Oczywiście, że schowałam się w toalecie. Jakże by inaczej. Oparłam się i zacisnęłam palce na umywalce. Dlaczego musiałam akurat na niego z lecieć? Tyle podłogi było w okół... Los chyba mnie nienawidzi. Na początku nie rozumiałam co się stało, ponieważ uderzyłam czołem w podłogę, ale gdy podniosłam głowę, zaczęłam rozumieć co się wydarzyło i jak blisko się niego znajduję. A raczej jak blisko moja twarz znajduję się przy jego twarzy. Nie wiem co się ze mną dzieje. Jak mogłam chcieć go pocałować?
Odkręciłam kran z zimną wodą i włożyłam ręce pod strumień zimnej wody. Przez jakiś czas woda leciała, a ja patrzyłam, na to jak bardzo ręce mi się trzęsą i powoli sinieją. Zacisnęłam powieki jak najmocniej potrafiłam lecz pojedynczej łzie udało się wydostać. W głowie kłębiło się pytanie dlaczego? Dlaczego akurat ja? Otrząsnęłam się dopiero gdy ktoś zapukał w drzwi łazienki.- Adeline, wszystko w porządku? - zakręciłam wodę i wytarłam policzek z łzy. Gdy dotknęłam policzka zimną ręką, zobaczyłam jak bardzo zsiniały mi ręce. Były ciemno fioletowe. Ponownie rozległ się dźwięk pukania
- Tak, tak - próbowałam powiedzieć to tak, by nie zauważył jak bardzo głos mi się łamie - W porządku... - usiadłam na podłodze i włożyłam ręce między zgięciem kolana, by je ocieplić, a głowę oparłam o zimne kafelki na ścianie.
- Jesteś pewna? Siedzisz tu od dwudziestu minut - mówił tak spokojnie, że aż przynosiło mi to trochę ulgi, ale wiedziałam, że nie jest w porządku. Nic już nie jest w porządku. Jak ja mu teraz spojrzę w oczy? To nie ma sensu, jak mogłam coś do niego poczuć? Na pewno myśli, że upadłam specjalnie. Cholera, jak mogłam być taka głupia i od razu nie wstać? Tylko leżałam na nim przez dobre kilka minut wpatrując się w jego oczy... Ale nie mogłam się od nich oderwać, tak jakby mnie złapały i nie chciały puścić i wtedy pomyślałam żeby go pocałować. To mnie obudziło, było jak kubeł zimnej wody na moją pamięć. Chciałam tego, nawet bardziej niż powinnam, tylko co by było wtedy? Co bym powiedziała? Jakby on zareagował? Nie mogę pozwolić by taka sytuacja miała następny raz miejsce. Orzeźwiałam z moich zamyśleń dopiero wtedy gdy zobaczyłam przed sobą Petera. Zmarszczyłam brwi na jego widok. Co on tu robi? - Nic ci nie jest?
- Co ty tu robisz?
- Dela, nie odpowiadałaś mi! Martwiłem się, że coś się stało - usiadł obok mnie, a jego wzrok od razu powędrował do moich dłoni. Jego oczy zrobiły się wielkie jak spodki - Co ty sobie zrobiłaś? - próbował udawać opanowanego i spokojnego, ale słabo mu to wychodziło, w jego głosie było słychać przerażenie. A jeśli teraz to wykorzystam? Powiem mu jakieś kłamstwo i przy okazji potwierdzę prawdziwość plotek? Potwierdzę to, że chciałam zrobić sobie krzywdę? Przecież nie jedna plotka jest o tym jak próbowałam coś sobie zrobić. Może on w końcu uwierzy, że jestem niebezpieczna, niezrównoważona i po prostu chora. Może mnie zostawi. Może wtedy mnie znienawidzi, a ja jego i przestanę coś do niego czuć? Nie zepsuję mu życia i on zapomni o mnie. Zapomni o tym co się tu stało, co mogło się wydarzyć i co może się wydarzyć, jeśli zostałby przy mnie. Niecierpiałby. - Dela, powiedz mi - wzruszyłam ramionami i udawałam, że mnie to nie interesuje. Wziął moje dłonie w swoje ręce, a mnie momentalnie przeszły dreszcze - Czujesz mój dotyk? - ponownie wzruszyłam ramionami. Gdyby tylko wiedział, że czuję go aż za dobrze. - Dziewczyno! Próbuję ci pomóc!
- Nie musisz mi pomagać - szepnęłam. Wiem, że jeśli powiedziałabym coś głośniej, głos by mi się załamał.
- Dalej nie rozumiesz tego, że chcę ci pomóc?
- Dla mnie już nie ma ratunku - i tu powiedziałam prawdę. Zawsze w każdym kłamstwie, w każdej plotce, w każdej legendzie znajdzie się ziarenko prawdy. Moim ziarenkiem jest właśnie to. Nie ma już dla mnie ratunku. Każdy to wie. Tylko wszyscy inaczej to odbierają.
- Nie gadaj głupot, tylko współpracuj ze mną
- A nie spytasz mnie dlaczego to zrobiłam? Dlaczego...
- Czy ty próbujesz mi coś udowodnić? - spojrzał mi prosto w oczy, przez co trochę się skuliłam, oczywiście tak myślałam przez jego uparty wzrok. Był zły. Zły na mnie. Dziwiło mnie to, że jeszcze trzyma mnie za ręce i je ogrzewa. - Chcesz mi pokazać, że te wszystkie plotki są prawdziwe? - nie odpowiedziałam mu, tylko opuściłam wzrok na nasze ręce - Powoli mam tego dość. Myślałem, że to jest jasne, ale mogę jeszcze raz to powtórzyć. Nie wierzę w żadną z tych plotek, rozumiesz? Na własne oczy widziałem jak się je tworzy. Więc twoje próby udowodnienia mi tego są bez sensu i nie warte zachodu. A teraz powiedz mi szczerze czy masz czucie w dłoniach. - powróciłam oczami do jego oczu. Wyczekiwał mojej odpowiedzi. Dlaczego on musi być taki uparty? I dlaczego, no właśnie dlaczego? Czemu on trwa przy tym, że nie potrafiłabym sobie coś zrobić? Albo komuś? Skąd on może to wiedzieć? Kiwnęłam głową na znak, że wszystko z moimi dłońmi jest w porządku
- Dlaczego w to nie wierzysz? - spojrzał na mnie z niezrozumieniem - Że mogłabym sobie coś zrobić? Przecież nie znasz mnie tak dobrze by to wiedzieć. Nie wiesz co czuję, ani do czego byłabym zdolna
- Po pierwsze znam cię już na tyle by wiedzieć, że nie jesteś do tego zdolna, po drugie pokazałaś mi tą część siebie której nikt nie zna, powoli się przede mną otwierasz i choć nie mówisz mi jeszcze wszystkiego wprost, dajesz mi wskazówki jak się do ciebie zbliżyć. Nie mam pojęcia dlaczego tak uparcie dążysz do tego bym ciebie zostawił, chociaż nie chcesz tego, ale ja ciebie nie zostawię. Chcę ci pomóc. - to wyznanie... Bardzo mnie poruszyło. Nie wiem co mogłabym powiedzieć... Przez to mam ochotę go przytulić i podziękować za to co dla mnie robi, ale też za to go nienawidzę. Nienawidzę tego co ze mną robi. Nienawidzę tego, że co raz częściej mam chęć by został, by częściej przy mnie był i co najgorsze i przed czym nie chcę się przyznać to, to by go pocałować.
Bardzo przepraszam, że tak dawno nie było rozdziału! Naprawdę, ale mimo przerwy świątecznej nie miałam czasu by spokojnie usiąść nad rozdziałem.
CZYTASZ
Nie Zapomnij O Mnie
Teen FictionAdeline to cicha dziewczyna która skrywa wiele tajemnic. Peter to chłopak, który za wszelką cenę chce odkryć te tajemnice. ~ - wiesz, że przegrywam... - nie pozwolę na to - to nie od ciebie zależy, nie dam rady dłużej walczyć - walcz dla mnie...