Rozdział 19.

396 71 14
                                    

- Zastanawia mnie jak mogliśmy wydać 29 funtów.

- Normalie - mamroczę. - Prawie 13 funtów kosztował ten jednorożec - mówię.

- Twoja mama nad zabije jak się dowie, że zajebaliśmy koszyk ze sklepu.

- Cicho... Powiemy, że "pożyczyliśmy".

- Tsaa...

- No tak.

- Jesteś takim debilem, że czasami się zastanawiam czemu się z tobą przyjaźnie.

- Nikt ci nie każe - mamroczę i wchodzę do domu, a blondyn za mną.

Rozbieram się biorę zakupy i idę na górę. Kładę się na łóżku i odwracam twarzą do ściany.

- Ej Leondre... Przepraszam - mówi i kładzie się obok mnie po czym obejmuje w pasie.

- Daj spokój na chuj masz się przyjaźnić z debilem.

- Bo go bardzo lubię - mówi mi do ucha, a ja uśmiecham się lekko.

- Wybacz muszę zrobić naradę - mówię szybko i łapię nowo kupionego jednorozca i wchodzę do szafy.

Marcel's POV.

- Ej żyjesz tam? - pytam.

Podchodzę do szafy i otwieram drzwi, gdzie zastaję Leo śpiącego na masie... pluszowych jednorożców?

Uśmiecham się lekko i z tylnej kieszeni wyjmuje telefon po czym robię mu zdjęcie.

Biorę go na ręce w stylu panny młodej i kładę na łóżko, po czym się do niego przytulam i również zamykam oczy.

- Leondre co do cholery robi przed naszym domem wózek z marketu?! - krzyczy mama chłopaka i wchodzi do pokoju, a ja przez to się budzę - O jejku - mamrocze kobieta.

- Pożyczyliśmy go - mówi Leondre przez sen, a ja sie cicho śmieję.

- Boże co z tobą dzieciaku nie tak - mówi kobieta, spoglądam na nią, a kobieta kręci głową i wychodzi z pokoju.

Po chwili słyszę jak Leo wzdycha i zaczyna cicho cichotać.

- Już się boję co będę miał jak wyjdziesz.

- Ale ja tu zostaję jeszcze jedną noc pamiętasz? 

- No wiem przecież. W ogóle zasnąłem w szafie, prawda? - pyta, a ja kiwam głową - Czyli mam rozumieć, że przeniosłeś mnie na łóżko, a ja się nie obudziłem?  - znów kiwam głową - Wow... Cóż za wybitne osiągnięcie mało komu się to udaje - śmieje się, a ja posyłam mu uśmiech.

Bierze telefon i patrzy na wyświetlacz... Gdzie na tapecie znajdujemy się my na jego urodzinach, które były jakieś dwa miesiące temu.

- Jest już 5pm - mówi.

- Dokładnie jest 4:57pm - mówię.

- No czyli 5 pm.

- Ugh - mówię pod nosem i wtulam się w jego plecy. - Jesteś taki kościsty - śmieje się.

- Życie - mówi cicho.

- I taki malutki...

- To ty jesteś taki duży - mamrocze i skula się w małą kulkę. - Mam ochotę na coś słodkiego - mówi i się lekko podnosi.

- Tam masz torbę pełną słodyczy - mówię.

Chłopak wdrapuje się na mnie po czym spada na poduszki na dole i czołga się do torby z jedzeniem.

- Jestem niniją - śmieje się.

- Zawodowym - odpowiadam również, ze śmiechem. - Daj mi ciastka czekoladowe - mówię, a Leo rzuca nimi we mnie. - Nie tak ostro siostro - mowie i znów sie śmieje.

Leo podnosi się i podbiega do mnie po czym na mnie siada.

- Ekhem... uważasz mnie za dziewczynę? - pyta i zabiera mi opakowanie ciastek po czym je otwiera.

- Nie... W ogóle - mówię pod nosem.

- Jesteś okropny - mówi i mruży oczy.

- Oj nie przesadzaj skarbie - zabieram mu ciastko, które chciał ugryźć.

- Ej! - piszczy. - Dobra może i jestem trochę... trochę... Dziewczecy? - prycha śmiechem.

- Jesteś - mówię, a on schodzi ze mnie i opada na poduszki.

______________________________
To ff nie ma najmniejszego sensu lol ;-; I jest w ciul beznadziejne.

Idę pisać lk... Baj maj frend 💕

Bad Choices // Mardre [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz