6

51 3 0
                                    


9 czerwiec 2013
Ataki przybierają na sile.
Jem codziennie, co mi wpadnie w ręce. Bilans z dnia dzisiejszego: 3 batoniki, płatki, 2 paczki chipsów, paczka drażetek. Wszystko oczywiście po szkole i przed obiadem. Po obiedzie, którego nie byłam w stanie w całości przełknąć poszłam to wszystko zwymiotować. Nauczyłam się robić to cicho do reklamówki, którą następnie w bezpieczny sposób wyrzucałam. Najczęściej do kontenera pod domem. Bałam się wymiotować do toalety, bo na pewno mama by usłyszała. Z naszej toalety wszystkie dźwięki były słychać.
Mój młodszy braciszek Adaś wypytuje ciągle, kiedy wróci tata. Historyjki o tym, że tata musi ciężko pracować i mieszka bliżej pracy, żeby mu było łatwiej - jakoś nie kupił. Odwiedził mnie i chłopca parę razy, zazwyczaj mojej mamy wtedy nie było w domu. Miałam do niego olbrzymi żal i nie bardzo chciałam z nim rozmawiać. Byłam chamska i rozżalona, bliska płaczu. Mama z Adasiem przeżywa teraz dodatkowe piekło, bo na chłopcu też zaczęły się odbijać wszystkie problemy rodzinne. Ma problemy w szkole, bije się z kolegami i zaczął zaniedbywać naukę i zadania domowe. Nauczyciele się martwią.
Ja staram się dalej uczyć. Chcę skończyć drugą klasę gimnazjum z czerwonym paskiem i stypendium - czyli jak zwykle. Laura i Zuzia chcą się kiedyś spotkać po lekcjach, ale za każdym razem wymyślam jakąś wymówkę. Najlepszą jest szkoła i nauka, ale wkrótce koniec roku i nie będę już miała, co wymyślać. Boję się tego. Strasznie jakoś nie chce mi się z nimi widywać. One są inne - idealne. A ja beznadziejna. Nie pasuję do nich. 

We własnej głowieWhere stories live. Discover now