Rozdział 4

1.1K 73 27
                                    

No proszę, czyli znów wróciliśmy do stanu względnej normalności. Tylko... sama nie wiem jakie tu są książki, ups... sama mam w walizce "Wiedźmin: Dziki Gong" Sapkowskiego, ale to dość specyficzna lektura.
- Dobrze, tylko przygodowe, dramat, obyczajowe, thriller, fantasy, sensacyjne...?? -  Zaczęłam wymieniać przyglądając się książką w biblioteczce ustawionej w rogu pokoju. Większość autorów znałam, choć oczywiście nie wszystkich. A jedna książka szczególnie przykuła moją uwagę. "Mały Książę" już prawie nie pamiętam co w tej historii było, ale zapamiętałam że była śliczna i taka... inna. Bardzo ją lubię.

- Książka to ksiażka, przeczytam każdą. - Mruknąłem. Od zawsze uwielbiałem czytać, przez moje ręce przeszło tysiące przeróżnych książek i każda z nich miała swoją jedyną, niepowtarzalną historię. Opowieśći potrafiły wywołać uśmiech na mojej twarzy, wycisnąć z oczu słone łzy. Autorzy mają nam wiele do przekazania, w pracach umieszczają swoje sny, marzenia niepowodzenia a nawet myśli. To wszystko czyni każdą książkę piękną i inna.

- W takim razie... - Uśmiechnęłam się do niego wysuwając z pomiędzy innych TĄ książkę. - Proszę. 
Podałam mu ją, zabrałam tackę i ruszyłam do drzwi.
- Dobranoc. - Powiedziałam jeszcze wychodząc. Byłam ciekawa jak zareaguje na wybraną przeze mnie lekture, w obec której nie da się być przecież obiektywnym, ale i śpiąca. Dlatego odłożywszy na kuchenny blat naczynia skierowałam się do "mojej" sypialni, a z niej prosto do łazienki. Po drodze uświadamiając sobie że chyba znów o czymś zapomniałam. Trudno, jutro, a właściwie dzisiaj rano to nadrobie.

Dziewczyna wręczyła mi cieńką książkę pt. " Mały książę" mimowolnie na moich ustach pojawił się nikły uśmiech. Zagłębiłem się w lekturze, na początku książka wydawała się nudna, niezrozumiała, ale później zacząłem powoli rozumieć jej przesłanie. Byłem ciekaw co skłoniło Wandę do takiej a nie innej decyzji. Chciała nauczyć mnie przyjaźni? Jeśli tak to życzę jej powodenia. Bardzo szybko skończyłem czytać, ale jedna sprawa nie dawała mi spokoju, dlaczego Książe na końcu tej opowieści umiera. Miałem wrażenie jakby przesłanie było proste, ale nie oczywiste. Śmierć potrafi zniszczyć wszystko nawet prawdziwą przyjaźń a ja byłem jej siewcą. Z tą myślą oddałem się w obięcia morfeusza.
  
                                 ***
Obudziłam się przed ósmą, tym razem bez budzika, a raczej moim budzikiem stało się słońce. Wstałam, przebrałam się w czarne dżinsy i koszulę w biało-niebieską kartę, zrobiłam poranną toaletę i lekki makijaż, po czym skierowałam się do kuchni, gdzie zrobiłam sobie kawę i krytycznym okiem oceniłam wczorajszą kolację, wyglądała dobrze, a że mi nie chciało się narazie iść na zakupy, to opróżniłam z niej talerz, popijając kawą. Następnie włożyłam naczynia do zmywarki i uruchomiłam ją. Ot codzienna rutyna.
Sprawdzając wiadomości skierowałam się w stronę błękitnego pokoju i cicho uczyliłam drzwi. Loki jeszcze spał, więc powinnam zdążyć skoczyć do sklepu obok nim się obudzi. No bo skoro chce być tak bardzo samodzielny, to może sam sobie zrobić śniadanie, choć w jego obecnym stanie jakoś czarno to widzę, to jednak można spróbować. Z takimi myślami zostawiłam mu w łazience  (która nota bene była w "jego" pokoju) stosik męskich ubrań znalezionych w domu, ktore powinny na niego pasować, a na szawce nocnej karteczkę z krótką wiadomością,  że idę do sklepu. Po czym ulotniłam się z domu, zamykając za sobą drzwi na klucz. Ale bynajmniej nie w obawie przed czarnowłosym, a zbyt ciekawskimi sąsiadami i złodziejami.

                                  ***

Obudziły mnie promienie słońca gurującego już wysoko na niebie. Zebranymi w nocy siłami podniosłem się do pozycji siedzącej. Na stoliku leżał niewielka karteczka z informacją o chwilowej nieobecności jasnookiej. Chciałem udowodnić Wandzie, że potrafię sobie poradzić sam i nie jestem od nikogo uzależniony. Próbowałm stanąć, ale nogi się pode mną ugieły i upadłem na podłogę przy łużku. Próbowałem wstać podpieracjąc się o ramę łoża mimo to zawsze bezwładnie opadałem na drewnianą posadzkę. Nie pozostał mi nic jak tylko cierpliwie czekać na powrót dziewczyny do domu.

Wander of the fogOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz