Rozdział 28.

347 54 28
                                    

Ja: Charlie kurwa !

Ja: Minęły dawa tygodnie. Dwa pieprzone tygodnie!

Ja: A ty nie dajesz żadnego znaku życia. Nie odpisujesz mi nigdzie.

Ja: Wiem że to czytasz

Ja: Wyświetla mi się ;-;

Ja: Charlie przepraszam cię

Ja: Za wszystko co odejebałem....

- Leo... - słyszę głos Marcela.

Podnosze głowę, ale szybko wyskakuje pod kołdrę ponieważ wyglądam jak gówno.

- Ej skarbie, spokojnie - mówi i siada na łóżku po czym zdejmuje ze mnie pościel.

Krzywię się lekko bo nie chce żeby widział jak wyglądam.

- Nie dał znaku życia od dwóch tygodni. Jego mama mówi, że jest chory, a za to ty mówisz, że w jego pokoju od dwóch tygodni nie pali się światło - wybucham płaczem i wtulam się w chłopaka.

- Okej co ty na to... Dziś jest piątek, moja mama wychodzi do pracy na noc, robimy nocowanie? - pyta i uśmiecha się do mnie.

- Nie wiem - mamroczę.

- No dawaj. Proszeeeee - mówi i całuje mnie w czoło.

- Meh... Niech ci będzie.

- Okej to ty się pakuj, a ja zawiodomie twoją mamę, że idziemy do mnie.

Chłopak idzie na dół, a ja szybko zbieram swoje rzeczy do plecaka. Pakuje się dopóki Marcel nie wraca na górę.

- Możesz iść, tylko mamy się nie pieprzyc, nie możemy iść na żadną imprezę, masz nie pić ani nie brać narkotyków.

- Aha - mamroczę i pycham śmiechem.

- No co? Naprawdę tak mi powiedziała.

- Idziemy? - pytam.

- Zaczekaj, moja mama mi pisała, że przyjedzie po nas.

- Okej - mówię i siadam na łóżku.

BlondiBoy: Hej :/

BlondiBoy: Pamiętasz jak ostatnio nie chciałem mówić ci o moich problemach?

BlondiBoy: Mogę teraz się wygadać?

I'mSadBoy: Tak jasne... Co się dzieje? Dlaczego ostatnio nie ma rozdziałów?

BlondiBoy: Jestem w szpitalu i jest chyba źle

I'mSadBoy: Dlaczego jesteś w szpitalu? :c

BlondiBoy: Wiedziałeś, że bawiąc się zyletką przetniesz sobie zyly?

I'mSadBoy: Ja pierdole powiedz mi, że nic sobie nie zrobiłeś?

BlondiBoy: znaczy skoro ci o tym pisze to to zrobiłem lol ciesz się uratowali mnie...

I'mSadBoy: ;-;

I'mSadBoy: Dziecko ;-;

BlondiBoy: Jestem starszy xd

I'mSadBoy: Chuj mnie to teraz obchodzi

I'mSadBoy: Pomysl jak się czują twoi rodzice?

BlondiBoy: Mama.

I'mSadBoy: Nie przerywaj mi teraz. Pomyśl jak się czuję twoja mama... Twoi przyjaciele... Siostra?

BlondiBoy: Z siostrą pokłocilem się... z przyjacielem też, a teraz moja mama prawdopodobnie mnie nienawidzi

I'mSadBoy: Daj spokój... oni cię wszyscy kochają i im na tobie zależy...

BlondiBoy: Tsa.... I jemu zwłaszcza.

- Leo chodź - blondyn łapie mnie za rękę, a ja czuję jak łza spływa mi po policzku.

Scieram ją szybko, żeby chłopak nie zobaczył. Żegnam się z mamą i idziemy do samochodu.

- Dzień dobry - mamroczę.

- Hej Leondre.

Resztę drogi jedziemy w ciszy, a ja zastanawiam się jak mogę pomóc chłopakowi z wattpada, ale nic nie przychodzi mi na myśl. Wzdycham cicho i spoglądam na Marcela który się do mnie lekko uśmiecha. Kiedy stajemy przed domem chłopaka odzywa się jego mama.

- Nie pozabijać się tylko i nie narobić dzieci - mówi. - A teraz do widzenia .

- Do widzenia - mamroczę. - Jakbyśmy mieli narobić sobie dzieci? - pytam i lekko pochylam głowę w bok.

- Nie wiem, nie chce wnikać.

Spoglądam w bok na dom Charliego, ale nie pali się w jego pokoju światło.

- Co robimy? - pyta chłopak kiedy wchodzimy do domu.

-Mam ochotę na gofry. Marceeel zróbmy gofry.

- Okej... Ale musisz znalezc w Internecie przepis.

Kiwam głową i wyjmuję telefon.

BlondiBoy: Wiem, że Leondre już mnie nienawidzi.

I'mSadBoy: Leondre? ...

______________

Hihi witam po długim czasie xd

Jak się wyrobie napiszę LK, albo Bb co chcecie?

Dziś mam zebranie, a mam 4 jedynki ;-;


Bad Choices // Mardre [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz