W końcu uciekłam z tego cholernego szpitala, jestem wolna jak ptak dobrze od dzisiaj nowy rozdział i zaczynam od nowa ale muszę najpierw znaleźć ubrania i ciepły kat by się ogrzać i się skryć, ale najpierw muszę iść by to wszystko odnaleźć, dobrze idę szłam na bosaka przez całą drogę po chodniku przeszłam nie mal 5 milimetrów i już mi było źle zimno i się źle czułam ale musiałam iść by przeżyć jakoś i żyć... szłam szłam na w prost, przed siebie i ale tak było zimno i złe się czułam ale znalazłam jakiś pusty domek.
Podeszłam do domu zapukałam "puk puk". Zaczęłam krzyczeć, " jest tu ktoś halo" ale bez skutku nikogo nie było w tym domku wiec weszłam do niego drzwiami i poszłam dalej trochę w tym domku i szukałam po ciemku jakiegoś guzika by zapalić światło, ale znalazłam po jakiś czasie zapaliłam i mogła chodzić przy zapalonym świetle.
Lecz się wszystko zmieniło gdy zamknęłam oczy wszystko się poruszało jak ruchomym domku, ale otworzyłam oczy i się zmieniło. Wszystko znikło i ja też sam dom gdzieś znikł razem ze mną, wyszłam z domu i znalazłam się na jakiejś wyspie. Na której tylko w śnie byłam w moim którym tam byłam jako niby księżniczką wyspy. Chyba jakoś tak to było dopiero wczoraj miałam ten sen.