.
- Spokojnie nie jestem żadną panią. Może i mam dziewiętnaście lat, ale bez przesady - dziewczyna zaśmiała się po czym przeskoczyła przez oparcie i usadowiła się obok mnie.
- Więc? Co tutaj robisz? - ponowiła pytanie.
- Myślę - odpowiedziałam spokojnie.
- Ja też często rozmyślam w nocy. Jest tak... Spokojnie. - powiedziała, patrząc na niebo.
- Alex - spojrzała na mnie.
- Słucham? - zdziwiłam się.
- Tak się nazywam - zaśmiała się, po czym odgarnęła swoje średniej długości fioletowo-niebieskie włosy.
- Ahh tak... Aida - podałam jej rękę.
- Cóż za oryginalne imię - puściła mi oczko.
- Tak jakoś...

**********

- Ad proszę Cię! Nie możesz pouczyć się w domu? - Arbuz krzyczała, stojąc nade mną.
- Szkoła jest po to, aby się uczyć prawda? - powiedziałam znudzona.
- No w sumie tak, ale przecież jest przerwa. Można, chociaż na te 10 minut zrezygnować z nauki i nie wiem np. zjeść coś? Posłuchać muzyki? - powiedziała, a ja spojrzałam na nią wzrokiem mówiącym „przepraszam" i wróciłam do czytania.
- Eh dobra jak chcesz. Wiesz, że ja też mam problemy z fizyką. Mogłabyś w sumie mieć korepetycje, ale najpierw musiałabyś znaleźć kogoś chętnego, a tutaj mało jest takich osób - dodała zamyślonym tonem.
- Okej. Mogłabyś, nie wiem... Iść? Przepraszam Cię, ale naprawdę chce się czegoś nauczyć, a ty jesteś straszną gadułą. W dobrym sensie oczywiście - odpowiedziałam i słabo się uśmiecham.
- No dobra. Do zobaczenia później - powiedziała, po czym odeszła od parapetu, na którym siedziałam.

Po chwili wyjęłam telefon i sprawdziłam, ile jeszcze czasu mi zostało do dzwonka. Pięć minut. Przynajmniej tyle.
Gdy ponownie spróbowałam coś zrozumieć z tego naukowego bełkotu nagle usłyszałam obojętne "hej".

- Czy wy nie możecie zostawić mnie w spokoju?! - krzyknęłam na osobę po mojej lewej.
- Okej ja się tylko chciałem przywitać... - odpowiedział speszony chłopak.
- Ah Kuba to ty. Przepraszam. Po prostu mamy teraz trudne tematy na fizyce, a ja nic z tego nie rozumiem i próbuje coś ogarnąć - powiedziałam zmęczona.
- Fizyka, tak? Jeśli chcesz, mogę Ci w czymś pomóc. Nie mam problemów z nauką, a to, co teraz czytasz - wskazał książkę, którą trzymałam na kolanach - to jeden z prostszych tematów.
- To miłe, ale nie chce Ci sprawiać kłopotu - odpowiedziałam speszona.
- Jak chcesz. W razie czego pisz - powiedział trochę zakłopotany, po czym usłyszeliśmy dźwięk dzwonka.

********

Kolejny wieczór, a ja jak zwykle siedzę i odrabiam zadania albo czytam.

W pewnym momencie usłyszałam dźwięk powiadomienia.
Zerkłam na ekran telefonu i okazało się, że to tajemnicza Alex z mojego wczorajszego wypadu do parku.

„- Ojej siedzimy już trzydzieści minut - powiedziałam zdziwiona.
- Wiesz Aida, ciekawie się z tobą rozmawia. Masz, wpisz mi swój numer i ja już będę uciekać, bo robi się późno, a mam jeszcze parę spraw do załatwienia - podała mi telefon i posłała mi ciepły uśmiech.
- Spoko. Proszę - oddałam jej własność i również się uśmiecham.
- To do zobaczenia - pożegnała się, po czym wstała i poszła w tylko sobie znaną stronę"

- To spotkanie było ciekawe. Nawet bardzo - powiedziałam, myśląc o dziewczynie.

Szybko sprawdziłam zawartość wiadomości i odpowiedziałam.

„- Siemanko, to ja Alex. Pamiętasz mnie?
- Ciebie? Oczywiście!
- To super. Chciałabyś się spotkać?
- O tej porze?"

Spojrzałam na zegarek. Była dwudziesta. W sumie to jest jeszcze wcześnie, ale mamy marzec więc jest trochę ciemno.

„- No, a jak? Dziewczyno ile, ty masz lat? Osiem?
- Siedemnaście. Jeszcze...
- No to zajebiście! Widzimy się w tym samym parku co ostatnio ;)
- Skoro tak to okej"

Nagle usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi.

- Aida! Wróciłam! - krzyknęła kuzynka.
- Hej - wyszłam z pokoju. - Jak tam w pracy?
- Jak zwykle. Idziesz gdzieś? - zapyta, widząc, że ubieram kurtkę.
- Na spacer. Chce pozbierać myśli - odpowiedziałam obojętnie.
- Tylko uważaj na siebie. Nie chce, aby ciotka na mnie wrzeszczała czemu, się szlajasz po nocy. Sama. - powiedziała i weszła do kuchni.
- Dobra pa! - wyszłam i przyśpieszyłam kroku, aby jak najszybciej dojść na miejsce spotkania.

-----------------
967 słów! Rekord!

Chciałabym wam podziękować za chęć pomocy mi z błędami oraz za komentarze, które straszne motywują.
Obecnie sytuacja z błędami jest opanowana więc ludzik.

Ciesze się, że, ktoś to czyta i dziękuje jeszcze raz.

Do następnego (1008 :3)

Yep. // GargamelVlog Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz