Dwa tygodnie później
-----------------------------------------------------------
*Martyna*
Te dwa tygodnie minęły bardzo szybko i spokojnie. Frosty przeprosił nas za swoje zachowanie pretekstem ,,sory, nagle bardzo źle się poczułem". Oczywiście jest to kłamstwo, ale uznaliśmy z Crazem, że nie warto się w to wgłębiać. Po prostu poszło w zapomnienie. Przez ten czas dużo pisałam z Felixem, ale nie widziałam się z nim od czasu ostatniego lunchu. Leżałam z Tomkiem, oglądając jakiś horror. Nawet nie znałam tytułu, bo on go wybierał. I tylko on oglądał. Był zapatrzony w ekran, a ja tylko od czasu do czasu wzdrygałam się chowając twarz w jego koszulce. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Oboje się poruszyliśmy, ale postanowiłam, że to ja otworzę. Kiedy uchyliłam białe drzwi, nie było nikogo, a na wycieraczce leżała tylko koperta. Rozejrzałam się dookoła i nie zauważając nic niepokojącego wróciłam do salonu.
-Kolejna niespodzianka.
-Co? -spojrzał w moją stronę, a ja usiadłam obok niego i oderwałam górę koperty. W środku była kartka. Była na niej jakaś wiadomość. Oczywiście pismo takie samo, co w przypadku poprzednich tajemniczych liścików.
-No i co tam znów jest nabazgrane? -Tom widocznie stracił zainteresowanie tą sprawą, bo nawet nie spojrzał, co trzymam w rękach. W sumie mu się nie dziwię. Przez tyle czasu nie wydarzyło się nic poważnego. Nawet wtedy, w klubie, nie spotkałam tej tajemniczej osoby.
-Po ostatnim lunchu przydałoby się trochę ruchu, bo nie zmieścisz się już w tą miętową bieliznę, ani tą seksowną mini, w której byłaś w klubie. -Czyli jednak. Ten ktoś był w klubie. Lepiej, widział mnie też na spotkanie z Felixem, albo tam był.
-Lunchu? Czekaj, czekaj... Ty ostatnio... Ja wiedziałem, że ten Felix to kłopoty! -Tomek wstał podenerwowany patrząc na mnie wzrokiem ,,A nie mówiłem?".
-Daj spokój. Przecież to nie musi być od razu jego wina. Może ten ktoś widział nas razem, huh?
-No, a o co chodzi z tym ruchem? Przecież to może być jogging, pływanie albo równie dobrze siłownia.
-Nie wiem, ale wiem, że to na pewno jest dopiero jedna z pierwszych części pełnej wiadomości.
*Craze*
,,Co do kurwy?! "-zaklnąłem w myślach, przebudzając się ze snu. Martyna brała prysznic, mama krzątała się w kuchni, a tata oglądał chyba telewizję. Było dziwnie chłodno, a nawet zimno. Obróciłem się na drugą stronę i już miałem zamienić się w kokon, kiedy ujrzałem otwarte na ościerz okno. Chcąc nie chcąc, zwlokłem się z łóżka i przymknąłem je. Wracając potknąłem się o coś. Spojrzałem w dół i ujrzałem małą, żółtą, samoprzylepną karteczkę, przyczepioną do pustej butelki po wodzie. Oho! Kolejny element układanki. Schyliłem się kartkę, kiedy usłyszałem jej głos:
-O, już nie śpisz. -machnąłem jej świstkiem przed twarzą, a ona podbiegła opierając brodę na moim ramieniu.
-Najbliższy park. Na placu zabaw. Jutro o 10:00. Trochę sobie pobiegamy. Pasuje?
-Czyli jednak jogging.
-Jeśli chcesz, mogę iść z tobą.
-Nie, nie, nie wykluczone. Pójdę sama. Przecież nic mi się nie stanie, o tej godzinie jest tam pełno ludzi.
-Może Ben?
-Nie.
-Ale... -nawet nie wiem kiedy stanęła przede mną, jakby wyrosła spod ziemi i przyłożyła palec do moich ust.
-Chociaż raz mi zaufaj.Codzienne rozdziały czas start! Mam nadzieję, że was to cieszy. Do jutra kochani! 💕
CZYTASZ
Miłość w Melbourne |Jet Crew|
Fanfiction18-letnia Martyna przyjeżdża do swojego chłopaka, który mieszka w Australii, a dokładnie w Melbourne. Wszystko jest w porządku, aż do pewnej nocy, którą spędza w klubie... Uczestnik konkursu FANFICTION2017