VIII

662 48 19
                                    

*Martyna*
Weszłam do kuchni leniwym krokiem.  Na pewno było po 10, bo Patryk był już najwyraźniej po śniadaniu.  Idąc spojrzałam na niego,  ale on nawet nie oderwał wzroku od telewizora. Zrobiłam tosty i usiadłam koło niego.
-I co?  Będziemy się do siebie teraz nie odzywać?-rzuciłam spoglądając na niego. Wiedziałam co mu powiedziałam tamtego wieczora.         Z pewnością był obrażony.
-Ekhm...ogłuchłeś?
-Nie,  ale ty już podobno nie masz nic do powiedzenia, bo skończyłaś.
-Co?
-Tak wczoraj powiedziałaś. ,,Ja już skończyłam".-zacytował wysokim głosem udając mnie.  Chociaż mój głos wcale nie jest wysoki i piskliwy.
-Daj spokój,  byłam zmęczona...
-Chyba upita miłością.-znów próbował mnie naśladować.
-Proszę Cię przestań.
-Nie zamierzam.  A właśnie,  co miało znaczyć ,,upiłam się miłością"?
-Yyy....no cóż...
-No? Słucham?
-W sumie nie wiem o co chodziło. Nie pamiętam. Może przypomniał mi się taki cytat albo coś. Nie pamiętam, naprawdę.
-Jasne.
-Nie chcę się z tobą kłócić. Nie teraz.
-Uwierz, że ja też nie chcę. Dziś idziemy razem na grilla.
-Tak,  wiem...
-Chciałem Cię prosić tylko o jedno-zmierzył mnie wzrokiem,  a ja rzuciłam mu pytające spojrzenie-żadnych scen.
-Ok...-przytaknęłam upijając łyk herbaty.  Gdyby on wiedział co zamierzam mu powiedzieć...
*Frosty*
Uchyliłem drzwi do jego mieszkania.
-Craze?-krzyknąłem kiedy od zawołał mnie do salonu.
-Siema bro. Siadaj.
-Co się stało? Nigdy do mnie nie dzwoniłeś i nie kazałeś natychmiast przyjeżdżać.
-Słuchaj jest sprawa...
-No?-rozłożyłem ręce na oparciu sofy i spojrzałem na Tommy'ego pełen zaciekawienia.
-Dziś jest grill.
-Nie rób ze mnie idioty.  Jeśli kazałeś mi tu przyjechać tylko po to,  żeby mi to powiedzieć to jesteś skończoną pizdą.
-Nie,  nie chodzi o to.  Jak wiesz nie mam dziewczyny...
-Aaa...to o to chodzi-parsknąłem ze śmiechu-no wiesz, zawsze możesz zamówić jakąś dziwkę.
-Przestań. To nie śmieszne. Poznałem w klubie dziewczynę. Ona przyjdzie na dzisiejszego grilla, tyle że...nie ze mną.
-Chwila, co?
-No ta dziewczyna, którą poznałem w klubie to dziewczyna Patryka.
-Chcesz mi powiedzieć, że laska Patryka zdradza go z tobą?
-Tak...
-Opowiedz mi dokładnie jak to się stało....
*Martyna*
Ubrałam jasne shorty, skórzane sandałki i top z frędzlami. Miałam naprawdę lekki makijaż i luźnego koczka na głowie.  W końcu to tylko grill.
-Idziesz czy nie?!-zawołałam na całe mieszkanie.  Mówi się,  że to kobieta nigdy nie może wyszykować się na czas,  a u mnie jest odwrotnie.  To ja muszę czekać na Patryka. Wyszedł z sypialni ubrany w czerwoną koszulę w kratę,  krótkie jeansy i japonki.  Wziął z blatu klucze do auta,  a ja sięgnęłam po torebkę i wyszliśmy z mieszkania.  W drodze zaczął mnie boleć brzuch. Bardzo się stresowałam tym co miało się stać.  Bałam się czy wszystko pójdzie zgodnie z planem, czy znajomi Tomka mnie polubią,  czy może staną po stronie Patryka,  czy dogadam się z dziewczynami,  czy nic mi nie zaszkodzi i nie będę musiała wcześnie jechać do domu. Naprawdę się bałam.
*Craze*
-Frosty! Chodź!  Trzeba rozpalić grilla!
-Idę!-ujrzałem Frosty'ego biegnącego prawie w podskokach niczym kangur z bananem na twarzy. Naprawdę,  on kocha robić grilla.
-Yvette! Pomożesz mi przynieść picie i przekąski?
-Jasne!-zawołała i nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Pobiegłem otworzyć.  W nich stała Martyna z Patrykiem. Kiedy ją zobaczyłem, oniemiałem. Była tak bardzo delikatna i dziewczęca,  ale przy tym bardzo kusząca.  Chciałem mieć tą rozmowę już za sobą i przytulać ją do siebie bez obaw,  że ktoś nas zobaczy i musimy uważać.
-Stary!  Co ty taki zamyślony! Jak cały wieczór taki będziesz to twój ogródek stanie się jednym wielkim popiołem!-Patryk klepnął mnie w ramię wyrywając mnie z zamyślenia.
-Frosty na stanowisku-wypaliłem,  uśmiechając się głupio.
-No to może nic nam nie grozi,  chociaż nigdy nie ma pewności.-zaśmiał się przechodząc obok mnie. Nagle się odwrócił wyciągając rękę.
-No chodź, nie wstydź się.-złapał Martynę i pociągnął ją w głąb mieszkania.
Obejrzała się.  Zobaczyłem tylko jej błagający wzrok przepełniony strachem.
*Frosty*
-Ktoś dokładkę?-Krzyknąłem wymachując szczypcami.  Towarzystwo dobrze się bawiło.  Z głośników leciały modne kawałki,  które każdy zna i lubi. Wszyscy rozmawiali,  śmiali się i jedli następne porcje steków. Z oczy zniknęli mi tylko Tomek,  Patryk i Martyna.  Chyba już wiem co się miało stać...
*Martyna*
-Patryk chodź na chwilę.
-Co chcesz?
-No chodź. -pociągnęłam go za rękę do kuchni i oparłam się o blat.
-O widzę,  że masz na mnie ochotę.  No wiesz... Nie jestem pewien czy Tomek byłby zadowolony,  że robimy to w jego kuchni na blacie... -był już naprawdę pijany.  Ma słabą głowę.
-Nie o to chodzi...
-Wtedy zza drzwi wyszedł Tomek i stanął obok mnie.  Objął mnie w talii i pocałował lekko w szyję.
-Co tu się do jasnej cholery dzieje?-zapytał Patryk lekko trzęsąc głową.  Chyba trochę otrzeźwiał na nasz widok.
-Wiesz my musimy ci coś powiedzieć...
-Craze! Craze!-usłyszałam głoś Yvette-Chodź szybko! Ben zemdlał!


Mam nadzieję,  że spodobał wam się rozdział i nie spodziewaliście się takiego zwrotu akcji 😏. Następny rozdział już jutro, bo w sobotę mam osiemnastkę u kuzyna. Więc do zobaczenia!💞

Miłość w Melbourne |Jet Crew|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz