Rozdział 11

31 3 0
                                    

Odpakowałam już prawie wszystkie prezenty. Został tylko jeden. Od Harry'go. Powoli odwiązałam czerwoną wstążeczkę i otworzyłam pudełeczko. Gdy zobaczyłam co było w środku wzruszyłam się i przytuliłam się do mojego chłopaka.
- Dziękuję- powiedziałam i go pocałowałam.
Wyjął piękny złoty wisiorek z pudełka i założył mi go na szyję. Miał przywieszke którą było jego imię.
- Też mam coś dla ciebie- powiedziałam i dałam mu spore pudełko.- otwórz ale może nie przy wszystkich.
- Okej chodź ze mną.-powiedział i pociągnął mnie za sobą do jego pokoju. Otworzył pudełko i pisknął jak dziewczyna.- Jesteś najlepszą dziewczyną jaką miałem. Dziękuję.
Kupiłam mu pistolet z wygrawerowanymi naszymi inicjałami.
- Nie masz za co-powiedziałam i cmokłam go w policzek.
- Kocham cię mała.
- Ja ciebie też duży- po tym poszliśmy do reszty i korzystaliśmy z rodziny.
Wszystko było piękne do czasu gdy Molly dostała telefon. Wyszła uśmiechnięta by go odebrać ale wróciła zapłakana.
- Molly co się stało??-spytałam podchodząc do niej.
- Caleb miał wypadek jest w szpitalu.-powiedziała i się rozpłakała.
- Idź się ogarnij ja się ubiore i pojedziemy do niego okej.-powiedziałam a ta tylko pokiwała głową.- Harry, Alan pojedziecie z mami??
- Jasne-powiedzieli chórem a ja poszłam się ubrać. Po 2 minutach zeszłam na dół do garażu. Wszyscy już byli.
- Ja prowadze wysiadaj-powiedziałam do Harry'go. Wyszedł i usiadł z tyłu. Odpaliłam auto i wyjechałam. Prowadziłam w miare szybko, jeżeli szybko nazywacie 120km/h to w miare.
- Mad zwolnij trochę. Nie chcemy drugiego wypadku.
- Dobra.-zwolniłam do 90km/h i po 10 minutach byliśmy na miejscu.
- Dzień dobry, w której sali leży Caleb Black??
- Państwo są z rodziny?- spytała stara wredna baba.
- Jestem jego siostrą.-powiedziałam szybko zanim Molly mi przerwałam.
- Dobrze pan Black jest w tej chwiliw sali pooperacyjnej na drugim piętrze. Sala 172 tylko proszę nie wchodzić do środka.
- Dziękuję-powiedziałam i pobiegliśmy do sali. Sala miała szybę przez którą zobaczyliśy poobijanego i przypiętego do maszyn Caleb'a. Gdy Molly go zobaczyła zemdlała ale Alan zdążył ją złapać. Harry poszedł po lekarza, a ja patrzyłam tylko na śpiącego Caleb'a i wszystkie wspomnienia związane z nim przeleciały mi przez oczy. Jest dla mnie jak brat. Gdy byłyśmy młodsze i nie podobali nam się chłopacy to był on opiekuńczy wobec mnie i Molly. Zawdzięczam mu nawet życie, gdy wypchnął mnie prosto z pod rozpędzonego samochodu.
- Skarbie słuchasz mnie??-spytał Harry. Odłożyłam myśli na bok i spojrzałam na chłopaka.
- Nie przepraszam. Zamyśliłam się.
- Pan doktor chce z tobą porozmawiać.
- Czemu ze mną??-spytałam.
- Bo jesteś jego siostrą podobno.
- Ah tak już idę.
Po chwili byłam w gabinecie lekarza prowadzącego Caleb'a.
- Witam chciał pan mnie widzieć?
- Tak siadaj.-usiadłam a ten kontynuował.- Pan Black był w ciężkim stanie jak do nas trafił i wszystko jest już w miarę w porządku pozostaje jeszcze tylko kwestia tego że...
- Że..
- Pan Black będzie sparaliżowany od pasa w dół....

___________________________________

Przepraszam, przepraszam eiem nie było mnie tu długo ale przez jakiś czas nie miałam w ogóle weny na posanie ale coś wyskrobałam. Noe wiem kiedy bedzie następny rozdział ale obiecuję że nie będziecie długo czekać. 😘❤

Mimo przeszkód i zobowiązań.(Book Two)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz