Dwa dni musiałam zostać w szpitalu na obserwacji po tym jak zemdlałam. Naprawdę przestraszyłam się o mój stan zdrowia, nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się to. Znaczy kilka razy mdlałam i zabierali mnie do szpitala, ale teraz było inaczej, zanim zemdlałam, czułam jakby wypływało ze mnie życie, nie mogłam złapać głębszego oddechu jakby coś trzymało moje płuca. Na szczęście to był tylko atak. Powoli szłam do szkoły, jakoś nie śpieszy mi się. Nie czuję potrzeby chodzenia do niej, przecież to wszystko i tak się szybko skończy. To moi rodzice chcą zachować pozór normalnej, zdrowej rodziny, unikają problemów tak jak by ich nie było, ale one są i prześladują mnie coraz bardziej. Chociaż ich trochę rozumiem, ja też na początku wypierałam to, nie chciałam o tym słyszeć, o tym, że to będzie koniec. Koniec moich marzeń, planów, przyjaźni... Nie tak miałam żyć. Przeszłam przez bramę, a gdy mój wzrok powędrował na chłopaka opartego o ścianę budynku, przyspieszyłam kroku. Nie chce wchodzić w głupie konwersacje, zwłaszcza z nim.
- Poczekaj, gdzie się tak spieszysz? - zapytał. Zatrzymałam się, wiem, że jeśli nie zrobiłabym tego, wściekłby się. Podszedł do mnie spokojnym krokiem, że też musiało tu nikogo nie być. Złapał mnie za łokieć i nachylił się nade mną - Nie ładnie tak udawać - szarpnął mnie tak mocno, że na chwilę straciłam równowagę, nie wiedziałam co się stało, nagle stałam przyparta do ściany budynku, Chris w mocnym uścisku dalej trzymał rękaw mojej bluzy, a drugą ręką trzymał mnie za ramię. Nie mam gdzie uciec. No pięknie, to jest jedyne miejsce na terenie szkoły gdzie nie ma kamer. Mogłam jednak przyjąć propozycje rodziców o podwózce.
- Chris co ty robisz? - nienawidziłam mojego przerażonego głosu, on natomiast tylko się zaśmiał. Wie, że się jego boję.
- Nie po to tyle harowałem na twoją reputację, tylko po to żebyś teraz to zepsuła. Ładnie to sobie wymyśliłaś, nagle wszyscy zaczęli ci współczuć i martwić się o ciebie, ale nie bój się nie potrwa to długo, wystarczy, że znowu puścimy jakąś ploteczkę - przełknęłam ślinę - Ale fajnie by było gdyby chociaż ta była prawdziwa
- Puść mnie Chris
- Czego tak się boisz?
- Puść mnie, proszę - mój mózg działał na najwyższych obrotach, musi być jakieś wyjście żeby mnie puścił
- Nie zamierzam, ale jaką wolałabyś plotkę? O tym, że mnie zaatakowałaś, czy o tym jak uratowałem cię od próby samobójczej? Masz wybór
- Co ja ci takiego zrobiłam? Dlaczego tak bardzo mnie nienawidzisz? - wpadł mi plan do głowy. Chris jest ode mnie wyższy o jakieś 35 cm, to jeśli kopnęłabym go, to puściłby mnie, a ja miałabym szanse na ucieczkę. Ale chyba najpierw dowiem się tego, dlaczego żywi do mnie aż taką nienawiść, bo ja naprawdę nie mam pojęcia co mu zrobiłam.
- Wiesz to doskonale - zaprzeczyłam ruchem głowy. Nie Chris, nie wiem dlaczego mnie tak bardzo nienawidzisz i dlaczego niszczysz mi życie. - Bardzo, ale to bardzo skrzywdziłaś mnie przy okazji niszcząc mi reputację - dobra, jeszcze bardziej mnie mam pojęcia o co może mu chodzić. Kiedyś podrywał mnie, to prawda, ale ja mu tylko odmówiłam... - A teraz mi za to zapłacisz - raz kozie śmierć. Użyłam całą moją siłę, choć jestem naprawdę słaba i kopnęłam go... Ugh po prostu kopnęłam i zaczęłam uciekać. Słyszałam za sobą jak przeklina i krzyczy, że mnie dorwie. Do budynku weszłam, a raczej wbiegłam głównymi schodami. Nasza szkoła ma dwa wejścia, osobne dla uczniów i dla nauczycieli. Ja wbiegłam tym dla nauczycieli. Było słychać jak Chris zaczyna za mną biec. Rozejrzałam się po korytarzu. Nikogo nie było, żadnego nauczyciela. Zaczęłam wbiegać po schodach, które prowadzą do biblioteki, może nie przyjdzie mu do głowy, że mogę tu być, a nawet jeśli to zdążę schować się do łazienki. Przystanęłam w połowie kroku, gdy usłyszałam, że Chris wszedł do szkoły. Byłam na pierwszym piętrze (schody do biblioteki ciągnęły się dalej, ale patrząc piętrami szkoły, to byłam na pierwszym), więc nie mógł mnie zobaczyć, a jeśli byłabym wystarczająco cicho, udałoby mi się wślizgnąć do biblioteki niezauważalnie. Zaczęłam najciszej jak potrafię wchodzić po schodach. Oby w bibliotece była Pearl. W pewnym momencie, pośliznęłam się i runęłam na schody z głośnym hukiem. Usłyszałam śmiech Chrisa i to jak wbiega już po schodach. Szybko chwyciłam torbę, wstałam i znowu zaczęłam biec. Już niedaleko. Schowam się w łazience. Odwróciłam głowę by sprawdzić jak daleko ode mnie jest Chris, ale na coś wpadłam. Na coś, a raczej kogoś. Ten ktoś chwycił mnie za ramiona bym nie upadła, odwróciłam do niego głowę i tak mi ulżyło... Peter. Kątem oka zauważyłam, że Chris jest już prawie obok mnie, więc szybko schowałam się za plecami Petera.
CZYTASZ
Nie Zapomnij O Mnie
Novela JuvenilAdeline to cicha dziewczyna która skrywa wiele tajemnic. Peter to chłopak, który za wszelką cenę chce odkryć te tajemnice. ~ - wiesz, że przegrywam... - nie pozwolę na to - to nie od ciebie zależy, nie dam rady dłużej walczyć - walcz dla mnie...