Rozdział 33 ( 22 )

7.7K 721 349
                                    

Kilka irytujących oraz zachęcających słów ode mnie: 

~~~~ Miały być dziś dwa rozdziały, ale wypadła mi robota na boku... heh :D

~~~~ Gorąco polecam profile---> Inamourada i ARRYN1308 LINKI OBOK--->



Życzę miłej lektury!!!






O Boże, o Boże, o Boże — myślała gorączkowo — zaraz zginę!

Tętno Cassie podskoczyło w nieopisanej panice, a wówczas łzy zalśniły w jej brązowych oczach. Strach wgniótł się w nią, wyciskając dech z piersi z prędkością światła, niemal unieruchamiając w miejscu. Wkrótce, przez jej otumaniony umysł przedarły się makabryczne obrazy, do głębi wstrząsając i powodując ciarki na skórze. Wszechogarniające zimno wystrzeliło wzdłuż kręgosłupa, co jednocześnie w ułamku sekundy, zmotywowało ją, by się jakoś broniła.

Nie mogła przecież poddać się bez walki!

Kiedy więc oprzytomniała na tyle, by logicznie myśleć, nie tracąc przy tym ani chwili, zrobiła pierwszą rzecz, która przyszła jej do głowy, a którą sobie przyswoiła na takie okoliczności. Zbierając całą siłę, wycelowała piętą grzbiet stopy oprawcy, a gdy ten zwolnił uścisk na jej twarzy, zamachnęła się łokciem do tyłu, uderzając w głowę mężczyzny, przy wtórującym temu jęknięciu.

Gwałtownie szarpnęła się do przodu, kompletnie wytrącona z równowagi tym, że tak łatwo jej poszło wyswobodzenie się. Nie pozwoliła sobie jednak na to, aby cieszyć się tym nieoczekiwanym triumfem i skupiona na ucieczce, prędko sięgnęła do klamki. Błyskawicznie otworzyła szeroko drzwi z rodzącym się okrzykiem na ustach.

— Cassie...

Zamarła wnet, rozpoznając głos. Serce tłukło się gwałtownie, niemal wyrywając się z klatki piersiowej, a w uszach szumiało głośno, ale rozpoznała go. Wstrzymując oddech, obróciła się powoli. Światło z zewnątrz wleciało do jej pokoju i oświetliło twarz mężczyzny, który tarł nerwowo ucho, w które wcześniej trafiła.

— Riley? — wydusiła z sercem w gardle, brzmiąc nieco histerycznie.

Zachwiała się lekko, gdy poczuła, że jej nogi niebezpiecznie słabną.

— O Boże — wyszeptała bez tchu.

Mężczyzna w następnej sekundzie znalazł się przed nią i wyciągającymi się w jego kierunku rękami. Wówczas wcisnęła swoje drobne ciało w jego znacznie większe i twardsze, ściskając go mocno w pasie oraz łapczywie łykając powietrze. Słyszała, jak szybko krew uderza do głowy, a potem zwalnia wraz z opadającym stresem. Tak bardzo jej ulżyło, że te ekstremalne uczucie jakoś zelżało. Mimo to zacisnęła szczękę zmuszona zdławić w sobie cisnący się skowyt ulgi.

— Chcesz, żebym zeszła na zawał? — wymamrotała w materiał koszulki, odzyskawszy zdolność porozumiewania się.

Riley nie od razu odpowiedział, tylko pochylił głowę, łącząc ich wargi. Zaszumiało jej natychmiast w głowie, bo nic w tym pocałunku nie było takie jak zwykle. Ich usta poruszały się gwałtownie, nagląco, niemal żądając.

— Przepraszam. — tchnął w jej usta, nieco dysząc i skubnął wargę — Nie mogłem się doczekać, żeby cię zobaczyć.

Zadarła głowę do góry, kiedy się wyprostował, napotykając wpatrzone w nią z ogniem oraz z intensywną powagą oczy. To było niedorzeczne, a zarazem niezmiernie przyjemne. Wciąż jednak niepokojące, bo przecież przed momentem omal nie wyzionęła ducha. A teraz, tak po prostu dawała się całować, całkowicie zrelaksowana.

Wilczy Azyl (DO KOREKTY...)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz