Rozdiał 15

4.8K 217 6
                                    

-Mate to inaczej bratnia dusza. Druga połówka. Każde magiczne stworzenie ma swoją drugą połówkę lecz u każdej rasy inaczej się to "objawia". Kiedy wilkołak znajdzie swoją duszę wtedy wie, że to ona.
-Ale jak?- zapytałam się.
Te słowa mną wstrząsnęły, ale próbuje tego nie okazywać.
-Wtedy czujemy piękny zapach który u każdego jest inny. Jeśli spojrzymy tej osobie w oczy wtedy czujemy przyjemne uczucie. Wówczas nasze oczy mienią się na czerwono i jesteśmy pewni, że to nasza mate.
-Jakiś ja mam zapach?- zaciekawiłam się.
Tak wiem ja i te moje nienormalne pytania.
-Ty pachniesz bzem oraz morską i piękną bryzą- powiedziała rozmarzony.
-Acha.
Między nami nastała bardzo niezręczna cisza. Nikt nie chciał kontynuować dalszej rozmowy.
-A więc co postanawiasz?- przerwała w końcu.
Czułam się jak w pułapce. Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
-Myślę, że...- westchnęłam zrezygnowana- Daj mi czas.
-Dobra, ale ile go potrzebujesz?
Tym pytaniem jeszcze bardziej zbił mnie z tropu.
-Nie wiem. Muszę sobie to wszystko poukładać. Naprawdę teraz cierpię, ale nie z powodu ciebie tylko ostatnich, nieszczęśliwych wydarzeń.
Po chwili dodałam.
-Chcę pójść na spacer. Wiem, że jest już późno, ale chcę chwilę odetchnąć. Zastanowić się nad wszystkim, ale to nie znaczy, że od razu wszystko przemyślę.
-Ok. To kiedy idziemy?
Właśnie wtedy przybiłam sobie facepalme. Boże, z facetami jak z dziećmi...
-No co?- zapytał się niewinnie.
-Chciałabym iść sama na ten spacer- odpowiedziałam podkreślając znaczące słowo z nutką irytacji.
-Nie zgadzam się.
-Czy jest pytałam się ciebie o zgodę. Nie. Tylko Cię poinformowałam.
-Ale ja i tak się nie zgadzam.
-Czyli postanowione. Przyjdę za jakieś 30 minut. To pa- oznajmiłam nie zważając co mówił.
Ruszyłam biegiem do drzwi. Po drodze dałam całusa w policzek wilkołaka. Chyba go to przekona...
Postanowiłam, że pójdę do mojego ulubionego parku.
                    ***
Gdy dotarłam na miejsce postanowiłam oprzeć się o barierkę mostu. Byłam sama. Nikogo nie było o tej porze. Zresztą co się dziwić? Jest 1 w nocy. Tylko ja jestem na tyle porąbana, aby szlajać się o tej godzinie po parku.
Spoglądałam na księżyc głęboko zamyślona. Biłam się z myślami. A może to tylko jakiś napalony wilkołak, który kłamie aby mnie przelecieć? Może nawet to mi się śni? A co jeśli mu zaufam? Będzie mnie kochał, a może bił?
Z rozmyślań wyrwał mnie cichy szelest.
-Kogo my tu mamy? Co taka piękna pani robi sama o tej godzinie w parku?-zapytał się jakiś niski głos zza ciemnych krzaków.
-Kim jesteś?- spytałam się siląc na normalny ton.
Bałam się jak cholera.
-Lepiej wyskakuj z kasy, bo jak nie to źle się dla ciebie to skończy- zagroził.
-Ale ja nie mam przy sobie pieniędzy.
Nagle z krzaków wyskoczył jakiś mężczyzna.
Chciałam uciekać, ale w tej chwili stałam sparaliżowana strachem.
Zaczął do mnie biec z nożem. Już miałam oberwać, ale usłyszałam za sobą zwierzęce warknięcie. O kurde... To  John. Po 5 sekundach mężczyzna z nożem leżał martwy na trawie. Natomiast wilk stał nad nim mierząc go swoimi czarnymi jak węgiel oczami. Niespodziewanie wszystko zaczęło lawirować jak karuzela. Ostatnie co widziałam to zmartwione, czekoladowe oczy. Potem nastała ciemność.

Cześć! Sorki, że mnie tak długo nie było, ale nauka, nauka, nauka...
Postanowiłam zmienić kilka zdjęć w bohaterach.
Mile widziane są gwiazdki oraz komentarze. Przepraszam jeszcze za to że nie było dalszej części ale gdzieś mi zniknęła i już ją znalazłam.

Moja mała Wilczyca /ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz