17-letnia Lydia Case mieszka w Los Angeles wraz ze swoją młodszą siostrą Hazel i swoim ojcem Markiem. Odkąd matka dziewczyny nie żyje ojciec pije oraz bije dziewczynki. Zmusza je do pracy. Pewnego dnia w kawiarnii, w której pracuje Lydia pojawia się...
"-Cześć, mam na imię Jonathan. Chyba się znamy- powiedział. Czekoladowe oczy..."
Zatkało mnie. -Ja mam na imię Lydia.To ty wtedy mnie obroniłeś przed tym palantem. Dzięki, ale sama bym sobie poradziła, a teraz przepraszam, ale za chwilę muszę być w klasie numer 9- powiedziałam z wyższością. Jonathan na te słowa roześmiał się. Ma piękny uśmiech... Zaraz, co? -Co cię tak bawi?- zapytałam zirytowana. -Chodzisz do 2 liceum tak? Na potwierdzenie kiwnęłam niepewnie głową. -Bo ja też jestem w tej samej klasie- odpowiedział. Stałam zamurowana. Już miałam coś powiedzieć, kiedy mi przerwał. -Chodź, bo i tak jesteśmy spóźnieni 5 minut przez tą pogawędkę- wyręczył mnie. Otrząsnęłam się z szoku i biegiem ruszyliśmy do klasy. Gdy otworzyły się drzwi zobaczyliśmy naszą klasę oraz wychowawcę.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Przeprosiliśmy za spóźnienie i usiedliśmy przy stolikach. Jonathan z pustą czarnowłosą Lucy, a ja z moją BFF. -Hej Ly- odezwała się moja przyjaciółka jako pierwsza, gdy nauczyciel nie patrzył. -Hej Sam. Nawet nie wiesz jak się stęskniłam przez te 3 tygodnie, kiedy byłaś w Hiszpanii- posłałam jej wielki uśmiech. -Ja bardziej. A zmieniając temat, co to za przystojniak- palcem pokazała na Jonathana- do którego wszystkie dziewczyny robią maślane oczka? -To Jonathan. Znam go, był moim klientem w kawiarence. Obronił mnie przed tym debilem Lukasem. Znowu się do mnie doczepił- powiedziałam. -Dziewczynki chcecie coś powiedzieć?- nagle zapytał. -Nie- odpowiedziałyśmy jednocześnie. Oczywiście Jonathan musiał parsknąć śmiechem. -Z czego się ryjesz?- zapytałam wrogo. -Madame pan coś do powiedzenia panie McLaren?- dołączył pan Smith. Czyli ma na nazwisko McLaren... Ciekawe... -Nie nic- odpowiedział z poważną miną. -Więc słuchajcie co tłumacze- oznajmił . -Dobrze- odpowiedzieliśmy jedocześnie. Jeszcze spojrzałam się wrogo do chłopaka na co się szeroko uśmiechnął.
*** -To pa- odpowiedziałam Sam. Właśnie była 13. - Hejka, chcesz iść ze mną na kawę?- zaczepił mnie Jon. "Mam jeszcze 1 godzinę czasu wolnego. W sumie..." pomyślałam. -Jasne. Z miłą chęcią, ale masz 40 minut- uśmiechnęłam się na co też odpowiedział mi chłopak. -Pięknie się uśmiechasz- przybliżył swoją twarz do mojej. Zarumieniłam się. Już miał mnie pocałować, kiedy ktoś nam przeszkodził chrząknięciem. Lukas...
Cześć! Nowa część. Na pewno wam się spodoba. Mile widziane są głosy i komentarze.😊