John Donne

295 8 0
                                    

Spójrz, pchła: ten widok opór twój pokona - 

To, czego pragnę, małe jest jak ona. 

Ssała krew z mego, teraz z twego ciała;

Obie krwie nasze w sobie więc zmieszała

Wcale się wszakże nie obruszysz na to, 

Nie nazwiesz grzechem, hańbą, czci utratą;

A jednak insekt, nim kto go rozgniecie

Krwią napęczniały, użył sobie przecie:

Więcej dokonał niż my na tym świecie.


Nie, puść ją; po co życiom trzem nieść zgubę?

Ta pchła nas wiąże niźli ślubem,

Jest mną i tobą, nazwać ją też możem

Ślubną świątynią i małżeńskim łożem;

Mimo twe dąsy, rodziców sprzeciwy,

Już nas otoczył mur czarny i żywy.

Zabij mnie w owej pchle, o to nie stoję;

Lecz będzie i w tym samobójstwo twoje,

I świętokradztwo: zatem przestępstw troje.


Och, więc jednak, okrutnico miła,

Niewinna krew twój paznokieć splamiła? 

I w czymże wina nieszczęsnej istotki? 

Że ci upiła kropelkę krwi słodkiej?

Sama wszak widzisz, że nic to nie zmienia:

Nie widać po nas oznak osłabienia.

Więc porzuć trwogę, nie wzbraniaj mi ciała:

Oteyle tylko mniej czci będziesz miała,

Ilci życia śmierć tej pchły zabrała.  

Wiersze, wierszykiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz