Następne dni nauki minęły bardzo szybko, więc zanim się zorientowałem była już sobota. Dzisiaj impreza w domu Veronici. A kto tam idzie? Jughead Jones!
To brzmi jak totalny absurd. Przez cały czas bycia w RHS* unikałem różnych potańcówek i nastoletnich popijaw. A dzisiaj się to zmieni. Nie wiem od czego to zależy. Po ostatnim incydencie z Quentinem nic się nie działo. Zero dogadywań. Gdy przechodził obok mnie nie zwracał na mnie uwagi. Niezmiernie mnie to cieszyło. Czułem się odrobinę lepiej, więc może to dobrze, że się rozerwę.Leżałem, gdy do pokoju wszedł mój ojciec, co usłyszałem po jego krokach. Odwróciłem głowę w jego stronę.
- Co jest, tato?
- Chciałem ci złożyć życzenia. Mam dla ciebie prezent.
Dopiero teraz zauważyłem niewielką paczkę za jego plecami. Zapomniałem o tym że mam urodziny!
- A więc, wszystkiego najlepszego synu z okazji urodzin! - Wręczył mi podarunek i lekko uścisnął, kiedy wstałem z łóżka.
- Dziękuje. - Wyszeptałem z lekkiego niedowierzania. Nie spodziewałem się, że będzie pamiętał o moim święcie.
- To drobiazg, myślałeś, że zapomnę co? - Spytał z rozbawieniem, siadając na moim posłaniu, dając mi małą paczuszkę.
- Szczerze mówiąc, tak.. - Również usiadłem, nadal trzymając prezent.
- Jughead, przecież wiesz, że jeśli jestem zapracowany to nie oznacza, że zapominam o tobie. Przepraszam cię. Obiecuję, że ci to wynagrodzę. - Powiedział do mnie z uśmiechem. Byłem zdziwiony.
Ani razu mnie nie przeprosił. Zazwyczaj mnie unikał. A teraz nie mam pojęcia co mu się stało. Chyba rzeczywiście chcę naprawić nasze stosunki.
- Nic się nie stało, rozumiem to.
- Pożądny z ciebie gość wiesz? Dobra, zbieram się do biura. Mnóstwo pracy...
- Jasne, to pa. - Uśmiechnąłem się ze zmieszaną miną. - A, dzięki za prezent!
-Nie ma za co. Pa synu- Już miał wychodzić, kiedy zatrzymał się, obracając się w moją stronę. - A, masz cały dom dla siebie do wieczora, więc możesz zaprosić kogoś.
- Idę dzisiaj na imprezę, więc w domu mnie nie będzie.
- W takim razie miłej zabawy! Zdrowo się opij! - Zaśmiałem się na jego słowa.
- Jasne!
Gdy wyszedł, zostałem sam, pogrążony w myślach. Ta rozmowa była krótka, ale brakowało mi właśnie takiego gestu. Nie zapomniał o moich urodzinach, za to ja tak. Mam nadzieję, że kolejny raz w niego nie zwątpię.
Przez moje przemyślenie prawie zapomniałem o moim prezencie. Wziąłem pudełko na kolana i otworzyłem wieczko. Moim oczom ukazał się...klucz. W środku również była spora ilość gotówki jak i karteczka:
Prezent stoi w garażu. Przyjemnej jazdy!
Tata :)
Dłużej nie myśląc wybiegłem pod wpływem euforii z pokoju, biegnąc na dół. Ze skrzynki na klucze zerwałem ten od grażu i wyleciałem z domu. Otworzyłem drzwi grażowe i podciągnąłem je do góry(są one otwierane od dołu). Moim oczom ukazał się duży motor. Ten, który jest moim marzeniem od niedawna.
Odrazu zacząłem go ładnie mówiąc dotykać, by nie powiedzieć obmacywać. Błyszczał jak drogocenne złoto.
Po raz pierwszy w życiu byłem taki szczęśliwy. Uśmiech nie schodził mi z twarzy.Teraz to będę mógł sobie jeźdźić!
Jeszcze przez chwilę obserwowałem moje nowe cudeńko i wróciłem do domu.
CZYTASZ
(un)happy | Jughead Jones *KOREKTA*
FanfictionJughead Jones chcę odebrać swoje, w jego przekonaniu, nic niewarte życie. Jego problemy zaczęły go przytłaczać, a on sam nie umie sobie z nimi poradzić. W ostatniej chwili jednak ratuje go pewna studentka, która odradza mu ten czyn i oferuje pomoc...