17

9 1 0
                                    

Mijały kolejne dni. Ja spędzałam je albo w pracy albo zaszywając się w swoim pokoju. Noe miałam ochoty na żadne imprezy, na które próbowała mnie wyciągnąc Lena.
Wiedziałam, że bała się iż ponownie targnę na swoje życie i nie dziwie się jej. Od tego dzieliła mnie cienka nić, która w pewnym momencie mogła się przerwać.

Aleks nie dawał mi spokoju. Nadal wydzwaniał i przysyłał smsy, ale ja nawet nie ruszałam telefonu. Musiałam sama sobie to wszystko poukładać.
Choć strasznie za nim tęskniłam to wiedziałam, że nie mogłam sobie pozwolić na romans z własnym szefem.
Co by sobie ludzie w pracy pomyśleli?

Pewnego wieczoru, kiedy byłam sama bo Lena miała popołudniową zmianę, naszedł mnie strach i lęk przed samotnością. Przed tym że jestem nikim. Przeszłość powróciła, a w mojej głowie pojawiły się koszmarne myśli.

Sięgnęłam po jakiś alkohol, ktory znalazłam gdzieś w szafce w kuchni.
Łyczek po łyczku, a moje ciało zaczęło się rozluzniać.
Połowa butelki, a ja już byłam jedną nogą poza swoim światem.

Spojrzałam w lustro, które wisiało w przedpokoju i przyglądałam się w nim.

- Jesteś ni..nikim- wybełkotałam w swoje odbicie.- Nikim!

Machnęłam ręką i tracąc równowagę oparłam się ręką o nie.

- Jesteś kre..kretynką, Marta!- zaczęłam się śmiać jak jakaś wariatka.

Mój telefon co chwile dzwonił, a ja na niego nie reagowałam.

- Zamknij się- w końcu się zdenerwowałam. - zamknij się słyszysz!!

Zamachnęłam się i uderzyłam pięścią z całą siłą w lustro, które po chwyli rozpadło się na drobne kawałki.
Zachwiałam się i usiadłam na ziemi między kawałkami szkła.
Gorzko zapłakałam.

Nagle usłyszałam przekręcany zamek w drzwiach, a kiedy się otworzyły do środka wpadła Lena z...
Aleksem.

- Marta, do cholery!- podbiegła do mnie przyjaciółka.- Coś ty zrobiła?!

Krzyczała na mnie, a ja coraz bardziej płakałam.

- Przynieś wode utlenioną i jakieś bandaże- Usłyszałam opanowany głos chłopaka.

Lena pobiegła do kuchni, a on przysiadł obok mnie.

- Hej, spokojnie- powiedział do mnie łagodnie, gładząc moje ramie- zaraz to opatrzymy.

Wtedy spojrzałam na swoją dłoń i zobaczyłam jak sączy się z niej krew.

Przyjaciółka przyniosła rzeczy do opatrzenia.

- A tak obiecywałaś, że to się jyż nie powtórzy!- krzyknęła na mnie.

Było mi tak wstyd, że ją zraniłam.

Aleks złapał delikatnie moją zranioną dłoń i próbował opatrzyć
Syknęłam z bólu.

- Trochę będzie bolało- Był taki czuły i troskliwy.

Tak bardzo za nim tęskniłam.

- I dobrze- Rzuciła złośliwie Lena- Niech Cię boli!

Była wsciekła.

- Mogłabyś się uspokoić?- powiedział do niej Aleks.

- Jasne- podrapała się po głowie- Mam dość, idę spać a wy sobie róbcie co chcecie.

Powiedziała, po czym zamknęła się w swoim pokoju.

Wiedziałam, że tym razem same przeprosiny jej nie wystarczą.

- Przepraszam- powiedziałam zciszonym głosem jakby do siebie.

Chłopak skończył owijać bandarzem moją dłoń , po czym wzią mnie na ręce i zaniósł do mojego pokoju.
Położył na łóżku i przykrył kocem.
Sam zaś usiadł obok, gładząc moje włosy.

Półprzytomnym wzrokiem patrzyłam na niego.

Był taki przystojny.

- Gdy miałam piętnaście lat, mój siedmioletni brat bawił się na podwórku- mówiłam cicho- W pewnym momencie trzepak, który ram stał przewrócił się i go przygniótł...

Przerwałam, próbując przestać płakać.

- Miałam go pilnować, miałam go chronić, a ja wolałam plotkować z koleżankami- mówiłam przez łzy- To ja go zabiłam...

Zakryłam twarz rękoma zanosząc się od płaczu.

- Cii, spokojnie- uspokajał mnie Aleks- To nie twoja wina, rozumiesz..

Jego dotyk i słowa łagodził mój ból.

Przy nim czułam się bezpieczna...
Nawet przed samą sobą.

Ostatni liśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz