24 czerwiec 2013
Słabo wytrzymuję mój plan postanowienia poprawy. Właściwie jest tak na zmianę: dwa dni jedzenia w porządku i dwa dni ciągłych ataków. Niestety znowu wymiotowałam. Czuję już od jakiegoś czasu bez przerwy kwas w gardle. Pobolewa mnie żołądek. Moja cera wygląda coraz gorzej. Staram się tańczyć, ale nie mogę pozbyć się poczucia, że przecież taniec nie jest dla grubych ludzi i że muszę wyglądać, jak idiotka.
Czuję wciąż taki bezsens wszystkiego. Parę dni temu miałam jakąś motywację do zmiany na lepsze. Teraz mam wrażenie, że to było strasznie naiwne. W ogóle czuję się jakby wszystko było naiwne. Jakakolwiek wiara, nadzieja. Po co właściwie nam życie?
Zuzia jedzie na obóz taneczny, chce żebym jechała z nią. Ale po co mi? Żeby inny mogli patrzeć i się ze mnie wyśmiewać? Pokazywać palcem? Żebym mogła być pokazywana jako przykład ,,tak nie róbcie"?
A może pojadę i sprawię przyjemność Zuzi. Ojciec wciąż kupuje mi jakieś nowe rzeczy. Ostatnio był to telefon. Chyba chce w jakiś sposób wkupić się w moje łaski. Mało z nim ostatnio rozmawiam. Z mamą w sumie też. Ale w domu jest jakoś spokojnie. Adaś będzie chodził na półkolonie, będzie miał zajęcie. Zresztą ma kolegów w domu obok.
Trzeba żyć, trzeba udawać, być silną. Jutro kolejny restart. Może tym razem mi się uda?
YOU ARE READING
We własnej głowie
Teen FictionBo kiedy nie czujesz się najlepiej nawet słońce świeci jakoś na szaro