Rozdział Dziewiętnasty

2K 151 35
                                    




       Był piękny, słoneczny dzień. Ptaszki wesoło ćwierkały, zwierzątka w spokoju przemierzały leśne ścieżki, a ludzie spacerowali po ulicach, gawędząc, śmiejąc się, korzystając z życia pełną garścią. Można by rzec, że lato trwało w najlepsze i, choć jeszcze nie tak dawno temu na Konohagakure no Sato spadła straszliwa klęska, jaką było Akatsuki, ludzie jakby zapomnieli o tych przykrych wspomnieniach i oddali się błogiemu uczuciu spokoju, jakie zapanowało w wiosce.

       Tego dnia, w biurze Hokage zebrała się czwórka ludzi. Piąta - Tsunade Senju, pewien blondyn o pięknych, niebieskich oczach - Uzumaki Naruto, a także złocistowłosa Ino i kruczo czarno włosy Sai. Stali teraz w ciszy przed biurkiem, za którym siedziała ich przywódczyni i spokojnie czekali, aż dowiedzą się, po co zostali wezwani.

       - Cieszy mnie to - zaczęła w końcu, przerywając ciszę - że wracasz do zdrowia, Naruto. Jak idzie rehabilitacja?

       - Cóż, z całą pewnością chakra Kuramy pomaga, choć w czasie walki o Konohę straciłem niemal wszystkie zasoby energii i spustoszyłem swój organizm. Będę miał nauczkę na przyszłość, czcigodna - odparł na jej pytanie. - Sądzę jednak, że jeszcze kilka dni i wrócę do stanu sprzed uwolnienia Lisa.

       Tsunade skinęła głową na znak zrozumienia.

       - Bardzo dobrze - powiedziała. - Dobra, skoro skończyliśmy omawiać przyziemne sprawy, czas bym zleciła wam misję. - jej twarz przybrała poważny wyraz. - Rada prosiła, bym wysłała kilka osób na patrol wokół wioski, która w odpowiednich, strategicznych miejscach rozmieści znaczniki i zabezpieczy okolicę. Chcemy, by w przypadku następnego ataku, nasze siły mogły w kilka sekund zjawić się w tamtych miejscach. Oczywiście, w stosunku do twojej prędkości, Naruto, to się nie umywa, ale to jedyne co możemy na tą chwilę zrobić.

       Blondyn skinął głową.

       - Proszę nam powiedzieć gdzie są te miejsca, a my się resztą zajmiemy. - jego głos nie zdradzał żadnych uczuć, ale wprawny obserwator mógł dostrzec, że Uzumaki spogląda co jakiś czas na swoją blondwłosą koleżankę. W końcu będzie miał okazję by z nią poważnie porozmawiać.

       Nadal pamiętał słowa, które wybudziły go ze śpiączki. Gdy znajdywał się w pustce, kompletnej ciemnicy, jego uszy zarejestrowały cichy szept, słowa otuchy. Ciało zaś czuło dotyk czyjejś osoby. Wtedy, gdzieś w oddali zalśniło niewielkie światełko. Światełko, które wraz z upływem kolejnych chwil - które rzecz jasna dłużyły się niemiłosiernie - powiększało się, tak samo jak dotyk i głos. I właśnie wtedy, gdy był już blisko tej jasności, do jego uszu dotarły dwa słowa, wypowiedziane z całą pewnością przez Yamanake Ino. "Kocham cię...". Dwa słowa, niby takie proste, prawie bezwartościowe, a wycięły na jego duszy ślad, który pozostanie już na zawsze.

       Przestał słuchać dalszych poleceń i skupił się na własnych przemyśleniach, aż do momentu, gdy Tsunade w końcu zezwoliła im na odejście. Skinął lekko głową, po czym chwytając pozostałą dwójkę, przeniósł ich pod bramę główną prowadzącą do wioski.

       Na straży stało o wiele więcej strażników niż zazwyczaj. Zamiast dwóch standardowych, w przybudówce siedziało pięciu jounninów, a wokół całego terenu wykrył jeszcze kilka sygnatur potężnych shinobi. ANBU?

        - To gdzie teraz? - zapytał, spoglądając na mapę, którą wyciągnął Sai. - Proponuje się rozdzielić, szybciej ogarniemy cały teren. Sai, zabierz się za północe części, dobrze? Ja, wraz z Ino, załatwimy całą resztę.

Droga ku samotności [Naruto] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz