8

273 27 28
                                    

PROV's Yoongi

Rozglądałem się po pomieszczeniu. Nie byłem jeszcze w pełni świadomy. Głowa bolała mnie po takiej dawce leku nasennego. Zerknąłem na przyjaciela. Wyglądał jakby długo już tu siedział. Sięgnąłem ręką w jego stronę i delikatnie szturchnąłem go w bok. Spojrzał się na mnie zaszklonymi oczami.

- W końcu się obudziłeś - zaczął. - Park naprawdę musiał na ciebie wpłynąć...

- Jaki Park? Wybacz, ale nie znam żadnego poza Jay Parkiem.

- Twój drugi dawca. Nie wiem co zrobił, ale uśmiechałeś się, kiedy wychodził. - Powiedział.

- Uśmiechałem... - Szepnąłem do siebie. - Co mówił?

Zadałem to pytanie, gdyż w mojej pamięci odtwarzały się słowa, które brzmiały jak wypowiedziane tym samym głosem, który mnie uspokajał. Pamiętałem jego słowa o tym, żebym obudził się, kiedy on sobie pójdzie, że Hobi mówił mu kiedy mam urodziny. Oraz, że będzie chciał mnie ponownie odwiedzić... To na pewno był jakiś mój wymysł. Będąc po operacji...na sto procent mogłem sobie to wymyślić.

- Nie wiem co mówił, bo - tu urwał zastanawiając się nad odpowiedzią. Dlaczego się zastanawiał...? - ponieważ wyszedłem do łazienki, bo zacząłem...płakać, okej?

- Oh, płakałeś? - Spytałem z lekkim niedowierzaniem. - Za mnie płakałeś? Bo myślałeś, że się nie obudzę?

- Nie wiesz nawet jaki to stres. Razem z Parkiem czekaliśmy całą twoją operację. - Zaczął. - Kiedy doktor mówił, że utrzymanie dobrego stanu zależy od ciebie to się zmartwiłem. Park mnie wspierał, naprawdę dobry z niego chłopak mimo...kilku wad. - Urwał wahając się. - Polubisz go, mam nawet dla was ship.

- Oh, czemu wymyślasz ship? Przecież to znaczy, że myślisz, iż ta znajomość się rozwinie...- Odparłem.

- A dlaczego nie? Yoonmin to przecież będzie najlepszy ship na świecie! Chłopak jest w twoim typie, musisz go do siebie przekonać. Widziałem jak się martwi twoim stanem. - Powiedział pewnym tonem.

- Przecież to jest tylko dawca, dlaczego tak ci zależy? Widziałem go raz i to przez dwie minuty. - Wzruszyłem ramionami. - To nie wypali.

- Nigdy nie mów nigdy Yoongi - uśmiechnął się. - Wolę, żeby to był on niż ktoś inny, wiesz? Polubiłem go bardzo. Uroczy jest, dobrze wychowany i sam powiedział, że chce cię jeszcze odwiedzić!

- Kiedy? - Spytałem szybciej niż zamierzałem.

- Ah, przyznaj, że chcesz go znowu zobaczyć. - Odparł. - No dalej, nie wstydź się. On też wyglądał na geja.

- Daj spokój Hobi, nie zależy mi. Jestem po prostu ciekaw jak się zachowa w moim towarzystwie...

- Spotkacie się na spotkaniu z dawcą. Jutro wieczorem. - Oznajmił.

- Dlaczego wieczorem? - Spytałem. - Nie powinno robić się tego w towarzystwie jakiegoś lekarza czy coś?

- Owszem, ale muszę wrócić od Namjoona, a poza tym - urwał patrząc na mnie chytrze. - Będziemy tylko my w trójkę tu u ciebie w sali. Będzie lepsza atmosfera, a ty wtedy nie będziesz musiał żądać spotkania w jakiejś izolatce.

- Sprytny jesteś - rzuciłem.

- Wiem - posłał mi szeroki uśmiech, który odwzajemniłem.

PROV's Jimin

Wyszedłem ze szpitala, nie mogąc pozbyć się dotyku dłoni szatyna. Miał taką delikatną skórę, która pod moim dotykiem stawała się jeszcze delikatniejsza. Może i on nie był świadomy, tego co robię, ale wydawało mi się, że czuł moją dłoń. Kiedy wychodziłem zerknąłem ostatni raz w stronę Yoongiego, na którego twarzy malował się nieduży uśmiech. Pewnie to przez sen, a nie przez mój dotyk czy słowa...znaczy myśli.

Muto Voce | yoonmin KorektaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz