Rozdział Trzeci

4.3K 192 233
                                    

       Była noc.

       Naruto w stroju ANBU szybko i sprawnie pokonywał kolejne dachy Konoha by jak najszybciej dostać się do swojego małego, przytulnego mieszkania. Wrócił właśnie z misji rangi S i był wyczerpany ponad swoje siły. Można by w sumie rzec, że ledwo stał na nogach, mimo tego zmuszał organizm resztkami swojej energii do szaleńczego pędu w stronę domu. Tym razem przesadził z ilością chakry, jaką mógł pobrać od Kuramy. Cholerni zbiegli ninja Mgły. Dlaczego wybrali akurat Kraj Ognia na swoją kryjówkę? Gdyby nie oni, nie musiałby wchodzić w tryb bestii. Tyle dobrze, że Lis zareagował w odpowiednim momencie i odciął dopływ chakry nim trzeci ogon uformował się całkowicie. Póki co, jego limitem były tylko dwa - a i wtedy miał poważne problemy z kontrolowaniem się.

       Gdy znalazł się pod mieszkaniem odetchnął z wyraźną na jego twarzy ulgą i uśmiechnął się szeroko pod maską. Otworzył drzwi szerokim, zamaszystym ruchem i wszedł do środka tak szybko, jak to było tylko możliwe z jego obecnym stanem fizycznym. Marzył już tylko o tym by jak najszybciej znaleźć się w swoim łóżku. Choć lubił pracę w ANBU, żył nią przed wstąpieniem do Akademii, zdarzały się momenty kiedy miał dość własnego istnienia. Takimi właśnie chwilami żałował, że miał dostęp - ograniczony, ale zawsze jakiś - do mocy dziewięcioogoniastego. Gdyby nie on i jego szkolenie, byłby teraz przeciętnym uczniem w szkole i niczym by się nie wyróżniał. I miałby całe grono kolegów...

       Zdjął z siebie mundur ANBU i skrzętnie schował go do szafy w kącie pokoju, nakładając na nią specjalistyczną pieczęć czerpiącą moc z Kyuubiego. Nikt, kto nie posiada w sobie choć cząstki energii Lisa nie będzie w stanie złamać zabezpieczenia. Ten demon to jednak potrafi czegoś nauczyć. Kto by pomyślał...

       - Słyszałem - warknął w jego głowie basowy głos, na który Naruto się zaśmiał.

       Gdy był pewny, że pieczętowanie zakończyło się sukcesem, skierował swe kroki do łóżka, by oddać się w objęcia Morfeusza. Nim jednak zdążył zamknąć powieki poczuł, jak całe jego ciało odczuwa skutki ostatniej walki. Jutrzejszy dzień w Akademii będzie wyjątkowo ciężki...

***

       Ranek nastał o wiele szybciej, niż Naruto by sobie tego życzył. Zwlekł się powoli z łóżka, sycąc cicho z powodu bólu. Skierował swoje kroki do niewielkiej łazienki, by przemyć twarz i odświeżyć się przed wyjściem. Gdy stanął przed lustrem i przetarł oczy, spojrzał w swoje odbicie i zamarł. Przez kilka sekund był pewny, że jego puls się zatrzymał.

       - Kurama? - zapytał cicho, przyglądając się krwistoczerwonym oczom z pionowymi źrenicami. - Dlaczego oczy są w trybie bestii?!

       Lis milczał przez dłuższy czas, przyglądając się ze swojej klatki temu, co się właśnie stało. Naruto czysto teoretycznie miał dostęp do minimalnej ilości chakry niemal cały czas, ale żeby podświadomie, bez wiedzy Uzumakiego zmieszał ją ze swoją i przesłał do oczu? A może... Nie, to nie może być Kekkei Genkai. Ani klan Namikaze, ani Uzumaki nie mieli żadnych szczególnych zdolności wzrokowych, pomyślał. 

       - Nie mam pojęcia - odburknął. - Nieświadomie musiałeś zmieszać nasze chakry podczas snu i uruchomić pierwszy stopień bestii. Nie musisz się martwić, wystarczy, że ją odeślesz i tryb powinien się zakończyć.

       Blondyn długo jeszcze przyglądał się swojemu odbiciu. Czy to możliwe, żeby mógł mieszać chakrę nawet bez swojej wiedzy? A co, jeśli zdarzy mu się to ponownie podczas zajęć w Akademii, albo powrotu do domu wraz ze znajomymi? Gdy zobaczy to jakiś starszy mieszkaniec wioski gotów byłby, żeby Uzumakiego zabić na miejscu z obawy, że dziewięcioogoniasty się uwolni.

Droga ku samotności [Naruto] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz