XXXV

379 32 18
                                    

*Martyna*

Po kilku minutach byliśmy już na plaży.  Zeszłam z siedzenia i rozejrzałam się dookoła.  Było tak pięknie.  Zachodzące,  pomarańczowe Słońce uczyniło niebo różowawym,  a samo odbijało się w tafli wody.  Tomek podszedł do mnie i złapał za dłoń.  Jednym ruchem ręki zdjęłam buty i zanurzyłam stopy w rozgrzanym piasku.  Kierowałam się w kierunku wody, lecz on pociągnął mnie w inną stronę.  Moim oczom ukazał się podest ze stolikiem i dwoma krzesłami.  Dookoła były pozapalane świece,  a dzięki konstrukcji,  wykonanej z drewnianych pali,  nad stołem wisiały lampki.  Tom położył kosz i wyjął biały obrus. 

-Będziemy jedli na plastikowych talerzykach? -zaśmiałam się, sprawadzając,  co jeszcze się przede mną ukryło.  Nagle Tomek wyjął dwa białe talerze i kieliszki. 

-Czym mnie jeszcze zaskoczysz? -spojrzałam na niego pytająco i zachichotałam.

-No wiesz... Nie zdążyłem niczego ugotować,  więc... -mówiąc to, wyjął dwie porcje spaghetti w styropianowym opakowaniu i butelkę czerwonego wina. 

-Mój kucharz- podeszłam do niego i przytuliłam.  Stając na palcach,  cmoknęłam go w policzek i zaraz usiadłam przy stole.  Jedliśmy spaghetti,  piliśmy wino i... No właśnie. Zazwyczaj przy jedzeniu nie zamykały nam się usta. Było pełno tematów do rozmowy.  A teraz?  Pierwsze pięć minut dało się przeżyć,  a potem... Zobaczyłam jak energicznie odkłada sztućce i do mnie podchodzi. Odsunął stolik i wziął mnie na ręce idąc w stronę morza.

-Tomek, co ty robisz? -zapytałam przerażona jego pomysłem. Ok, niby umiem pływać i nie zależy mi na ubraniu, bo wyschnie, woda jest ciepła, ale makijaż...przecież ja będę wyglądać jak topielec!

-Skarbie, nie wydaje mi się, żeby to był dobry pomysł. -powiedziałam, kurczowo trzymając się jego szyi.

-Spokojnie, wiem co robię. -zaśmiał się i zaczął biec. Wtuliłam twarz w jego szyję i mimowolnie się uśmiechnęłam. Poczułam jak mokry koniec mojej sukienki przylepia mi się do nóg. Ścisnęłam go jeszcze mocniej. Woda sięgała mu już do pasa. Wtedy właśnie zakręcił mnie tak mocno, że zawróciło mi się w głowie. Oczywiście to miało wyglądać jak scena z romantycznych filmów, ale znając nasze szczęście to nie mogło obyć się bez wpadki. Kręcąc mnie, poślizgnął się i oboje z piskiem, wylądowaliśmy pod wodą. Wynurzyłam się i popatrzyłam mu prosto w oczy. Czemu on zawsze wygląda tak cholernie dobrze?! Mokra koszula uwydatniła każdy jego mięsień, a podwinięte nogawki dodały tylko uroku. Zaczesał włosy palcami do tyłu i do mnie podszedł. Założył mi kosmyk za ucho i trącił mnie nosem.

-Taki był twój zamiar? -wskazałam na sukienkę i rozmyty makijaż. Chciałam udać zirytowaną, ale oczywiście nie wyszło, bo za chwilę oboje wybuchliśmy śmiechem. Nawet nie zorientowałam się kiedy, złapał moją twarz w dłonie i delikatnie pogładził policzki kciukami, wywołując na nich rumieniec.

-Teraz wyglądasz o wiele lepiej, niż przedtem. -wyszczerzył się i przetarł tusz z pod moich powiek. Klepnęłam go lekko w plecy.

-I wiesz co? Chcę cię taką oglądać codziennie. -uśmiechnął się i uklęknął tak, że z wody wystawały tylko jego ramiona, szyja i głowa. Wsunął rękę do kieszeni,  cały czas się uśmiechając i patrząc mi w oczy.  Po chwili przeniósł dłonie do drugiej kieszeni, a po kilku sekundach jego uśmiech momentalnie znikł. 

-Cholera. -wyszeptał, wstając i wyciągając kieszenie na wierzch.

-Rozmyśliłeś się?  -zachichotałam i dotknęłam jego nerwowo poszukujących pierścionka dłoni. 

-On musiał... On musiał wypaść,  gdy upadliśmy.  Odszedł kilkanaście centymetrów i zanurzył się w wodzie. 

-I co? -pogłaskałam go po mokrych włosach.  Bez odpowiedzi przesunął się jeszcze dalej i sięgnął ręką dna.

-Nie ma. -zanurzył w wodzie głowę i obiema rękami przeczesywał piach.

-Czekaj. -również uklękłam i zanurzyłam twarz. Po kilku minutach poszukiwań oboje się wynurzyliśmy.

-Kurwa, nie mogę! Czemu ja zawsze muszę wszystko zepsuć?! -krzyknął siadając na brzegu. 
-Ej... Nie przejmuj się. -przytuliłam go i pocałowałam w czoło. 

-Chodź... -wyciągnęłam rękę.

-Dokończymy wino. -uśmiechnęłam się blado.  Wiedziałam,  że mu bardzo przykro.  Nie tylko dlatego,  że mi się nie oświadczył.  Zapewne wydał na ten pierścionek kupę kasy,  a on, ot tak po prostu,  zatonął w wodzie.  Idąc nadepnęłam ma coś twardego.  W pierwszej sekundzie pomyślałam,  że to pewnie jakiś kamyk,  ale po odsłonięciu tego stopą,  to coś błysnęło,  odbijając blask świec. 

-Ej Tomek,  poczekaj. -schyliłam się i podniosłam pierścionek. 

-Co?! Co to tu robi?!-wykrzyknął,  szczerząc się do mnie i złapał błyskotkę w dłonie,  po czym zakręcił mną w powietrzu. 

-A więc Martyno,  czy zechciałabyś już na zawsze straszyć mnie rozmazanym makijażem i brakiem ubrań w szafie?

-Zaczynam żałować,  że znalazłam ten pierścionek... -fuknęłam, odwracając głowę i mimowolnie się uśmiechając.

-Wiedziałem, że się zgodzisz. -włożył mi go na palec i wstał,  otrzepując spodnie z piasku. 

-A teraz... -odwrócił moją głowę tak, żebym patrzyła na niego,  ale nie zdążył dokończyć,  bo złączyłam nasze usta.

I jest długo wyczekiwany rozdział!  Mam nadzieję,  że wam się podoba 😂 Do zobaczenia w sobotę!💞 Peace out!✌

Miłość w Melbourne |Jet Crew|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz