Minęło kilka dni od tego jak Aleks powiedział mi o swoim stanie zdrowia ale dla mnie czas jakby się zatrzymał. Byłam jak w jakimś amoku. Nie potrafiłam normalnie funkcjonować, myśląc o tym, że mężczyzna , którego pokochałam, może umrzeć. Jeszcze gorsze było to, że to mogło nastąpić niespodziewanie w każdej chwili.
Do tej pory to ja byłam tą chorą psychicznie i użalającą się nad sobą. A teraz...Aleks...
To przy nim zaczęłam normalnie funkcjonować w tym świecie. To on mnie nauczył się śmiać i być szczęśliwą każdego dnia. To on zauważył we mnie piękno i nauczył pokochać samą siebie, a przy okazji i jego.
Był moim największym skarbem i tak bardzo go kochałam, a teraz tak poprostu miałam mu pozwolić odejść i zostawić mnie?!Nie tak łatwo!
Do pracy chodziłam normalnie bo tylko dzięki niej mogłam zapomnieć choć na moment o tym wszystkim.
Pewnego dnia kiedy wychodziłam z restauracjii, czekał na mnie Aleks.
- Hej- podbiegłam do niego i pocałowałam czule.
- Cześć- poprawił kosmyk moich włosów- Zabieram cię do siebie.
- hmm, ciekawa propozycja- uśmiechnęłam się do niego.
- Czyli nie masz nic przeciwko?
- Oczywiście, że nie. - otworzył mi drzwi od samochodu- Tylko muszę zadzwonić do Leny.
Wsiadłam do środka, a Aleks również.
- Lena juz o wszystkim wie- puścił mi oczko- i życzyła nam miłego wieczoru.
- Czyli wszystko zostało zaplanowane?- spojrzałam na niego podejrzliwie.
Mój ukochany tylko się uśmiechnął, po czym ruszył autem.
Do mieszkania weszłam pierwsza. Zobaczyłam, że w salonie jest nakryte dla dwóch osób i zapalone czerwone świece.
Spojrzałam na Aleksa, który czekał żeby zabrać mój płaszcz.- Co to za okazja?- zapytałam.
- A czy musi być jakaś okazja aby zjeść romantyczną kolację z moją ukochaną?- pocałował mnie w czoło i splótł nasze dłonie.
Usiadłam przy stole, a chłopak przyniósł w naczyniu żaroodpornym zapiekankę i nałożył nam na talerze. Otworzył czerwone wino i nalał do lampek.
- To za co pijemy?- podniósł swoją i spojrzał na mnie.
- Za nas- odparłam z uśmiechem i stuknęliśmy się szkłem.
- Mam nadzieję, że będzie ci smakowało bo mistrzem w kuchni to ja nie jestem- zaśmiał się, a ja razem z nim.
Przez moment każdy zajął się swoją porcją, zajadając w ciszy.
- Bardzo pyszne- odezwałam się pierwsza.
- Co innego byś mogła powiedzieć?- odparł.
- Naprawdę jest smaczne- powiedziałam- Ja nawet wodę potrafię spalić.
- A to tak można?- zaśmiał się łobuzersko, a ja tylko przewróciłam oczami.
- Może powinnam wziąść u ciebie lekcje gotowania?
- Może poprostu powinnaś ze mną zamieszkać?- ujął moją dłoń i spojrzał na mnie.
Myślałam, że żartuje bo przecież jesteśmy ze sobą zaledwie od trzech miesięcy. Ale na jego twarzy zobaczylam powagę.
- Jak to? - tylko tyle zdołałam wykrztusić z siebie.
- Kochasz mnie prawda?- skinęłam tylko głową- a ja kocham ciebie i chciałbym każdy dzień budzić się przy tobie i zasypiać z tobą. Pragnę być z tobą do końca życia, a moje jak wiesz w każdej chwili może się skończyć.
- Nie mów tak- powiedziałam, powstrzymując się od łez.
- Ale wiesz, że to prawda.
- Nie chcę tego słuchać, rozumiesz!- wstałam gwałtownie od stołu, idąc w stronę wyjściowych drzwi.
Aleks zatrzymał mnie, obracając w swoją stronę.
- Przepraszam, wiem że to drażliwy temat ale ja myślę realnie.- objął mnie, a ja wtuliłam się w niego.
- A ja chcę żyć z tobą tak jakby nigdy to się nie miało wydarzyć- podniosłam głowę i spojrzałam w jego twarz.
- Tak bardzo cię kocham- objął moją twarz, a na ustach złożył czuły pocałunek.
Objęłam rękoma jego szyję, przyciągając go mocniej do siebie. Nasze języki tańczyły w szalonym tańcu, a ja czułam jak nasze ciała są spragnione.
Aleks podniósł mnie , a ja oplotłam go swoimi nogami w pasie. Nie przestając się całować, znalezlizmy się w sypialni.
Ubrania wylądowały na podłodze, a nasze ciała złączyły w jedną całość.Rano obudziłam się pierwsza. Obróciłam się w stronę Aleksa. Spał jeszcze.
Opuszkami palców przejechałam po jego szczęce.
Kochałam go tak bardzo, że kiedy patrzyłam na niego to zapominałam o oddychaniu.Pod wpływem mojego dotyku, poruszył się i otworzył oczy.
- Dzien dobry- pocałował mnie we włosy, przyciągając jeszcze bardziej do siebie.
- Zgadzam się- wyszeptałam.
Wiem, że może jest to szaleństwo, zamieszkać tak szybko ze sobą ale w naszym przypadku każdy dzień był ważny. Prawda?
- Kocham cię- powiedział.
- Ja ciebie też.
CZYTASZ
Ostatni liść
RomanceCzasem życie nie jest tak kolorowe jakbyśmy chcieli. Czasem zamiast słońca pada deszcz. 20- letnia Marta wyjeżdza do Warszawy. Tam zaczyna od nowa swoje życie, a przynajmniej tak jej się wydaje. Zaprzyjażnia sie z Leną, która zaproponuje jej pom...