21.

813 54 12
                                    

Drzwi otworzyła mi ta sama kobieta w krótkich włosach, uderzająco podobna do swojej córki. Całe szczęście zdążyłem się uspokoić, gdy tu szedłem.

- O, witaj ponownie. Jughead, racja? - Spytała, wychylając się zza dębowych, potężnych drzwi ich idealnie białego domu.

- Zgadza się, pani White. - Uśmiechąłem się szelmowsko, chociaż chyba raczej wyszedł krzywy grymas. Tak to jest, gdy się do czegoś zmuszasz. - Jest może Samantha?

- Tak, siedzi w swoim pokoju. Wejdziesz? - Otworzyła drzwi trochę bardziej, abym wszedł do środka.

- Oczywiście, dziękuję. - Kobieta przepuściła mnie w drzwiach, a gdy się już rozebrałem udałem się na górę.

Pamiętam, jak byłem pierwszy raz u dziewczyny, wchodząc oknem. Potem oczywiście wyszedłem normalnie, ale przynajmniej wykazałem się orginalnością w tamtym momencie.

Zapukałem i po usłyszeniu cichego "Proszę!", pozwoliłem sobie na wejście do środka.

Dziewczyna leżała na łóżku i była zakryta książką, zapewne jakąś potrzebną na jej studia psychologiczne. Zamknąłem drzwi, a ta wyjrzała zza podręcznika.

- Juggie, hej! - Odłożyła przedmiot na bok i wstała, od razu się do mnie tuląc. Na koniec cmoknęła mnie w policzek, a potem usiedliśmy na jej łóżku.

- Co tam?

- Szczerze? Jest do bani. - Westchnąłem, panując nad drżeniem głosu. Nie moja wina, że jestem strasznie emocjonalny, a sprawda w barze jeszcze bardziej ujawnia moją wrażliwą stronę. Właściwie to wszystko ją ujawnia.

- Coś się stało? Chodzi o tą sytuację, o której mi pisałeś? - Wypytywała, wyraźnie zmartwiona. Może nadal myśli, że chcę sobie coś zrobić? Mam nadzieję, że już mnie nie postrzega za takiego słabego człowieka.

Nie oszukujmy się, jestem nim.

- Tak, o nią chodzi.

- Chcesz o tym porozmawiać? - Złapała mnie za rękę, a ja kiwnąłem głową.

***

Dziewczyna uważnie mnie słuchała(z resztą jak zawsze, gdy coś mówię), pytając o różne rzeczy. Wkońcu, gdy skończyłem ten monolog, poczekała chwilę i zaczęła mówić:

- Podziwiam twoją mamę za powrót. Ja po zostawieniu syna, który miał wiele problemów, wstydziłabym się spojrzeć mu w oczy. - Wyznała.

- Ja jej wcale nie podziwiam. Przez nią wszystko teraz znowu się komplikuję, a ja mam już dość. - Wyrzuciłem z siebie, patrząc w górę i zaciskając usta.

- Wiem, sama to rozumiem. - Westchnęła, a ja nie wiedziałem, o co jej chodziło.

- Twoja mama też cię olała, zabrała twoją siostrę i nie odzywała się przez rok, a potem sobie wróciła? - Spytałem trochę sarkastycznie. Jednak potem zrobiło mi się głupio, bo ona chcę pomóc i to robi, a ja zachowuje się jak kretyn.

- No nie do końca, ale miałam podobnie, tyle, że z moim ojcem. - Popatrzyłem na nią pytającym wzrokiem. - Biologicznym. Teraz mieszkam z ojczymem. - Sprostowała.

- Twój tata cię zostawił?

- Tak, mnie i mamę. Miałam dwa latka, więc mama opowiedziała mi to jak podrosłam. Pewnego dnia stwierdził, że nie kocha mamy i tak po prostu wyjechał. Okazało się też, że nie czuł się dobrze w roli ojca i "nie będzie utrzymywał jakiegoś bachora".
Ale przyjechał, dwa lata temu. Zapukał do naszego domu. Chciał odbudować ze mną kontakt. Oczywiście na początku nie chciałam, bo przyjechał sobie i myśli, że mu się na szyję rzucę. Ale potem, po rozmowach, stwierdziłam, że mu wybaczę. Nadal czasami wysyła mi maile, przesyła mi pieniądze i widać, że się stara, chociaż nadal jestem sceptycznia nastawiona. Ale mimo wszystko, wybaczyłam mu. - Gdy skończyła, popatrzyła się na mnie, lekko się uśmiechając.

(un)happy | Jughead Jones *KOREKTA*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz