Minęły 4 dni od dziwnego zdarzenia w kawiarni i w uliczce. Właśnie leżę w łóżku i rozmyślam o tych zdarzeniach. Od dnia incydentu, chłopak który prawie pobił się z Lukasem ani razu nie przyszedł do "Green Woods". Dziwne. Może nie chce tam przychodzić, bo zachowuje tam niemiłe wspomnienia? Nie wiem. Napewno muszę iść spać, ponieważ jest 22:00, a mam jutro na 9:30 rozpoczęcie nowego roku szkolnego. Właśnie przesuneli mi godziny pracy. Pracuję od poniedziałku do piątku od 17 do 23 a w weekendy od 7 do 15. Więc gdzieś tam można wepchnąć czas na naukę. Niestety moja mała siostrzyczka musi dodatkowo gotować obiady. Tak bardzo chciałabym zdjąć całą odpowiedzialność z jej małych barków. Szkoda, że nie mogę... Na dobranoc zaczęłam myśleć o tym jak wspaniale żyło by się gdyby tata nie pił. Nawet nie zauważyłam, kiedy wpadłam w objęcia Morfeusza.
***
Rano obudził mnie cichy szloch, który był uciszany poduszką. Spojrzałam szybko na telefon. Na szczęście nie musiałam jeszcze iść do szkoły. Wstałam z łóżka i podeszłam do Hazel (bo to ona płakała).
-Co się stało Haz?-zapytałam.
Wtedy podniosła rozstrzęsioną główkę. Zamarłam. Miała rozciętą wargę i wielkiego siniaka na policzku.
-Tata mnie uderzył bo jajko, które robiłam mu na śniadanie było nie dogotowanie. Jak ja się pokaże w szkole. Za 2 godziny zaczyna się rozpoczęcie. Co zrobi Samuel jak mnie zobaczy?- i znów wybuchnęła płaczem.
-Nie martw się, od czego przecież jest korektor. Samuel nawet nie zauważy, zobaczysz. A jeśli chodzi o sprawę z ojcem to wiesz, że za 2 tygodnie kończę 18 lat. Kiedy je skończę, pójdę do sądu i będę walczyła o prawa rodzicielskie, a z tą sytuacją co mamy w domu sąd na pewno się zgodzi- wytłumaczyłam jej.
Uśmiechnęłam się lekko na co ona odwzajemniła wielkim uśmiechem.***
Po zrobieniu lekkiego makijażu Hazel poszłam się ubrać w mój naszykowany wcześniej zestaw i rozpuściłam włosy.-Gotowa?- zapytałam się Hazel.
-Już idę... Jestem chodźmy, bo jest już 7:30, a za 30 minut muszę być w szkole- wytłumaczyła dziewczynka.
-Ok- powiedziałam na odchodne.***
Właśnie biegłam do szkoły, a Haz była już w szkole. Za 5 minut muszę być w klasie.
"OK. Jestem już w szkole. Wystarczy, że dotrę do klasy numer 9".
Właśnie biegłam przez korytarz. Gdy widziałam drzwi "musiałam" wpaść na jakiegoś chłopaka i się wywalić.
-Przepraszam- powiedziałam.
Chłopak podał mi rękę, a ja ją przyjęłam. Kiedy się podniosłam i otrzepałam się z niewidzialnego kurzu, spojrzałam na mojego wybawcę.
Nagle moje serce przyspieszyło ichyba się zarumieniłam.
Niedowiary!!! To chłopak z kawiarni.
-Cześć, mam na imię Jonathan. Chyba się znamy- powiedział.
Czekoladowe oczy...Siemka! Znów nowy rozdział. Myślę, że jest ok. Rozdziały będę dodawać jak najczęściej mogę. Zazwyczaj piszę na przerwach w szkole. To narazie.😊😅
CZYTASZ
Moja mała Wilczyca /Zawieszone
Hombres Lobo17-letnia Lydia Case mieszka w Los Angeles wraz ze swoją młodszą siostrą Hazel i swoim ojcem Markiem. Odkąd matka dziewczyny nie żyje ojciec pije oraz bije dziewczynki. Zmusza je do pracy. Pewnego dnia w kawiarnii, w której pracuje Lydia pojawia się...