-Nareszcie-uśmiechnęłam się pod nosem.
Właśnie zaczynała się moja zmiana w kawiarence.Kiedy weszłam do budynku od razu uderzyła mnie woń kawy. Mimo, że ojciec zmusza mnie abym pracowała lubię to miejsce. Jest przyjemne dla oczu. Mała kawiarenka, pozornie zwykła na zewnątrz lecz w środku bardzo przytulna. W kawiarni nie było dużo osób.
-O! Księżniczka raczyła nas odwiedzić! Spójrzcie, bo nie wierzę własnym oczom-odezwała się Amber z wyraźną kpiną w głosie. Na jej słowa zaśmiał się cały personel.(Amber jest wysoką i sztuczną blondynką).
-Daruj sobie Amber i przestań się ze mnie śmiać bo to nie ja robię sobie taki makijaż jak reflektor, który można byłoby zobaczyć na drugim kontynencie- odpowiedziałam jej na co ona zrobiła się czerwona jak indyk. Odwróciła się obrażona na co cała jej grupka odeszła razem z nią. Zostałam sama w pomieszczeniu. Było to pomieszczenie dla personelu. Głównie były tam szafki.
Westchnęłam i otworzyłam moją szafkę. Włożyłam do niej torbę. Z torby wyjęłam mój: fartuszek, notatnik oraz długopis. Włosy związałam w niedbałego
koka i ruszyłam do pracy. Musiałam składać zamówienia przy stolikach i podawać zamówione jedzenie i napoje klientom. Wzięłam się do pracy. Amber jak zwykle zarywała do nieznajomych facetów.
Bo co innego miała do roboty? Była ode mnie o rok młodsza, a co dostała? Oczywiście rozliczanie klientów przy kasie.
'8 godzin później'
Jestem wykończona. Harowałam od 7 do 15. Nie czuję nóg. Właśnie za 5 min kończyła się moja zmiana. Został mi do obsłużenia 1 stolik. Siedział przy nim jakiś nastolatek.
-Dzień dobry. Co podać?-zapytałam tradycyjną regułką.
Chłopak podniósł głowę znad gazety i szeroko się uśmiechnął. Był naprawdę przystojny i miał piękne czekoladowe oczy. Chwila co?
-Poproszę ciasto truskawkowe, latte i pani numer telefonu na wynos - uśmiechnął się szeroko.
Uśmiechnęłam się lekko zarumieniona.
-Ciastko truskawkowe i latte mogę podać, ale mojego numeru telefonu nie ma w menu, dlatego go Panu nie podam- miał już coś powiedzieć, ale odwróciłam się i poszłam po zamówienie. Po 5 min miałam zamówienie w ręku. Już miałam ruszyć aby dać tacę klientowi lecz nagle podeszła do mnie Amber i wyrwała mi torbę z zamówieniem.
-Ja cię wyręczę. Przecież nie może stracić mojego numeru telefonu-uśmiechnęła się złośliwie i ruszyła do stolika.
"Czyli słyszała...
No nic w końcu mi czegoś pozazdrościła"
Ściągnęłam fartuszek i ruszyłam z torbą do wyjścia. Wyszłam z budynku i skierowałam się do domu.
"Tata pewnie pijany czeka na obiad, a Hazel sprząta po nim butelki"
Pomyślałam. Zaczęłam rozmyślać co by było gdyby mama żyła.
"Zapewne żyłoby się nam lepiej". Rozmyślając nawet nie zauważyłam, że jestem już przed domem.
Dziwie się, że ta pensja którą charuje (często z nadgodzinami) starcza na to ubogie mieszkanie. Właśnie wychodziłam do mieszkania i było dokładnie tak jak myślałam. Wzięłam się do pracy i ugotowałam obiad, a po zjedzeniu posiłku poszłam pomóc Hazel.
-Dzięki siostrą- powiedzała mi kiedy skonczyłyśmy sprzątać. Była wtedy 23. Tata leżał cały zalany na kanapie. My poszłyśmy do naszego pokoju położyć się spać. Zaczęłyśmy rozmawiać jak minął nam dzień. Oczywiście rutyna. Hazel od rana sprzątała dom. Kiedy miałyśmy już zasnąć przypomniały mi się czekoladowe oczy klienta z kawiarni. I właśnie z tą myślą zasnęłam.Hejka! Nareszcie nowy rozdział, który jest bardzo długi. Łał 540 słów. Jak narazie najwięcej. Muszę kończyć. Do zobaczenia 😉
CZYTASZ
Moja mała Wilczyca /Zawieszone
Werewolf17-letnia Lydia Case mieszka w Los Angeles wraz ze swoją młodszą siostrą Hazel i swoim ojcem Markiem. Odkąd matka dziewczyny nie żyje ojciec pije oraz bije dziewczynki. Zmusza je do pracy. Pewnego dnia w kawiarnii, w której pracuje Lydia pojawia się...