Ja: Charlie kurwa !
Ja: Minęły dawa tygodnie. Dwa pieprzone tygodnie!
Ja: A ty nie dajesz żadnego znaku życia. Nie odpisujesz mi nigdzie.
Ja: Wiem że to czytasz
Ja: Wyświetla mi się ;-;
Ja: Charlie przepraszam cię
Ja: Za wszystko co odejebałem....
- Leo... - słyszę głos Marcela.
Podnosze głowę, ale szybko wyskakuje pod kołdrę ponieważ wyglądam jak gówno.
- Ej skarbie, spokojnie - mówi i siada na łóżku po czym zdejmuje ze mnie pościel.
Krzywię się lekko bo nie chce żeby widział jak wyglądam.
- Nie dał znaku życia od dwóch tygodni. Jego mama mówi, że jest chory, a za to ty mówisz, że w jego pokoju od dwóch tygodni nie pali się światło - wybucham płaczem i wtulam się w chłopaka.
- Okej co ty na to... Dziś jest piątek, moja mama wychodzi do pracy na noc, robimy nocowanie? - pyta i uśmiecha się do mnie.
- Nie wiem - mamroczę.
- No dawaj. Proszeeeee - mówi i całuje mnie w czoło.
- Meh... Niech ci będzie.
- Okej to ty się pakuj, a ja zawiodomie twoją mamę, że idziemy do mnie.
Chłopak idzie na dół, a ja szybko zbieram swoje rzeczy do plecaka. Pakuje się dopóki Marcel nie wraca na górę.
- Możesz iść, tylko mamy się nie pieprzyc, nie możemy iść na żadną imprezę, masz nie pić ani nie brać narkotyków.
- Aha - mamroczę i pycham śmiechem.
- No co? Naprawdę tak mi powiedziała.
- Idziemy? - pytam.
- Zaczekaj, moja mama mi pisała, że przyjedzie po nas.
- Okej - mówię i siadam na łóżku.
BlondiBoy: Hej :/
BlondiBoy: Pamiętasz jak ostatnio nie chciałem mówić ci o moich problemach?
BlondiBoy: Mogę teraz się wygadać?
I'mSadBoy: Tak jasne... Co się dzieje? Dlaczego ostatnio nie ma rozdziałów?
BlondiBoy: Jestem w szpitalu i jest chyba źle
I'mSadBoy: Dlaczego jesteś w szpitalu? :c
BlondiBoy: Wiedziałeś, że bawiąc się zyletką przetniesz sobie zyly?
I'mSadBoy: Ja pierdole powiedz mi, że nic sobie nie zrobiłeś?
BlondiBoy: znaczy skoro ci o tym pisze to to zrobiłem lol ciesz się uratowali mnie...
I'mSadBoy: ;-;
I'mSadBoy: Dziecko ;-;
BlondiBoy: Jestem starszy xd
I'mSadBoy: Chuj mnie to teraz obchodzi
I'mSadBoy: Pomysl jak się czują twoi rodzice?
BlondiBoy: Mama.
I'mSadBoy: Nie przerywaj mi teraz. Pomyśl jak się czuję twoja mama... Twoi przyjaciele... Siostra?
BlondiBoy: Z siostrą pokłocilem się... z przyjacielem też, a teraz moja mama prawdopodobnie mnie nienawidzi
I'mSadBoy: Daj spokój... oni cię wszyscy kochają i im na tobie zależy...
BlondiBoy: Tsa.... I jemu zwłaszcza.
- Leo chodź - blondyn łapie mnie za rękę, a ja czuję jak łza spływa mi po policzku.
Scieram ją szybko, żeby chłopak nie zobaczył. Żegnam się z mamą i idziemy do samochodu.
- Dzień dobry - mamroczę.
- Hej Leondre.
Resztę drogi jedziemy w ciszy, a ja zastanawiam się jak mogę pomóc chłopakowi z wattpada, ale nic nie przychodzi mi na myśl. Wzdycham cicho i spoglądam na Marcela który się do mnie lekko uśmiecha. Kiedy stajemy przed domem chłopaka odzywa się jego mama.
- Nie pozabijać się tylko i nie narobić dzieci - mówi. - A teraz do widzenia .
- Do widzenia - mamroczę. - Jakbyśmy mieli narobić sobie dzieci? - pytam i lekko pochylam głowę w bok.
- Nie wiem, nie chce wnikać.
Spoglądam w bok na dom Charliego, ale nie pali się w jego pokoju światło.
- Co robimy? - pyta chłopak kiedy wchodzimy do domu.
-Mam ochotę na gofry. Marceeel zróbmy gofry.
- Okej... Ale musisz znalezc w Internecie przepis.
Kiwam głową i wyjmuję telefon.
BlondiBoy: Wiem, że Leondre już mnie nienawidzi.
I'mSadBoy: Leondre? ...
______________
Hihi witam po długim czasie xd
Jak się wyrobie napiszę LK, albo Bb co chcecie?
Dziś mam zebranie, a mam 4 jedynki ;-;
CZYTASZ
Bad Choices // Mardre [ZAWIESZONE]
FanfictionLeondre i Charlie znają się od przedszkola... Późniejsze lata oddalają chłopców od siebie. Co zmieni jedn chłopak który zbliży się do Leo?