Rozdział Drugi

6K 369 291
                                    



       Noc minęła mu we względnym spokoju. Miał kilka snów związanych z jego pracą ANBU, ale już dawno przyzwyczaił się do sennych mar i innych szczegółów związanych z jego życiem. Praca w służbach specjalnych wioski nigdy nie należała do łatwych. Widywano i zapamiętywano tam wiele rzeczy, nie raz szczególnie okrutnych i wypranych z emocji. I, nawet jeśli można było pozwolić sobie na jakiekolwiek odruchy ludzkie, należało to do części ich pracy i nie mieli wyjścia.

       Dzisiaj miał być pierwszy dzień Akademii. Cholera, jak on naprawdę nie chciał tam iść. Nie potrzebował spędzać czasu z rówieśnikami, wolał żyć w ciągłym niebezpieczeństwie, czuć adrenalinę. Miał moc i powinien z niej jak najczęściej korzystać, czyż nie?

       Wstał półtorej godziny przed planowanym spotkaniem z Hokage. Powolnym krokiem ruszył w stronę niewielkiej łazienki w jego skromnym mieszkaniu. Zrzucił z siebie piżamę, wszedł do kabiny prysznicowej i puścił wodę oddając się w błogie objęcia gorącego źródła. Zmył z siebie wszystkie troski i zmartwienia, które ciążyły nad nim od samego rana.

       Gdy uznał, że wystarczy już tego leniuchowania pod gorącą wodą wyszedł kierując się do lustra. Szybko ogarnął zęby, przetarł twarz i włosy. Zaśmiał się nawet cicho na swoją próbę przylizania ich. Odkąd pamiętał miał kolczaste włosy i każda próba by to zmienić spełzała na niczym.

       Wrócił do pokoju, gdzie niemal od razu skierował się do szafy. Otworzył ją leniwym ruchem by spojrzeć z utęsknieniem na strój ANBU powieszony na wieszaku.

       - Trochę sobie zaczekasz, aż cię założę, przyjacielu - mruknął, muskając materiał kamizelki. Choć Trzeci obiecał mu, że nie straci swojej funkcji w oddziałach to wiedział, że postara się jak najmniej korzystać z jego umiejętności. Cholerne poczucie moralności Sarutobiego!

       Przeniósł wzrok na drugi strój wiszący w szafie. Czarny, typowy ubiór każdego shinobi. Spodnie trzy czwarte, czarna bluzka i kamizelka w tym samym kolorze ze specjalnym miejscem na ochraniacz. Wyciągnął go i zaczął ubierać. Martwił go jedynie fakt, że nie zasłoni tatuażu ANBU, ale i na to znalazł sposób. Bandaże...

       Spojrzał na zegarek wiszący nad łóżkiem. Za piętnaście minut miał być pod bramą Akademii. Cholera jasna, pomyślał, spóźnię się już pierwszego dnia?

       Szybko zawinął niezakryte części ciała białym opatrunkiem i wyszedł z domu. Zamknął szczelnie dom na dwa zamki i rozpłynął się w powietrzu, by pojawić się za jakiś czas na jednym z budynków mknąć nieprzerwanie w stronę Akademii.


***


       Zjawił się pod bramą kilka minut przed planowanym spotkaniem. Rozejrzał się zaciekawiony po okolicy. Na podwórku biegały dzieci, niektórzy dorośli żegnali się ze swoimi pociechami i pouczali by się odpowiednio zachowywały. Więc to tutaj miał spędzić następne dwa lata swojego życia, by pełnoprawnie zyskać rangę gennina? Eh, pomyślał, Trzeci...

       Widział w tej sytuacji też plusy. Odkąd odstawił dziewczynę pod dom rodziny Haruno, Ino niemal cały czas krążyła po jego głowie. Zastanawiał się czy także spotka ją dzisiejszego dnia na zajęciach? Jaka będzie, gdy pozna jego drugą wersję? Będzie chciała się zaprzyjaźnić? Czy może oleje go, jak robi to trzy-czwarte mieszkańców Konohy?

       Był też niezmiernie ciekaw tego, czy wspomni cokolwiek o Kitsune? Czy będzie wspominała wczorajszy wieczór?

       - Och, czyli już jesteś? - głos Hokage wyrwał go z zamyślenia. - Bardzo dobrze. Chodźmy, zapoznam cię z twoim wychowawcą i klasą. Mam tylko prośbę, Naruto. Postaraj się nie narobić sobie problemów, nie zdradzać swojej przeszłości. Chcę uniknąć jak najwięcej wzburzeń w wiosce.

Droga ku samotności [Naruto] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz