Cassie z podstępną miną przyszpiliła Venessę do blatu umywalki — można by pomyśleć, że to prawdziwe wyzwanie dla osoby niższej o jakieś piętnaście centymetrów. Nic bardziej mylnego. Cassie wiedziała dokładnie co powinna zrobić. Zawdzięczała to tatusiowi, który we wczesnym dzieciństwie zmuszał wszystkie swoje dzieci włącznie z nią do nauki samoobrony i ataku.
— No co? Co? — pisnęła tamta, unikając jej wzroku.
— Widziałam was... ciebie i Peta.
— Co z tego? Często się widujemy, skoro mieszkacie razem.
— Nie rób ze mnie kretynki, Ness.
— Nie robię. I w ogóle nie wiem o co tobie chodzi. To jakiś grzech? Nie możemy się widywać?
— Możecie! Oczywiście, że tak — parsknęła nieco zirytowana jej protekcjonalnością, po czym dodała — Dopóki to nie jest sytuacja, w której całujesz się ze swoim byłym, chociaż jesteś w związku z kimś innym. O co tutaj chodzi? Co z Paulem?
Venessa wyglądała na oszołomioną. Najwidoczniej do tej pory nie zdawała sobie sprawy z tego, że została przez nią nakryta. Dobrze.
— Nic się nie dzieje. — wydusiła, zerkając w bok — Pokłóciłam się z Petem, jak to zwykle bywa i...
— No właśnie. O to 'i' się rozchodzi.
Cassie zrobiła krok do tyłu, mierząc surowo przyjaciółkę. Szybko zwietrzyła ogarniającą dziewczynę desperację.
— Nie wiem. — jęknęła zrezygnowana. — Naprawdę nie wiem. To po prostu się stało.
— Przypuszczam, że tego nie planowałaś. — odparła łagodniej. — Pytałam się o to Pete'a, ale milczy jak zaklęty. Rzucił tylko jakąś uszczypliwą uwagę, którą chciał mnie zbyć i zaprzestał jakiegokolwiek komentowania tego, co się wydarzyło u nas w domu. Widziałam jednak, że nie jest zadowolony i ty najwyraźniej również. Powiesz mi, co się stało, czy mam sobie wyobrażać bóg wie co?
Venessa zafrasowana, przejechała nerwowym ruchem po swoich długich, jasnych włosach spływających po obu ramionach. Jej postawa wskazywała nie tylko na niezadowolenie, ale także na niepewność.
To przypomniało Cassie o łączących ich relacjach.
Mieszkały na tym samym osiedlu, chodziły do tej samej szkoły i wraz z Sarą przyjaźniły się praktycznie od zawsze. Pete traktował Venessę jak gówniarę. Jak niedojrzałą i sprowadzającą na manowce przyjaciółkę młodszej siostry — dopóki nie dorośli, a ich słowne przepychanki przerodziły się w coś znacznie więcej niż odczuwaną irytację i obopólną niezgodę we wszystkim.
Siedem lat temu postanowili ze sobą chodzić, zaskakując chyba każdego, kto ich znał włącznie z Cassie. Ich związek trwał ponad dwa lata i właściwie do tej pory nie wiedziała, co było powodem ich rozstania. Rzekomo przez ciągłe kłótnie, które z czasem tylko się wzmagały, aż wreszcie Venessa postanowiła to zakończyć.
Cassie to całkowicie wytrąciło z równowagi, ponieważ nie spodziewała się kiedykolwiek usłyszeć coś podobnego. Chociaż miewali gorsze czasy, to jednak wydawali się zakochani w sobie na zabój. Biorąc to pod uwagę, twierdziła, że będą razem 'na zawsze'. Tak wierzyła, a tę wiarę podzielał każdy z bliskich, w związku z tym nikt nie potrafił przyjąć tej informacji do wiadomości, a co dopiero pogodzić się z faktem. Dlatego właśnie wkrótce obydwie rodziny czynnie biorące udział w ich życiu postanowiły zmobilizować siły, aby jakoś załagodzić konflikt między nimi. Niestety nadaremno. Zwłaszcza że nikt nie znał dokładnej przyczyny.
Prawdą było, że wciąż nie rozumiała, czemu doszło do takiego obrotu spraw. Żadne z nich nie chciało niczego wyjaśnić. Może kiedyś odczytywała to, jako zwykłą wymówkę, aby nie siać niezgody pomiędzy członkami rodziny. To tłumaczyłoby poniekąd tę sytuację, gdyż Cassie nie wiedziałaby wówczas, którą stronę powinna wybrać w tej rozgrywce. Z jednej strony przyjaciółka, a z drugiej brat.
CZYTASZ
Wilczy Azyl (DO KOREKTY...)
RomanceRiley zdecydowanie nie jest duszą towarzystwa. Nie jest też typowym złym facetem, a o arkanach flirtu wie tyle, co kot napłakał. Jednak jako żołnierz i jeden z dowódców ściśle tajnej grupy w placówce rządowej o nazwie SIPoN, musi działać roztropnie...