11.

1K 75 6
                                    

- Słuchasz mnie? - Jakaś ręka machała przed moją twarzą i dopiero wtedy się ocknąłem z dziwnego transu.

- Co? A... tak, tak. - Ziewnąłem  i spojrzałem na Archiego. Wczoraj wcale nie zmrużyłem oka. Myślałem nad pocałunkiem i tym, z czym to może sie wiązać. Czy Sam będzie chciała ze mną rozmawiać?

- Ktoś tu chyba niezbyt dobrze spał . - Podsumował, patrząc na mnie z rozbawieniem.

- Nie wyspałem się, masz rację. - Przyznałem, przecierając dłońmi twarz.

- Niemożliwe, Jughead Jones, który uwielbia spać się nie wyspał? - Rudzielec wyraźnie się zdziwił.

- Wyjątkowa sytuacja. - Powiedziałem pośpiesznie, ale dodałem, widząc jego niezrozumienie na twarzy: - Później ci powiem.

- W porządku.

Patrzyłem na ludzi, którzy rozmawiali przy szafkach. Mój wzrok jednak skupiła grupka zmierzająca korytarzem, niczym bogowie. Buldogi z Quentinem na czele.

- Ja pierdole, oni są wszędzie. - Przeklnął pod nosem rudzielec, a ja oparłem się o ścianę, trochę zdenerwowany.

Oby tylko tu nie podeszli...

Moje modlitwy zostały wysłuchane. Podeszli do jakichś dziewczyn, zapewne należących do ich grupki tych "popularnych".

- A właśnie, co z tą bójką? - Przypomniałem sobie.

- Nagana od dyrektora. Obaj. - Odpowiedział beznamiętnie.

- Nie jesteś na mnie zły?

- Na ciebie? No coś ty. - Powiedział, a ja westchnąłem z ulgą.

- Hej chłopcy. - Przywitała nas Betty, stając obok ławki, na której siedzieliśmy. - Mogę?

- Jasne. - Odpowiedział Arch, a dziewczyna kiwnęła głową i zajęła miejsce obok nas.

- Jak tam? - Zagadnąłem pierwszy, co rzadko się u mnie zdarza.

- W porządku, dzięki. Jughead, mam pomysł na nowy artykuł, mógłbyś go napisać?

- Jasne, o czym ma być? - Dopytywałem.

- O sukcesie naszej szkolnej drużyny futbolowej. Pomyślałam, że fajnie by było o tym napisac w następnym numerze gazetki.

Jako, iż nienawidziłem i  nie przepadałem za członkami naszej reprezentacji, to trzeba było przyznać, że grają bardzo dobrze.

- Dobry pomysł, pomyślę o tym.

- Cieszę się , że ci się podoba. - Uśmiechnęła się. - Ale musiałbyś przeprowadzić wywiad z  kapitanem drużyny.

Gdybym miał wodę w ustach, wyplułbym ja niemalże od razu lub się nią zakrztusił. Arch również spojrzał na nią , jakby się przesłyszał.

- Nie obejdzie się bez tego? Wiesz, ja i Monroe nie pałamy do siebie szczególną sympatią...

- Tej sympatii w ogóle nie ma, wierz mi. - Wtrącił się Arch.

- Jughead, to zajmie naprawdę chwilkę, nie każe wam ze sobą gadać o czymś innym..Prosze, tylko zadasz mu parę pytań. - Patrzyła na mnie błagalnym wzrokiem. Widać było, że jej zależało.

- No dobrze już, zgadzam się. - Odpowiedziałem, nie mając wyboru.

- Och, super! To tak, jutro pójdziesz do Quentina i zrobisz mu mały wywiad, ja zrobię z trenerem i potem napiszesz ten artykuł, ja ci w nim pomogę. Przygotuj jakieś pytania. Ja już muszę iść, cześć wam! - Wstała i ruszyła w stronę koleżanek, w których była i Veronica.

(un)happy | Jughead Jones *KOREKTA*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz