Rozdział 7 - Książka

409 29 7
                                    

*Will*
Jace siedział na kanapie i czytał. Książka na jego kolanach była bardzo gruba i zastanawiałem się jak dobra musi być ta historia, skoro ludzie są w stanie przeczytać 800-stronicową powieść.

Był taki piękny. Skupiony na książce, nie zauważył mojego spojrzenia. Mogłem spokojnie mu się przyjrzeć.

Na jego twarzy błąkał się cudowny, delikatny uśmiech, światło lampy rozjaśniało jego czarne włosy, ciemne oczy wpatrzone były w tekst.

Feyra poszła do kina ze swoimi przyjaciółmi.
Zastanawiałem się czy Jace zawsze spędzał wieczory w taki sposób - w domu i samotnie.

Oczywiście teraz nie był sam.

Zamyślony nie zauważyłem, że na mnie patrzy.

- Mam coś na twarzy?

- Nie.

- Chcesz o coś zapytać?

- Nie.

- A może masz ochotę na coś konkretnego? Możemy obejrzeć jakiś film, wyskoczyć na miasto albo w coś zagrać. Trochę mi głupio, że tak siedzę i się nie odzywam.


- Nie, nie przeszkadzaj sobie.

Jace, mimo moich słów, odłożył książkę.

- Jakie powieści czytasz?

- Ja... nie czytam.


- Nie lubisz?

- Właściwie to po prostu nigdy nie sięgnąłem po coś innego niż lektura obowiązkowa. Nie mam pieniędzy na książki, a jakoś nigdy nie skorzystałem z biblioteki dla własnej przyjemności.

- W takim razie możliwe, że polubisz czytanie.

- Możliwe. Co takiego czytasz?

- Kończę Opowieści z Akademii Nocnych Łowców. A potem zacznę Władcę Cieni. Uwielbiam książki Cassandry Clare.

- Nie wyobrażam sobie przeczytania takiego grubego tomiszcza.

Jace się zaśmiał.

- Im więcej stron, tym więcej przyjemności. Kiedyś też bałem się ruszać takie książki,a teraz takie lubię najbardziej.

- Będzie trzeba wybrać się na zakupy. - Dodał po chwili. - Kupić ci jakieś ubrania, buty i co jeszcze będzie ci potrzebne.


- Nie możesz tak po prostu...

- Mogę robić z moimi pieniędzmi co chcę. Skończmy ten temat.

***

*Jace*

Nie mogłem zasnąć.

Cały czas myślałem o Willu.

Jak na razie spał w salonie, ale zamierzałem coś zmienić - urządzić mu gdzieś pokój. Może w moim "studiu" fotograficznym. Albo... albo mógłby być tutaj, mój pokój był wystarczająco duży...

Wstałem, żeby napić się wody. Po drodze zajrzałem do salonu. Will spał niespokojnie. Rzucał się i mamrotał przez sen. Po chwili usiadł i rozejrzał się po pokoju, oddychając ciężko.

- Will. Dobrze się czujesz?

Spojrzał na mnie nieprzytomnie.

- Jace? - Głos mu drżał.

Podszedłem do niego i uklęknąłem.

- Miałeś zły sen?

- Koszmarny - szepnął. - Chyba nie dam rady zasnąć.

- Chodź.

Will jeszcze nie do końca przytomny posłusznie poszedł za mną.

Weszliśmy do mojego pokoju.

Sięgnąłem po książkę i pociągnąłem go na łóżko.

Will najpierw spojrzał na mnie zdziwiony. Potem położył głowę na poduszce i patrzył wyczekująco.

Otworzyłem książkę i zacząłem mu czytać.

Cały czas czułem na sobie jego wzrok, jego obecność obok była cudowna.

Po chwili Will położył głowę na mojej klatce piersiowej. Wstrzymałem oddech.

- Jace?

- Tak?

- Dlaczego przerwałeś? Przesadziłem?

- Co? Nie, nie absolutnie.

Objąłem go ramieniem.

Czytałem dalej, dopóki nie usłyszałem, że mamrocze przez sen.

Wsłuchałem się w jego głos.

Chwilę mi zajęło zrozumienie, co mówi.

"Jace"

Tak wzruszyło mnie, że mamrotał moje imię przez sen, że zaszkliły mnie oczy.

Miałem ochotę przytulić go i nie wypuścić z objęć, zostać tutaj na zawsze. Odłożyłem książkę, a Will otworzył oczy.

- Co? - Wyszeptał.

- Nic. Przytul się.

Przytulił się.

Może jednak... może jednak powinienem mu powiedzieć.

Zasnąłem wtulony w Willa, świadomy jego niezwykłej bliskości i ciepła jakie ogarnęło moje serce.

Our Demons/bxbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz