POV Patrycji
Skaczemy razem z Alą w rytm muzyki. Koncert trwa już dobre dwie godziny. Niedługo skończą się im piosenki z nowej płyty. Za chwilę powinni ogłosić tę niespodziankę. Nie mogę się już doczekać. Z każdą minutą jestem jeszcze bardziej ciekawa, co to za wiadomość. Właśnie śpiewają ,,Thousand years". Przez całą piosenkę czułam na sobie wzrok Leo. Praktycznie cały czas utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy. Charlie z niewiadomych przyczyn cały czas uśmiechał się pod nosem. Patrzyłam się na nich jak zaczarowana. Obserwowałam, jak płynnie poruszają się na scenie, przychodzi im to tak naturalnie. Na żywo brzmią jeszcze lepiej. Przez muzykę przekazują zawsze tyle emocji. Nawet nie wiem, kiedy łzy zaczynają płynąć mi po policzku. Odwracam się w stronę przyjaciółki i widzę, że też płacze. Uśmiecham się do niej. Łapiemy się za ręce i teraz skaczemy razem.
Nadchodzi czas kiedy chłopaki schodzą ze sceny. , minutę później gasną światła. Wszystkie bambinos momentalnie milknął. Pojedynczy reflektor oświetla sam środek sceny. Nagle pośrodku kręgu światła staje Charlie chwile później dołącza do niego Leo. Od razu rozchodzi się pisk dziewczyn. Jednak blondyn szybko go ucisza. Przykłada palec do ust. Czym powstrzymuje publiczność przed kolejnym wrzaskiem.
- Mamy dla was super wiadomość. - Zaczyna blondyn. Robi pauze by zrobić efekt. - Przeprowadzamy się do Polski!-Krzyczy na jednym tchu
Na początku nikt nie rozumie, o co chodzi. Wszystkie stoimy jak sparaliżowane. Nagle słychać tylko radosne okrzyki. Od razu do nich dołączam. Nie mogę w to uwierzyć. Bars and Melody przeprowadza się do Polski
- Nie powiemy wam na razie dokładnego naszego adresu. Musimy się najpierw ogarnąć. Jeśli już wszystko załatwimy na pewno was poinformujemy.
Skacze razem z tłumem piszczących dziewczyn. Patrzę się na duet, który też wesoło podskakuje. Nie powiem widok jest dość śmieszny. No bo wyobraźcie sobie dwóch chłopaków trzymających się za ramiona i skaczących razem z setkami dziewczyn. Ten widok wywołuje jeszcze większy uśmiech na mojej twarzy.
Wychodzimy z budynku jako ostatnie. Musimy jeszcze poczekać na moją mamę. Stoimy więc cierpliwie na dworze. Wieje delikatny wiaterek, ale mimo późnej pory jest dość ciepło.
- Hej dziewczyny.- Słyszymy za naszymi plecami
Odwracamy się. Naszym oczom ukazuje się jakiś chłopak. Jest dość muskularny i bardzo wyskoki
- Czekacie na kogoś?- Pyta się, lustrując nas od góry do dołu. Oblizuje się przy tym.- Może pójdziemy do baru . Ja stawiam.
Rozglądamy się, szukając osoby, która w razie czego mogłaby nam pomóc.
- Czego od nas chcesz? - pyta Ala
- Żebyście poszły ze mną do baru.- Odpowiada chłopak. Dopiero teraz zauważam, że lekko się chwieje. Nad moją głową zapala się żarówka. On jest pijany.
- Przykro mi, nie jesteśmy zainteresowane. A poza tym nie jesteśmy pełnoletnie.
Chłopak słysząc to, niebezpiecznie się do nas zbliża.
- Ależ nalegam.- Nie daje za wygraną
- Spadaj stąd Idioto. Widzisz, że nie są zainteresowane, więc wypad. Albo inaczej pogadamy
Odwracamy się w stronę, z której dobiega głos. Osoby, które tam widzę są ostatnimi jakie spodziewałam się tu spotkać. Teraz jednak nie jestem w stanie o tym myśleć.
Podbiega do nas Charlie. Wygląda na szczerze zmartwionego.
- Nic wam nie jest?
- Wszystko w porządku z nami ale ktoś musi pomóc Leo.- Mówię zauważając jak chłopak bije się z tamtym chłopakiem.
- A tak jasne.
Charlie zaczął odciągać swojego przyjaciela od tego gościa, który teraz leży półprzytomny na chodniku. Ja w tym czasie podeszłam do przyjaciółki, która patrzyła się przerażona na pobitego chłopaka.
Patrzyłam na Leo i jego ręce całe w krwi.
Od razu do niego podbiegłam.
- Nic ci nie jest?- Spytałam. Na chwilę zapomniałam, że on jest gwiazdą a ja zwykłą nic nie wartą dziewczyną.- Może trzeba jechać do lekarza?
- Nic się nie stało. A jak tam ty i twoja przyjaciółka. Nic wam nie zrobił?
- Nie nic nam nie zrobił, ale dziękujemy za pomoc.
Uśmiechnął się, dzięki czemu zobaczyłam, że ma rozciętą wargę.- Leo, może pojedziemy do mnie. Opatrzę ci tę ranę.
- Nie, nie chcemy ci się na rzucać. Prawda Charlie?- Krzyknął do przyjaciela. Ten tylko pokiwał głową, po czym wrócił do rozmowy z Alą. - No widzisz Charlie się ze mną zgadza. Choć pewnie nawet nie wie o czym mówimy.- Zaśmiał się
- Ale ktoś to musi zobaczyć, ja nie mam tu nawet plasterka. A więc nie przyjmuje odmowy.
Wzięłam chłopaka pod rękę i zawołałam przyjaciółkę i Charliego.
-Idziemy do mnie. Jak się domyślam Ala nocujesz u mnie więc nie ma problemu. Gorzej będzie z Adrianem i mamą. Jednak postaram się im to wytłumaczyć. O właśnie nadjeżdża mój brat.- Wskazałam auto, które właśnie wyłoniło się za zakrętu.- Jak coś to ja mówię.
wszyscy kiwają na znak, że się zgadzają. Wsiadamy do auta. Chłopaki z Alą zajmują miejsc z tyłu a ja z przodu.
- Hej Adi. Czemu to nie mama przyjechała po nas?
- Ty tak serio. Właśnie do mojego samochodu wsiadło dwóch chłopaków i to w dodatku obcych a jest pobity. a ty mnie pytasz czemu to ja po was przyjechałem.- Pokręcił głową z politowaniem w sumie to ma trochę racji ale trudno. Nie powiem mu tego. - Ja nie mam czasami do ciebie siły siostra.
- Oj już nie przesadzaj tylko jedź do domu a rano ci wszystko opowiem.
Godzinę później jesteśmy na miejscu. Oczywiście byli byśmy już dawno ale mi się zachciało jeść i pojechaliśmy na hot-dogi.
Na miejscu od razu kieruje się z Leondre do łazienki gdzie trzymam wszystkie potrzebne rzeczy. Zaczynam powoli przykładać wacik z wodą utlenioną do jego dolnej wargi. Krzywi się. A ja zaczynam się śmiać z jego miny.
- Nie ma z czego się śmiać, to boli jak nie wiem.
- Oj, nie zachowuj się jak małe dziecko. To nie jest takie straszne.
Kiedy już odkaziłam jego ranę i zabandażowałam mu rękę.
Zeszłam razem z nim na dół do kuchni. Przy stole siedzieli wszyscy i rozmawiali. Gdy tylko weszliśmy do pomieszczenia wszystkie oczy zwróciły się na nas. Nie zwracając na nie uwagi, podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej nutellę a z szafki chleb. Zrobiłam sobie kanapki.
- Ja też chce-powiedzieli wszyscy naraz, po czym za czeli się śmiać.
Po mega późnej kolacji każdy udał się do swojego pokoju. Chłopakom pościeliłam łóżka w pokojach gościnnych.
Jutro chłopaki mają wrócić do hotelu. A potem będą załatwiać jakieś ostatnie rzeczy związane z przeprowadzką. Po południu mamy się spotkać w parku i spędzić razem trochę czasu.
Długo nie mogę usnąć, bo po mojej głowie krążą myśli, że moi idole śpią sobie jak by nigdy nic. Spełnia się moje największe marzenie. Z ta myślą zasypiam.
--------------------------------*-------------------
Jest rozdział choć szczerze nie wyszedł tak jak chciałam. No ale trudno się mówi. Mam nadzieję, że się wam spodoba. Zostawcie po sobie jakiś ślad, gwiazdki komentarze a będzie mi miło.
Słów: 1097
CZYTASZ
Moje miejsce jest przy tobie
FanfictionGdy drogi Patrycji i Leo się skrzyżują Ich życie zmieni się bezpowrotnie. Gdy dziewczyna przez przypadek spotka swojego idola jak się zachowa i jak potoczą się ich losy? Czy pozostaną tylko przyjaciółmi? Niech was nie zrazi opis przeczytajcie naj...