26

9 1 0
                                    

Minęła chyba godzina zanim z sali wyszedł lekarz. Podbiegłam do niego.
- Panie doktorze co z nim?

- A pani jest?- spojrzał na mnie.

- Jego dziewczyną.

- Jest już dobrze ale następnym razem proszę spędzać niedzielę spokojniej- powiedział- Przepraszam panią.

Zostawił mnie samą, a ja coraz bardziej nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć.

Postanowiłam się tego wszystkiego dowiedzieć więc weszłam do sali.
Na sali było tylko jedno łóżko i pełno aparatur. Aleks właśnie zakładał górną garderobę, a jego siostra stała obrócona tyłem do drzwi. Byli tak zajęci rozmową, że nawet nie zwrócili uwagi iż weszłam.

- Ja niewiem co się z tobą dzieje- mówiła Karolina- To wszystko przez tą laskę!

- Ta laska ma na imię Marta- przypomniał jej Aleks.

- No ale tak ci zawróciła w głowie, że przestałeś dbać o siebie- Karolina nadal prawiła swoje kazanie- Już zapomniałeś? Może powinna się dowiedzieć, a nie udawać supermena, co?

O czym powiedzieć?

- No to słucham- odezwałam się bo miałam już dość tych tajemnic.

Obydwoje spojrzeli w moją stronę, a na ich twarzach pojawiło się zmieszanie.

- To ja was zostawie, a wy sobie tłumaczcie- Zlustrowała mnie z góry na dół i z tęgą miną opuściła salę.

Podeszłam bliżej łóżka gdzie siedział Aleks.

- No więc słucham.

- Wiesz, że jesteś dla mnie bardzo ważna?- powiedział patrząc mi w oczy- i nie wyobrażam sobie życia już bez ciebie.

- Aleks, do rzeczy- ponaglałam go.

- Wiesz, z początku nie chciałem Ci o niczym mówić bo kto by chciał wiązać się z kimś takim...

- Boże czy ja naprawdę wymagam zbyt wiele!?- wybuchnęłam bo nie wiedziałam co to ma za związek- Powiedz mi to w końcu bo zaraz tego nie wytrzymam rozumiesz? Obojętnie co ale mi powiedz bo cię kocham rozumiesz i zniosę najgorszą prawdę!

Złapałam go za ręcę, siadając obok niego na łóżku. Zobaczyłam w jego oczach łzy.

- Aleks?- powiedziałam już spokojnym głosem.

- Pół roku temu zdiagnozowano u mnie tętniaka w mózgu- wyszeptał, a ja próbowałam przetworzyć to co właśnie usłyszałam.

- Ale cię zoperują tak? Wogóle czemu nic mi nie powiedziałeś? Przecież to można leczyć prawda?- zadawałam różne pytania, nie myśląc o czym wogóle były.

- Marta, ja - przerwał mi - tego tętniaka nie da się wyciąć ani wyleczyć.

- Jak to? Nie rozumiem- byłam zdezorientowana.

- Ja poprostu muszę z nim żyć - dotknął mojego policzka- aż kiedyś pewnego dnia ta bomba poprostu wybuchnie.

- Nie, ja nie rozumiem- słuchałam go ale mówił tak jakby w innym języku- Co ty mi chcesz powiedzieć?

Wstałam i zaczęłam krążyć po sali.

- Nic z tego nie rozumiem.

- Marta?

Chłopak złapał mnie za ramiona i próbował uspokoić.

- Marta? Poprostu będę żył pełnią szczęścia z tobą- powiedział.

- Aż co? No powiedz!- krzyczałam mu w twarz- Aż umrzesz i mnie zostawisz?!

- Proszę cię, Kochanie- przytulił mnie całym sobą, a ja zaczęłam płakać.

- Nie pozwolę ci, rozumiesz? Nawet się nie waż mnie zostawiać- mówiłam przez łzy, tuląc się do jego klatki piersiowej.

- Do końca życia będę z tobą- wyszeptał mi we włosy.

Naszego życia, bo jeśli ty umrzesz to ja razem z tobą...

Ostatni liśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz